Sosny stworzyły wokół las
świeżością świtu pachnie mech
głos się zapada w grząski piach
by zniknąć nim się zmieni w śmiech
milczeć najłatwiej pośród brzóz
do białej kory tulić wzrok
i zmienić się po prostu w słuch
jak spokój zmienia wieczór w noc
żywicą pachnie kilka pni
(po burzy został cmentarz brzóz)
kilka pajęczyn wokół nich
twaorzących z rosą zapis nut
w szeleście liści słychać czas
(śpieszy się zerwać kilka z nich)
żeby zatrzymać co się da
z kilku skradzionych z lasu chwil
w zanadrzu znaleźć parę słów
ubranych w ciszę zapach dzwięk
malować obraz z myśli stu
i wierzyć że nic nie jest snem
w kieszeni szyszka mocno śpi
(wiatr ją niechcący strącić mógł)
gdzieś w górze sucha gałąź drży
czy ktoś nie wyrwie jej ze snu
na końcu drogi rozstaj dróg
horyzont płonie w szczytach miast
tak bardzo chce się zostać tu
gdzie chaos ginie w być i trwać
Dodane przez agafb
dnia 18.08.2008 13:08 ˇ
1 Komentarzy ·
827 Czytań ·
|