Jak mam go stworzyć? Zachodzę w głowę.
Jak to uczynić? A może słowem?
Jako że pędzlem, nie umiem władać,
więc metafory rymem poskładam.
Złotego zboża użyję kłosy,
aby jej jasne malować włosy.
Spiralą słowa, poskręcam w loki.
Na suknie skradnę niebu obłoki.
Błękitem jezior i gwiezdnym pyłem,
oczy jej stworzę. A potem szyję.
Smukłą i długą. Jak leśna struga.
Co szemrząc takty, radośnie mruga,
słońca odbiciem. Wesoło pluska.
I zgrabny nosek. A potem usta.
By całowały. Szeptały czule.
Leśną poziomką je namaluję.
Płatkami malwy ozdobię lica.
Rozjaśnię oczy, blaskiem księżyca.
Na włosy splotę kwiecisty wianek.
A w nim stokrotki, fiołki, rumianek.
Oprawie w nutek Chopina ramy.
Jej obraz...(słowem namalowany)
Dodane przez Kyre
dnia 11.11.2008 15:53 ˇ
7 Komentarzy ·
505 Czytań ·
|