Rzut oka
Nad bruzdami lśniącymi czerwono
szare z oddali
liliowe modrzewie
Chciałbym tu wzrosnąć
z ziarenek źrenic
Miejsce za miejscem
Przestrzenią
Dotknąć jak miłość
wszystkiego
Od szpaczych lotek
w przydrożnej jarzębinie
po korzeń
Szpakowatą siność
Chełmca
Hochwaldu
wysokiego lasu
z puszystym chłodem
gniazd
pod opuszczonym niebem
Jestem w widzeniu
Wielkim okiem
w wypróchniałym drzewie
życia w czasie
Wielkiej Nocy
Pod wyłuskaną spośród murów
stropów eliptyczną
sferą paradnej sali
Wydmuszką pisaną
ultramaryną kobaltem
znaczącą zodiakalną zoną
co pęka teraz
prosto w błękit blady
szelf nieskończoności
W skamielinie grążącej
pręgami łuków pokusą
zniknięcia w przejrzystości
pomiędzy pasmami
cynobrowego chalcedonu
Nakazującej wypisywać
czerń dla pełni
światła otrzeć
delikatnym ostrzem
ostatnie grudki błoto
z krystalicznej gładzi
Czuję dokoła cierpi
pejzaż uwiera glebę
szorstkie piękno
Jakby ból sięgnął
mnie poza mną
Rani przestrzenność
przejrzenie nagłe
siebie zewsząd
Ten obraz świata
jaki możesz znieść
Struga, 18 kwietnia 1995 r.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
697 Czytań ·
|