Śnił mi się niebiesko
pomazany fortepian
Wieko przymknięte klawisze
tylko po prawej
niemy sopranowy rejestr
Żyjący więc barbarzyńca
szedłem gdzie ogród
Nieboskłon nie-bieski
tchnąć by ledwie a
stanie się Stwórca
Jeszcze za pośladem
snu spadały szczygły
z lazurów trecenta
Pojedyńcze trawy
jak zawsze w pełni
najwyższej nadziei
Kamiennie kamienie
istotne bez ironii
do ostateczności
Jak słowo które mogło
by być na początku
Śniłem dzisiaj fortepian
pomazany tandetnie
Kunszt skruszony
31 lipca 1998 r.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1271 Czytań ·
|