Zwiedzamy razem wystawę. Dużo tak zwanego kiczu-
mówi - chodźmy już stąd, ona że nie bo musi napisać o tym--
takie ma zlecenie. Coś wykombinujemy- mówię- może
przynajmniej
pobawmy się w rozmowę z mistrzem- za dużo fleszy- to
dla mnie krępujące- poza tym on taki trochę stary- jakby
miał się zaraz rozlecieć, boję się starości. Dobrze że wina
jest dużo. Trochę jeszcze wytrzymam. Znowu przeciekłam,
muszę do ubikacji- - Wychodzi- -
lampkę wina...? patrzę na ślicznie zarysowane biodra hostessy,
jakaś dziewiętnastka góra, mówię- że no pewnie, uśmiech,
uśmiech, magda długo nie wróci, przeciekła przecież, pijemy
więc to wino, rozmawiamy o pierdołach, dobrze się rozmawia,
trochę o literaturze, jest zafascynowana januszem styczniem,
ma nawet zdjęcie i autograf,
wraca magda, chce pięćdziesiąt groszy, nie płać – mówię.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
813 Czytań ·
|