był taki okres w moim życiu, że porywałem panny młode.
pierwszą była żona Mirka, kolegi z pracy. ukartowałem
szkaradną intrygę. wszystko poszło gładko. Mirek
na nasze ultimatum powiedział "dajcie spokój". myślał,
że żartujemy - nie chciał dać skrzynki szampana. byliśmy
jednak uparci; najpierw się śmiał, potem zgrzytał zębami.
druga była Lucyna - na jej ślub trafiłem przypadkiem,
jako osoba towarzysząca. i tym razem obeszło się bez
przeszkód, a stawką była skrzynka wódki. pan młody
dziwnie się ociągał, gdy panna młoda chichotała w aucie.
"pewnie w poprzednim wcieleniu byłeś arystokratą
rozmiłowanym w egzekwowaniu prawa pierwszej nocy,
albo smokiem jedzącym dziewice, któremu rycerz
poobcinał łby, a może sufrażystką - obrończynią żon"
w roku ognistego węża Tilopa patrząc na orszak weselny
idący środkiem miasta rzekł: "gdybym miał oddanego ucznia,
to przyprowadziłby do mnie pannę młodą". Naropa
natychmiast pobiegł spełnić jego kaprys, ale został
dotkliwie pobity przez krewnych młodej pary. gdy orszak
odszedł, do jęczącego ucznia zbliżył się Tilo. "co ci jest?"-
zapytał. "bolą mnie wszystkie kości, mistrzu". Tilopa rzekł:
"cierpisz, bo wierzysz w realność zjawisk" -
i jednym dotknięciem uzdrowił jego ciało.
czasem śni mi się, że znów biegnę unosząc jakąś pannę
młodą, jej białe szeleszczące tiule, że znów jesteśmy
zjednoczeni w ten dziwny roześmiany sposób, jak Bonnie
i Clyde pod gradem kul, albo kometa niosąca złą wróżbę.
pisk mikrofonu, potem cisza, odkaszlnięcie i głos:
"proszę państwa, pannę młodą porwano". nerwowy
śmiech w półmroku i szuranie krzeseł.
Dodane przez mars
dnia 28.09.2008 09:28 ˇ
5 Komentarzy ·
747 Czytań ·
|