Karolowi Maliszewskiemu
Kim jest ten człowiek jak drzewo
w korę kryjący się z dzieciństwem
w bezwstyd z bezbronności
bluźniący zogromniałym cieniem
na bezkarną przylaszczkę
bezczelny przebiśnieg
Odczytując siebie uchodzi
z życiem ponad Słońce
unosi głowę mruży oczy
akcent nad światłem
kreśli czernią
Trudno w wysłowionym kruszcu
rozróżnić połysk zakurzonej Rudy
poeta boli bywa tu
i teraz zdzierając tkankę
wokół ponoć aż po wieczność
do swojej rzeki nie wejdzie
ponownie ochrzczony
w słowie wie że nic
nie znika cokolwiek dotknie
płynie w głębi niego
Jak on to robi
szczery aż po przemilczenie
w najtrafniejszych utworach
własne to człowiecze echo
jest niczym znaczy
nad miarę jego pychy
Poezja to minerał który słychać
zaniemówienie w bardziej niesłychaną ciszę
kim jest ten człowiek tak nieustępliwie
pytający jak źródło wracający
ze snu kim jestem?
W którym świat z głosem
chce rozstać się krzykiem
16 sierpnia 1996 r.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
711 Czytań ·
|