wolno chodził koń w kieracie pogłębiając ścieżki bruzdę
stój! usłyszał po czym lejce ściągnęły uzdę
ręce za lekko potarły zapaskę po tarze
jakby chciały czyn pobrudzić tylko na zamiarze
kot pogonił gwarne wróble szydzące ze stracha
związanego z snopa słomy jak strzechy na dachach
coś się dzieje na zachodzie tam gdzie słonko głowę skłania
jak przesłania rzuca w koło trwożne blaski
łaski szepczą wargi choć nie one ślą te skargi
głowy zawieszone w górze ręce pokazują smoki
wyrzeźbione przez obłoki
promień blady tworzy ślepia przelatując przez otwory
tych co ciągną jak potwory
nad tym wszystkim krzyż proroczy wpół zamknięte widzą oczy
wyobraźnią drzewo tworzą wyciosane ręką bożą
nic że mu brakuje ramion za to wiele innych znamion
dostrzegają tam bezwiednie układając w przepowiednie
bokiem wygładzone niebo krwawym morzem się rozlało
pociemniało w oczach z trwogi - Boże drogi
naraz jakieś jasne błyski suną niebem w takt kołyski
pchają ją na północ fale - patrz!
to jakby skargi żale jakieś nieme oskarżenia
kreślą znaki ostrzeżenia defilując wśród obłoków
zwartym rytmem chmurnych kroków
płyną wolno jak westchnienia z dna sumienia
jak tęsknoty z głębi duszy które nikt nie słyszy
dłonie kreślą znaki krzyża
dziwne to by ranne zorze
za horyzont szły w pokorze - wieczór?
Dodane przez kozienski8
dnia 06.02.2009 09:47 ˇ
3 Komentarzy ·
1021 Czytań ·
|