Nade syćko lubiem posiedzieć
na trowie. Obok wierchów wysokich.
Spoziroć ponad głowem. Chwytoć się za boki.
I spiwoć hen pod obłoki. Gdzie Ponbócek
siedzom ze świntym pjetrem. A popatrują se
na nasom ziemie. Biednom a nicyjom.
Gdzie na bosaka dziecka łazom. Gdzie
chlieb sie poniewiero. Gdzie świce palom sie
cały cas ma ołtazach. Gdzie w mądrych ksiengach
tajmenice zakryte... Ej, Panie nas ześlij k nam kochone
łanioły cobyśmy drogę odnajdowali. Do syrca
a i do głowy. A i w nocy. I za dnia. Kiedy nie bocymy
na cas i bliźniego swego.. Przeboc nom. A wysłuchej.
Ty, Ponie cożeś w nieboskościach. Ty, cożeś Królem
nade Króle a Panem nade Pany. Tobie się oddajem
Tobie niesiem dary... Miełość nadziejem i wiorę...
Skłodamy je k Tobie śpiwojąc piknie...
Kraków, 17.07.2008
Dodane przez arekogarek
dnia 23.07.2008 10:22 ˇ
15 Komentarzy ·
1353 Czytań ·
|