 |
Nawigacja |
 |
 |
Wątki na Forum |
 |
 |
Ostatnio dodane Wiersze |
 |
|
 |
Wiersz - tytuł: Wera |
 |
 |
Komentarze |
 |
 |
dnia 15.08.2008 10:09
Przyznam, że pogubiłem się w wierszu, ale może to tylko ja;-)
Pzdr. |
dnia 15.08.2008 10:37
Nie, nie tylko Ty, ja niestety też się tu, a zwłaszcza w końcówce, nie znalazłam.
Pozdrawiam. |
dnia 15.08.2008 10:58
płynie strumień wyobraźni, wystarczy położyć się na wodzie.....
gęsta ona, ale tfur do kukora przemawia, choć nie rzuca na kolana...
małe "na tak" i pozdrawiam |
dnia 15.08.2008 11:03
ja się nie pogubiłem, bo prowadzenie wiersza w miarę sprawne, ale coś tu przegadałaś, nie ma napięcia, mam wrażenie też, że za dużo tu bezpiecznych i ogranych ścieżek: przystanki, przyleganie do miasta, szare oczy, listopadowe niebo, znieczulica, wilgoć - to wszystko już było i wymaga ciekawszego podejścia. "oddawanie się deszczom" to zdecydowane poetyckie faux pas, "korzeń wrastający w macicę" też niby uzasadniony, ale przegięty, ja bym poszukał pomysłu, by to jakoś opisać. ciekawe są za to gołębie kradnące z wywietrzników powietrze. pozdrawiam. |
dnia 15.08.2008 12:50
Bardzo mi się podoba.Choć można by troszkę okroić...ale proszę nie pytać w jaki sposób...bo nie wiem.
Pozdrawiam. |
dnia 15.08.2008 13:29
Trzeba się wreszcie zdecydować; uprawiać prozę, czu zająć się liryką? |
dnia 15.08.2008 13:34
Zaciekawilo mnie, moze nie porwalo ale wszystko trzyma sie kupy i ma ladna puente. |
dnia 15.08.2008 13:38
...Zawsze czytam komentarze innych po napisaniu wlasnego dlatego chcialbym tylko zauwazyc ze nie moge sie zgodzic z Jakubem Jacobsenem w pewnych kwestiach, otoz: moze i nie ma napiecia ale calosc uwazam za dosc oryginalna, poza tym nalezy pamietac ze jesli wyrwiemy nawet najbardziej genialne sformulowanie z utworu jako calosci i przedstawimy je osobno w 9 na 10 przypadkow zabrzmi ono smiesznie! |
dnia 15.08.2008 15:01
"korzeń wrastający w macicę" też niby uzasadniony
P. jakub jacobsen - Niby czy nie niby? Bo mnie tutaj dość "karkołomnie'" w tekście wybrzmiewa. Nie, to naprawdę nie jest dobry tekst. Przegadany, udziwniony, na siłę.
Nie płynie, nie ma lekkości, a co najważniejsze źle się czyta. msz.
Pozdrawiam. |
dnia 15.08.2008 15:23
Słowotok, ale mi nawet przypadł do gustu. Jednak tylko momentami. Zapis na pewno by dodał uroku tekstowi, gdyby był bardziej wyraźny. Takie linijki średnio przekonują. |
dnia 15.08.2008 15:40
Fenrir, jest uzasadniony, ale jest jednocześnie karkołomny. To się nie wyklucza.
Paweł, ale ja właśnie polubiłem te gołębie w kontekście całości. Nigdy nie czytam nic w oderwaniu od. :) Nie chodzi o to, by pisać o czym innym. Chodzi o to, by napisać o tym samym, tylko lepiej. Albo zostawić powyższy materiał, ale nad nim po prostu mocno popracować. |
dnia 15.08.2008 16:02
Czy zatem mógłby pan, panie jakubie przybliżyć, bo jakoś i Autorki , i pana nie rozumiem. Będę wdzięczna.
Pozdrawiam. |
dnia 15.08.2008 16:49
podoba mi się.dla mnie najlepszy z dzisiaj przeczytanych. składny i równy:)
nie ma nic wspólnego ze słowotokiem. |
dnia 15.08.2008 17:01
dla mnie to nic tu nie trzyma sie sensu |
dnia 15.08.2008 17:22
ok, to ja może od początku.
wiersz jednak prowadzony dość konsekwentnie. zaczyna się ekspozycją - peel próbuje wrosnąć w nowe środowisko, jakiś mały, szary człowieczek, niezauważony i zduszony. jego "szarość" z pierwszych kilku wersów podbudowana jest obrazkiem pracy, siedzeniem w małej klitce, biurze; potem płynne przechodzenie do duchoty, której synonimem są tym razem "gołębie kradnące powietrze". puenta z wilgocią jest rozwiązaniem tego wszystkiego, obojętność, sytuacja w której każdy jest obcy, więc "spływają spojrzenia" - to skojarzenie z wodą lingwistyczne, no ale jest duchota, to jest i wilgoć. zresztą, gdzie się ma pojawić wilgoć jak nie w "niskich tonach", chodnikach. w końcowej linijce, dość konfuzyjnej - samotność? jedynym towarzyszem tego szarego człowieka jest miejski brud, obcość, duchota?
to jest moje odczytanie, generalnie więc wiersz uważam za logiczny, natomiast nie mówię o jakości, bo tutaj mam wrażenie niewykorzystanego potencjału. np. "zauważę kwaśny zapach pomiętej jak sreberko skóry" - fajna myśl, ale zarżnięta przez nieprecyzyjność, bo jak można zauważyć zapach i jak skóra może być pomięta jak sreberko.
widzę to jakoś tak:
przylgnęła do warszawy jak świeżo położona farba;
do jej niskich tonów i płyt chodnika. tu staje się
niewidzialna - może odwiedzać empik, jeść na ulicy
łuskany słonecznik. pomięte sreberko skóry, oczy
wtapiające się w sufit listopadowego nieba. w niedzielny wieczór
uruchamia laptopa i pisze list do matki: znowu to samo -
ogrom pracy i dasz wiarę - szef mnie nie zna, mimo że siedzę
każdego dnia do godziny 20. w pomieszczeniach
z dnia na dzień jest coraz mniej miejsca. gołębie kradną
z wywietrzników powietrze, spojrzenia spływają po przedramionach i udach. pozostaje po nich korzeń wilgoci wrastający w macicę,
na tyle wyraźny bym nie musiała zasypiać w pojedynkę.
oczywiście co do tego korzenia, to jednak cały czas uważam, żeby poszedł do wymiany :) pozdr. |
dnia 15.08.2008 17:23
spsuła mi się wersyfikacja, ale i tak robiłem ją na szybko, więc jak co to autorka sobie poprawi |
dnia 15.08.2008 17:27
przylgnęła do warszawy jak świeżo położona farba;
do jej niskich tonów i płyt chodnika. tu staje się
niewidzialna - może odwiedzać empik, jeść na ulicy
łuskany słonecznik.
pomięte sreberko skóry, oczy wtapiające się w sufit
listopadowego nieba. w niedzielny wieczór
uruchamia laptopa i pisze list do matki: znowu to samo -
ogrom pracy i dasz wiarę - szef mnie nie zna, mimo że siedzę
każdego dnia do godziny 20. w pomieszczeniach
z dnia na dzień jest coraz mniej miejsca. gołębie kradną
z wywietrzników powietrze, spojrzenia spływają po przedramionach i udach.
pozostaje po nich korzeń wilgoci wrastający w macicę,
na tyle wyraźny bym nie musiała zasypiać w pojedynkę.
a może nawet z podziałem na zwrotki :) |
dnia 15.08.2008 19:04
Bardzo dobry wiersz
pozdrawiam |
dnia 15.08.2008 19:37
Zanim przeczytam komentarze pozwolę sobie na wklejenie ostatecznej wersji (może kogoś zaiteresuje ewolucja tekstu)
Wera
przylgnęła do warszawy jak świeżo położona farba,
do jej niskich tonów i płyt chodnika. tu staje się
niewidzialna r11; może odwiedzać empik, jeść na ulicy
łuskany słonecznik, pytać o drogę przystanki. nie znajdzie się nikt
kto zauważy kwaśny zapach pomiętej jak sreberko skóry, szarość
oczu wrośniętą w poszycia latarni. w niedzielny wieczór
uruchomi laptopa i napisze do matki: znowu to samo -
ogrom pracy i dasz wiarę r11; szef mnie nie zna, mimo że siedzę
każdego dnia do godziny 20. w pomieszczeniach rośnie ciśnienie,
z dnia na dzień jest coraz mniej miejsca. i te ptaki
kradnące tlen z wywietrznika! nie znam ich
(choć spotykam zawsze po 20).
wychodząc z murów rozkładam ramiona i czuję
jak po piersiach i udach spływają spojrzenia zmieszane
z powietrzem; a jednak pozostaje cienka igła wilgoci - na tyle
wyraźna i czuła bym mogła udawać, że nie zasypiam w pojedynkę. |
dnia 15.08.2008 19:55
mi zapis tego motywu pomiętej skóry wciąż nie teges. może "skóry jak pomięte sreberko"? a tak, to jest znacznie lepiej. |
dnia 15.08.2008 20:18
Dzięki Jakubie za poświęcony czas. Przemyślę jeszcze Twoją ostatnią uwagę.
Reszcie Państwa też dziękuję - jeśli nie za przychylność to przynajmniej za zwrócenie uwagi.
Pozdrawiam wszystkich. |
dnia 16.08.2008 01:41
Bardzo fajny wiersz.
Jak dla mnie jednak rozmowa z przystankami i wykrzykniki w kontekście ptaków/ gołębi trochę mniej fajne (wolę jednak wtrącenia takie jakby "od niechcenia"), wolę również, gdy igły są bardziej pasywne, mniej "gmerajace (w zapisie, w czytaniu to bywa różnie). To pozwoliłem sobie przeczytać tak:
przylgnęła do warszawy jak świeżo położona farba,
do jej niskich tonów i płyt chodnika. tu staje się
niewidzialna - może odwiedzać empik, jeść na ulicy
pestki ze słonecznika, pytać o drogę na przystankach. nie znajdzie się nikt,
kto by zauważył kwaśny zapach pomiętej jak sreberko skóry, szarość
oczu wrośniętą w poszycia latarni. w niedzielny wieczór
uruchomi laptopa i napisze do matki: znowu to samo -
ogrom pracy i dasz wiarę - szef mnie nie zna, mimo że siedzę
każdego dnia do godziny 20. w pomieszczeniach rośnie ciśnienie,
z dnia na dzień jest coraz mniej miejsca. i te ptaki
kradnące tlen z wywietrznika. nie znam ich
(choć spotykam zawsze po 20).
wychodząc z murów rozkładam ramiona i czuję
jak po piersiach i udach spływają spojrzenia zmieszane
z powietrzem. a jednak pozostaje cienka igła wilgoci - wyczuwalna na tyle, bym mogła udawać, że nie zasypiam w pojedynkę. |
dnia 16.08.2008 01:48
PS. W nawiasie po "20" raczej kropka, choc to będzie trochę dziwnie wyglądać. |
dnia 16.08.2008 09:29
roy - wykrzyknik miał być odzwierciedleniem oburzenia ;-)
co do tych przystanków to muszę przyznać Ci rację. Kiedyś to pewnie zmienię (ale nie w najbliższym czasie bo już mam serdecznie dość tego tekstu). Dziękuję za podzielenie się swoimi uwagami.
Pozdrawiam |
|
 |
 |
 |
 |
 |
Dodaj komentarz |
 |
 |
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
 |
 |
 |
 |
|
 |
Pajacyk |
 |
 |
Logowanie |
 |
 |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
 |
 |
 |
 |
 |
Aktualności |
 |
 |
Użytkownicy |
 |
 |
Gości Online: 7
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi
|
 |
 |
 |
 |
|