I.
nagły nawrót zimy, kiedy leżymy
od pół godziny zupełnie już
nadzy, przyglądając się sobie
gdzieś po drugiej stronie
mroku. w orbicie światła
latarni wirujemy lekko
jak marcowy śnieg, który dziś
tak chętnie przetapia się w deszcz.
stopieni ze sobą, śniegiem i wodą
słyszymy te głosy, które nas
nachodzą i nadejść nie mogą,
choć najwyraźniej za kogoś
się modlą.
twoje przerażenie i moja agresja
łączą się w tej chwili, kiedy
już widzimy, jak staje się najgorsze:
nasze grzeszne okno nawiedza
procesja!
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
813 Czytań ·
|