czytam biografię mengelego i coraz to bardziej widzę w nim
mojego szefa: zamiast gładko zaczesanego bruneta -
blondyn z uśmiechem przyklejonym w złym miejscu
jak pokemon. myśl biegnie dwutorowo: jak to jest,
że ludzie z takim uporem piszą pod tekstami ''zapamiętam tę frazę''
jakby mieli na zewnątrz, w przestronnych, strzeżonych budynkach
albo w małych, niepozornych i opatrzonych tabliczką ''transformator'' -
składy pamięci i ciągły, niczym nie przerwany do nich dostęp.
a może sprytnie zasilają frazami modlitwy, listy zakupów, całą swą
codzienną fabułę? I wciąż od nowa, zaraz po otwarciu oczu
powtarzają z precyzją mechanizmów kwarcowych ten sam
dzienny rytuał by w efekcie wyzwolić się z jutowego worka
pamięci krótkotrwałej? a gdzie mieszczą się kolejne frazy?
czy sen dysponuje jakimś tajemnym źródłem
co świadomie zasila pamięć? ile i czego należy spalić?
''już zagazowane'' - mengele pokazuje w uśmiechu szparę
między jedynkami. nakazuje czytać dalej.
Dodane przez fabula rasa
dnia 14.09.2008 07:10 ˇ
4 Komentarzy ·
722 Czytań ·
|