Zima trzyma...
Wreszcie się zima białym kaczeńcem
w nieznane łąki otwiera
zmarznięty motyl tylko na dotyk
wargą na śniegu zamiera
potem się wlokę śniegiem za zwłokę
w sień otrzepaną z sopelków
w drzwi z kłębem pary jakby zegary
wchodzę z butelką w kropelki
i już przez okno za śnieżnym stołem
siadam bez butów przy kartce
wszystko już dawno śniegowym kołem
starło się w biały arktyk
i tylko w kącie lekko drzemiące
włosy zczesane z księżyca
kiedy się jesień liściami niesie
w jabłka rumiane oblicza...
Dodane przez cupis
dnia 03.03.2009 20:42 ˇ
6 Komentarzy ·
728 Czytań ·
|