kolejne krople strącam z ramion, ud. karminem
nadłamanej szminki zabrudzone wnętrze.
czuć jeszcze w powietrzu hibiskus i pomarańczę
przesiąknięte deszczem dowody pęcznieją.
powinnam dawno wymienić na nowe, a mi znów
chce się spać. oddycham w rytm kroków, idą
za mną kilka lat, stopy tańczą wokół
kolorowej kredy, kiedyś w klasy niezmiennie
skaczące. dzisiaj omijam choć każą stanąć
pomiędzy pośrednią a zdominowaną*. nie wybieram
staję niżej - tak mówią. pytają: wizytowa czy
podręczna krzyczą stereo i audio
w okienkach płaskich jak chodnikowe
płyty. papieros mąci ich taflę, a niedopałkiem
przypalone rączki dźwigają manele. i drżą.
nie mówcie, bym kupiła nową torebkę. tylko starej
nie niszczcie.
*podział na klasy społeczne Pierre'a Bourdieu.
Dodane przez tajemnica
dnia 05.06.2008 09:51 ˇ
2 Komentarzy ·
696 Czytań ·
|