I.
rano zapada wyrok: dzień pod znakiem
oszczędności światła. na stanowisku chmury.
wpisani w turystyczne krzesełka rozmawiamy
o polityce: o tym co się komu zdaje i o tym co
się marzy. w krótkich chwilach panowania
słońca wystawiamy w jego stronę gładkie,
chłonne twarze. milkną dyskusje
i tylko dziecko pod stołem nie przerywa
rozmowy ze ślimakiem.
II.
w południe rzeź: brzuchy chmur rozpłatane
ostrzem błyskawicy. obserwuję jak wchodzisz
pomiędzy krople a śliskie płytki w werandzie;
ratujesz rzymskie story, mocujesz się z klamkami.
wychodzę przez piwnicę wprost na ubitą drogę.
zamiast kurzu - woda w każdej koleinie; krew
z rozciętej o kamień pięty zostawia odcisk
hemu na dnie kałuży.
III.
wieczorem wszystko jasne: świetliki w konwulsyjnym
tańcu nad gładką taflą jeziora, miękki balon
światła wylewający się z lampy na sztywno
wykrochmalony obrus. jesteśmy tu sami:
ja i niepozorna osa tłukąca się o szybę,
jakby z zazdrości o suchą podłogę.
ampułka jadu i ampułka ciała scalająca wodę.
czyją szybę ja zaciekle forsuję?
Dodane przez fabula rasa
dnia 13.07.2008 17:22 ˇ
7 Komentarzy ·
782 Czytań ·
|