Oto na oczach widzących odbywa się manipulacja
tłumami ślepców. Kiedy widzący wołają: "Ślepcy,
nie pozwólcie sobą manipulować!", manipulanci
wołają: "Widzący, nie pozwólcie się obrażać tym,
którzy nazywają was ślepcami. Strzeżcie się tych
cynicznych manipulantów, którzy udają, że obchodzi
ich wasz los".
stanley i ja doszliśmy do wniosku, że mamy ich gdzieś.
te ich teoryjki, zakazane gęby, wypucowane hiszpańskie wąsiki.
czy czujemy się od nich głupsi i słabsi? zapewne - i dlatego
będziemy udawać mądrych i silnych. przynajmniej ja,
bo stanley w zasadzie nie jest facetem. kiedy teraz na niego
patrzę, mam wrażenie, że jest jabłkiem - odmiany mekintosz.
i zazdroszczę mu tej pektynowej nirwany.
resztki deszczu świecą na szybie jak zabłąkane brylanty.
popołudnie wydaje się takie spokojne. ale to tylko pozory.
wszystko jak zwykle zależy od nieformalnych zakulisowych ustaleń.
lasy giną, lodowce topnieją, morza kisną, powietrze butwieje,
zatrute ptaki puchną i pękają, spada płodność, odporność zanika,
zdrowie psychiczne zamiera, rodziny się rozpadają, prawda
staje się wielbłądem, który musi udowodnić, że nie jest
prezydentem, piękno nakłada maskę efektownej dewiacji, dobro
ze wstydu zapada się pod ziemię, a poezja uczepiona mikrofonu
w zadymionej kawiarni zanosi się kaszlem prosząc na migi
o szklankę wody. i tylko miasto z dnia na dzień narasta
jak ból zęba.
słychać odgłosy kroków. już idą. zaraz się zacznie.
Dodane przez mars
dnia 17.10.2008 21:26 ˇ
9 Komentarzy ·
799 Czytań ·
|