Idziemy nierównościami ziemi
Świerki w oddali
pół na pół z widzenia
pół na pół zwidzeniem
całe w ciszy
Idziemy powoli
cisi w słowach
cali między słowami
podzieleni istnieniem
Jeszcze w nas słychać
spłoszone zimą jelenie
Idziemy przez łupki
łyszczkowate nieme
spółgłoski światła
Pokrzywnik na skale
wolno tak jakby nie
chciała zakończyć się
chwila składa skrzydełka
Dwa światy ten
i ten kiedy patrzymy uważniej
Nie nadążam
za zwolnionym krokiem
za zwolnioną myślą
Nazbyt się spóźniam
by stać się tobą
by stać i słuchać
spoza widzialnego
szczekania kozła
zapomniawszy siebie
W najdalsze wzniesienia
ponosisz barwą twoich oczu
Wciąż obok
w milczeniu ku tobie
wspinam się przepaść
przenika przestrzeń
między nami
Ty pójdziesz górą
a ja doliną
Jak powiew powstający
z cienia i spiekoty
czuję ruch między
stanami skupienia
Nowy Gierałtów, 12 maja 1997 r. / 15 lutego 1998 r.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
735 Czytań ·
|