miał być święty spokój, miała być niedziela
miał być wiersz, zamiast tego
jest odgłos twoich nadciągających kroków
i trzaskanie drzwiami
(odlepiam się od sufitu
wciągam brzuch, udaję błazna)
znowu czegoś nie zrobiłem, zapomniałem
albo mi nie zależało
od razu przyznaję się do wszystkiego
"tak kochanie, oczywiście kochanie
dobrze kochanie" mam to opanowane
odchodzi
pozostawiając głupkowaty uśmiech
na mojej twarzy, piszę dalej
a właściwie próbuję
Dodane przez kokaina
dnia 14.09.2008 09:27 ˇ
13 Komentarzy ·
847 Czytań ·
|