Zbigniewowi H.
Zdecydowałem się. To na razie tylko zamiar, wybacz i nie zdradź
mnie przed nimi. Wiesz że oni są gotowi zrobić z Ciebie kukłę,
im ważniejszy byłeś tym większa atrakcja, czyli pośmiewisko.
Zdecydowałem, że zeświruję. To mi pozwoli przejść z Tobą na „Ty”,
chociaż nie rozwiąże problemów z tożsamością. Nie wiem nadal
gdzie kończy się papier a gdzie zaczyna ręka i którędy przebiegają
koryta naszych podziemnych rzek, gdzie łączą się, rozwidlają
i mieszają swoje ciemne płyny. Jak nie obrócę swojego szaleństwa,
wciąż wydłubuję z oka nić Twojego spojrzenia, przy skaleczeniu Twoje
antyciała ściekają posłusznie w martwiejące sentencje. Nawet teraz
czytam ich przewidywalny kształt i kontur wyrzynany palnikiem
zdradliwego świtu w litej płycie przyszłości. To nieznośne wciąż nie umieć
gadać - cztery lata po Tobie, destylować prostą postawę ciała (daleko od doskonałości), dwie krzywizny kręgosłupa, stabilizację czaszki, zawsze
gotowej i otwartej na cios w skroń, strzał w potylicę. Niezdolny chodzić
prosto, z Twoim cieniem zawsze za plecami, postanowiłem zwariować
by przestrzeń, której przybywa stopni swobody w nieograniczonej
manipulacji, autostrad, pasów startowych, spłaszczyć do rozmiarów
odbicia w lustrze, brudnej szybie, kałuży. Postanowiłem zostać świrem,
umówmy się - nic nikomu nie powiesz a ja postaram się być sobą:
jeść, pić, patrzeć, obchodzić rocznice. Tylko Ty i ja będziemy znali prawdę
że nie ma żadnego „ty” i „ja”. Jest tylko cień
(ma cztery lata dojrzewa do pełonociemności).
lipiec 2002
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
862 Czytań ·
|