a przecież nie o rozpacz chodzi
ale o mżyste niedzielne poranki
kiedy nawet kawa ma smak piasku
wyjścia są limitowane
a kaloryfer grzeje tylko do połowy
i nie o samotność
lecz o myśl sączącą się uparcie
wewnętrzną stroną szyby
łąki na które nie jeżdżą tramwaje
ciemne okna powrotów
nie o tęsknotę przecież
a o czubek sosny pulsujący jednym rytmem
od nocy do nocy
talię szarych kart do zerwania
zanim
i nie o miłość
tylko o twoje oczy w jego
cichy odwet za niekochanie
Dodane przez Hanna Dikta
dnia 21.12.2008 00:19 ˇ
5 Komentarzy ·
781 Czytań ·
|