| chłopiec wygląda nocy. od świtu do zmroku, zanim ostatni promień zniknie, niecierpliwie,
 czeka aż przyjdzie ciemność, pogasi obłoki
 i uciszy powietrze. za nim się kołysze
 
 anioł z dziurawą głową przewleczoną nitką.
 przesłona już się skręca, zapada szarówka -
 od góry po horyzont granat spływa szybko.
 chłopiec trzyma styropian. anioł w igły umknął.
 
 worek się nie zapełnia, bo w zbyt luźnym splocie
 trudno wytrwać, choć palce bezustannie skubią,
 żłobią w kulkach księżyce zbyt długim paznokciem,
 nieco brudnym. gra ogień. anioł głosi cuda.
 
 maluch włazi na lampę, mrok udaje olej.
 tasiemka w palcach skwierczy jak świąteczna ryba.
 sczerwieniały policzki przebarwione mrozem.
 ziąb się wdziera za kołnierz, święto chowa w szyldach.
 
 grzeją żywym płomieniem uliczne księżyce
 brzmią fałszywe kolędy - śpiewy niesłowicze.
 
 ***
 
 wiatr rozkołysał wiotkie worki na latarniach,
 światło wbijało zęby w nazbyt szczelne dziury.
 ulica jest tak gładka, kusząco zmywalna
 wobec tłustej ciemności. chłopiec oczy mruży.
 
 kulki spadają cicho na zeschłe gazety -
 sierpniowe listy, żale, niepotrzebne bzdety.
 
 
Dodane przez Miranda Noname 
dnia 08.12.2008 15:50 ˇ
6 Komentarzy ·
958 Czytań ·
   |