rząd naciskał na zachowanie spokoju i normalności.
policja pomagała obywatelom pakować gwiazdkowe
upominki w papier nutowy z pobliskiej filharmonii.
wojsko przyszło nocą zasiedlając place wokół muzeów
i bibliotek. jak za czasów wielkich odwrotów żołnierze
grzali ręce przy obrazach Memlinga i Boscha, rozpalali
w koksownikach Kafką i Goethem. niektórzy widzieli
we śnie walące się oszronione popiołem cielska biurowców;
i widzieli siebie uciekających przed bezlitosnym obłokiem
niosącym deszcz meteorów, ryglujących drzwi w naiwnej
nadziei; i byli tacy co widzieli barbarzyńców, o obliczach
chropawych i szarych jak beton, z dłońmi zaciśniętymi
na trzonkach kamiennych toporów, zastygłych jak lawa
w bladym przebłysku przedświtu nad limesem; i byli tacy
co widzieli kontynenty zerwane z kotwic, dryfujące bezwolnie
z wiatrem ku biegunom a ludy ich wyległy na burty.
o świcie znad oceanu przyszedł duszny powiew zmieszany
z wonią spalenizny; niektórzy omijali wysokie budynki,
czytali z lękiem o erupcjach dalekich wulkanów, przykładali
ucho do ziemi ale tylko powietrze drżało a chmury zacieśniały
pierścień okrążenia wokół miasta. starsi wietrzyli z ich ruchu czas
burz i huraganów. większość zachowywała spokój, nawet gdy
na widnokręgu rozpięły się grafitowe powoje trąb powietrznych.
na wszelki wypadek uszczelniali drzwi, domykali okna.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
896 Czytań ·
|