przed słońcem mgłę tropiącym w jarze
co z kwiatów spije ranną rosę
rozjaśni górskie korytarze
budzi się dzień - dzieciątko bose
jeszcze mu ciepłem nie posłano
drożyny którą chce wyruszyć
dzień dobry jednak zawołano
rusza by resztki nocy skruszyć
najpierw odwiedza staw przy młynie
gdzie stadko dzikich kaczek drzemie
sprawdza czy woda z kołem spłynie
czy nie za lekkie dziś jej brzemię
kiedy się koło wpół obróci
już w okno chłopskiej chaty zerka
patrzy jak młynarz z cicha nuci
jak goła żonka pacierz ćwierka
za młynem bór się gęsty kłania
szumem zaprasza w swoje włości
tutaj dopiero słychać grania
nie ma w tym spiewie cienia złości
nieśmiało w gąszcz i drzew zwaliska
dzień postępuje trwożnym krokiem
hu! nagle sowa huczy z bliska
zaspanym z gniazda błyska okiem
w próchnie co stworzył czas wiekowy
uwiły gniazdko leśne bratki
odbity przed nim ślad podkowy
zwiastuje szczęście kwietnej chatki
trzask znowu słychać nad potokiem
wali się olcha w rozlewisko
to bóbr ją skazał swym wyrokiem
pogrzebał życie w torfowisko
opodal stoi dąb prastary
spogląda na świat dziupli okiem
w której mieszkają czary-mary
co błądzą po wsi razem z mrokiem
a on zstepuje znad urwiska
gdzie słonko poszło złotowłose
okrywa czernią drzew zwaliska
wygania dzień - dzieciątko bose
Dodane przez kozienski8
dnia 30.01.2009 11:40 ˇ
7 Komentarzy ·
1079 Czytań ·
|