siódmy dzień
comfort me about
Massive Attack, Angel
Dymi się woda, uciekają z niej duchy deszczówki.
Odpisuję Oli, że łabędzie marzną na Wiśle i duch
Hrabala próbuje znów je uratować. Śnieg kładzie
zaprawę na miasto. Przed snem liczę łamane światła;
cucę widok z wyobrażeń, jakbym chciał przed każdą
nocą wdrapać się na szczyt Kilimanjaro i pojąć,
skąd w nich tyle przestrzeni, biały język na tyle
ciemnych spraw? Przyniosą przecież przed śmiercią
żyletki, sztućce, świeżo naostrzone noże, ale
nie tędy droga trzeba by mówić, dusząc się.
Nie łapiąc żadnej deski, kolejnego oddechu.
I obudzić się wypoczętym jak odbicia w oknach.
Dodane przez Sławomir Hornik
dnia 16.01.2009 12:45 ˇ
10 Komentarzy ·
1092 Czytań ·
|