Urodziła się po przesileniu letnim
Kilka miesięcy później ojciec umierał
na pasach ze złamanym kręgosłupem.
Matka nie poczuła już innego oddechu,
nie chciała. Nosiła szkaplerz i podobno
była bardzo dobrym człowiekiem.
Dom Emilii rósł wśród lasów.
W ciepłej kuchni w lewym rogu radio,
w prawym piec z pojemnikiem na wodę.
W czasie nieskomplikowanym nocami ćmy
pukały w okna, pachniało ziołami.
Istniały granice kontynentów, których
nie wolno było przekraczać; otwierać
drzwiczek i szuflad białego kredensu,
przejścia za ciemnozielonymi szybkami.
Rok dwóch krzyży przyniósł przesiedlenie
w beton co rodził: prastrach i głosy
na obrzeżach, inny śpiew ptaków,
brak widoku z kwitnącą dziewanną
i zimy bez szklistych pejzaży.
Pozostały wędrówki wśród domów,
prostopadłych ulic. Wolno zacieśniał się
świat. Mylił wieczory z porankiem.
W te ostatnie święta spałam obok,
cisza była głośniejsza. Budziła się
i sprawdzała czy jestem.
W październiku wróciła do początku.
Odpowiedzi i ludzi nie można otrzymać.*
*zatrzymać
Dodane przez otulona
dnia 12.03.2007 20:25 ˇ
19 Komentarzy ·
1388 Czytań ·
|