Znowu pomyliłem daty i poranki. Zamiast wtorku
obudziłem się o jeden dzień za wcześnie.
Jedno ponadplanowe popołudnie do wykorzystania.
Tymczasem wszystkie pomysły już dawno desantem
zostały przeniesione na jutro.
Tyle dobrze, że śniadanie zwróciło na mnie swoją uwagę
i pozwoliło zaczepić się o krawędź tego poranka.
Absurd czai się na końcu widelca z jajecznicą.
Na parapecie wyschnięte kwiaty dławią się powietrzem.
Prawy kciuk odpada nagle prosto na talerz.
Odpadam tak od kilku dni. Najpierw łupież,
teraz skóra na dłoniach łuszczy się w niezwykłym tempie.
Lepiej będzie jak zadzwonię i odwołam pewne spotkania.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
657 Czytań ·
|