Dzisiaj świat kursuje według
świątecznego rozkładu. Po drodze
za niską gwiazdą zbieram
znaki i słowa. Mijam pieszo kolejny
przystanek. Podobno cały rok
jak wigilijny dzień. Jest mróz,
trzy kruki twardym dziobem łupią
kabanosa i dwa orzechy włoskie
pomalowane sreberkiem ze świerka
przed mijaną szkołą. Zatrąbił kierowca,
autobus poza czasem zabiera mnie
jak tych którzy przed porą odjazdu
i wschodem słońca są w drodze
za swoim przystankiem, albo zaspali
przez nocne oprawianie karpia
lub z lenistwa. W cieple na pociętych
siedzeniach kolędują dwaj w garniturach:
Lulajże Jezuniu, potem Bóg się rodzi
moc truchleje. Wracają z wczorajszego
opłatka w pracy. W aptece z okienka
samotny anioł życzy wytrwania
do zachodu słońca. Zabrakło aspiryny
na migrenowy ból głowy. Zaprasza
po świętach lub na zaplecze
na wspólny łyk miodowego balsamu.
Dodane przez albi
dnia 25.12.2008 14:43 ˇ
7 Komentarzy ·
752 Czytań ·
|