to była wąska droga i tak smukłe szpilki,
że kocie łby raniły kłując oczodoły
i tnąc czoła. podobnie wąska była kartka
i nos, i pismo, którym zapisano adres.
przy gruzowisku wolno (cegła, rant, zaprawa)
rosła woda. wzrastało też zakłopotanie
i zamęt mgławych wirów. może przeoczenie
człowieka, co wyburzał kruchą pewność domu.
z początku kilka myśli (matka, pies, dywany)
skutecznie zamulało wizję płytkiej wody,
która płytkość gubiła z każdym milimetrem,
wzbierając cicho, miękko, wcale nie złowrogo.
(kolana, uda, biodra) wilgoć nie omija
pachwin, wgłębienia pępka. na ulicy obok
życie przecina ostry gwizd syreny. klakson
nerwowo budzi oczy. potem umysł. nadal
bez fal, zaburzeń, gniewu (palce, łokcie, włosy)
płyn wchłonął wszystkie warstwy tkanek, które łatwo
ulegną rozkładowi. (rzęsy, kilka zmarszczek)
jeszcze rozprysk pęcherza, jeszcze parę baniek.
Dodane przez Miranda Noname
dnia 14.09.2008 18:58 ˇ
4 Komentarzy ·
810 Czytań ·
|