Charlesowi Bukowskiemu
To, co teraz czuję, jest na zewnątrz,
na zimnie i na ziemi. To, co teraz mam
na sobie jest moje, mokre i kurczy się.
To, kim dziś jestem, przestało zależeć.
Wynikam z tego wniosku, po cichu,
żeby tylko siebie nie spłoszyć. Ze ścian
wystają balkony pełne prętów. Pod nimi
udeptane pety, kilka ciasnych klamerek,
trawa, liście i psie gówna. Końcówka
listopada. Rozpadało się a mnie się dobrze
moknie. Któraś nad ranem i w mieście
jest ciemno. Zasłoniłem sobie
jedno oko i jeśli spotkam jakiegoś
ślepca, to mu opowiem
o swoim królestwie; o tym,
jak mnie oswojono, dano nowe
szaty i imię, i koronę z cytrusów.
Razem pójdziemy pod rękę
rzeźnika.
|