Barman powiedział, że trzeba udawać. Nalał mi Guinnessa
i narysował na dłoni wszystkie sprawy. I roztopiliśmy się -
tak właśnie to czułam, a właściwie tak dokładnie było -
przyjemne wrażenie bycia wszystkim naraz. Wróciłam,
do jakiegoś domu, do jakiegoś mężczyzny, zaparzyłam mu
herbatę. I nasze życie minęło. W innym czasie: 8 minut
doskonałości, uciekanie i gonienie - to tu, to tam -
czyjeś łóżko, czyjaś ręka zamykająca drzwi. A teraz?
Moja głowa zapadła się w poduszkę - można to nazwać
kryzysem sumienia (nie pamiętam, bo nie chcę pamiętać).
Ponieważ czyny zamazują się wzajemnie niedługo znikną
wszystkie symptomy. Dojmująco zimny ten wieczór -
z niewiadomego powodu znów jestem po tamtej stronie.
Dodane przez ryba_zakonnik
dnia 08.03.2009 11:15 ˇ
13 Komentarzy ·
1067 Czytań ·
|