Przyswojeni zaledwie
ziemi niepojęci
w fałdach zieleni
uciskamy szarość
Znaczymy poza
wyostrzoną percepcją
igliwia
Nad nami jak skrzydło
przejrzyste pasmo ciepła
w przeźroczystym gnejsie
Kruche wersy
pni kreślą
bezsilnie potoczystość
Z głoskami wody
nie upływa światło
Przyśpieszony oddech
oddala od szczęścia
Zwalniając
znajdujemy siebie
Miłość to powrót
dróg w bezdrożność
Nic pilniejszego
ponad teraźniejszość
Pod wykrotem świątkiem
niedorzeźbionej wiary
jesteś mimo słów
niema jak skrzyp
niewysłowiona
To nie zbliżenie
łączy zachwyt
mimowolna wolność
Na pogrążone
w ściółce listki śladów
czyha schylona
blaskiem przełęcz
Góry Sowie, 26 maja 1996 r.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
722 Czytań ·
|