Śnił mi się dzisiaj grób dziecięcy w trawie
cztery deski wewnątrz grecki krzyż spróchniały
jakby wicher oderwał z pnia skrzynkę lęgową
W czterech ścianach puszczy sześciu ścianach
cztery ściany rosną i sześć ścian drewnianych
tak jak w Ojcu Syn od wieków Ojciec w Synu
Modlitw dzwonie drewniany sznur twój potargany
jeszcze szemrze wąwozem szarpie po kamieniach
tu już krzyże straciły ze starości pamięć
Pod parkanem przechodzą nieproszone paprocie
nad blaszaną kopułą cisza coraz wznioślej
kołuje spoglądając z chmur krogulczym wzrokiem
Proch z prochu i kość z kości świat ze świata
gdy uklęknąć gdy się skupić można wejrzeć
z przekrojonych złotych jabłek patrzą pestki
Przez źrenice moje gwałtem patrzą ku rośnięciu
żądne wschodu na skroś patrzą słońca bezlitosne
jakby ściany wrót zawartych mnie nie było
29 sierpnia 1994 r.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1140 Czytań ·
|