Ubywa wody, dni są coraz bardziej śmiertelne i krajobrazy
płaczą samotne. Kto teraz będzie szczepił i rozsiewał tę moc,
zbierał krople, dlaczego nie ja? Robaki paradują bezwstydnie
- silne i wstrętne nie pozwalają się policzyć. Skąd mam
wiedzieć - po czyjej stronie jest dłużej, kto szybciej wykopie
dno? Niczego nie można podzielić na pół, bo już nic nie chce
być potem całe i żywe. Co było moje, ktoś zabrał bez pytania;
rzeczy znalezione - tylko to teraz mam. Wysuszony pejzaż,
puste rzeki i kilka wystraszonych ptaków z oznakami choroby
sierocej. Jesteśmy tacy niepodobni do wszystkiego, co kocham.
Dodane przez Mirka Szychowiak
dnia 02.09.2008 17:04 ˇ
15 Komentarzy ·
1064 Czytań ·
|