Postów: 3 Miejscowość: nowa arkadia Data rejestracji: 15.03.07
Dodane dnia 06.08.2009 00:06
w czasach, kiedy w poezji następuje pewna dewaluacja treści, wypełnia on lukę, która od dłuższego czasu była coraz bardziej widoczna, jest czymś więcej niż zbiorem sprawnych tekstów, które przechodzą obok czytelnika
jak cholera! mówię to ja, mioejscowy głupek:)
Autor
RE: Ryszard Będkowski, "Gorzkie jezioro". Kilka uwag od czytelnika.
Postów: 218 Miejscowość: Łódź Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 27.03.2009 11:36
tak, na pewno to książka niedoceniona, co tym bardziej widać z pewnej już perspektywy czasu. w każdym razie podobnie było z książkami bierezinowskimi Rathai, Smolaka czy Piotrowicza. tylko jak przeczytać książkę, której nie można nigdzie znaleźć? problem zaczyna się tam, gdzie kończy się dystrybucja:/
Autor
RE: Ryszard Będkowski, "Gorzkie jezioro". Kilka uwag od czytelnika.
w czasach, kiedy w poezji następuje pewna dewaluacja treści, wypełnia on lukę, która od dłuższego czasu była coraz bardziej widoczna, jest czymś więcej niż zbiorem sprawnych tekstów, które przechodzą obok czytelnika
po tym obiema rękami się podpisuję Piotrze
Autor
RE: Ryszard Będkowski, "Gorzkie jezioro". Kilka uwag od czytelnika.
i pare słow ode mnie, przygotowanych na premieręgorzkiego jeziora:
Jest w poezji Krona coś, co mimo tego, że znam ja od kilku lat, sprawia, że za każdym razem mam ogromne wątpliwości jak o tej poezji mówić, z której strony podejść do wierszy tak umiejętnie wymykającym się wszelkim modom, lawirującym między klasyfikacjami, zaskakujących skojarzeniem, obrazem i niewątpliwą urodą?
Jak spojrzeć na tak nietypowego debiutanta, jak Kron i tak nietypowy debiut jak Gorzkie Jezioro. Czy kategoria debiutu literackiego, jest w ogóle na miejscu? Niewątpliwie, bo to pierwsza książka autora, ale od debiutów, które znam, dzieli ją niemal wszystko: odpowiedzialność, dojrzałość, świadomość, odwagar30; mógłbym tak mnożyć.
Pewnym wydaje mi się, że Gorzkie Jezioro nie pozostawi nikogo obojętnym, i już to, jakie emocje rok temu wywołało przyznanie nagrody im. Jacka Bierezina, tylko potwierdza moje przypuszczenia oraz już teraz jest sukcesem zarówno tego tomu, jak i autora, o którym jeszcze w momencie ogłoszenia nominacji słyszała tylko nieliczna grupa czytelników skupionych głownie wokół internetowej witryny poezja-polska.pl.
Pisze Kron: "chwilami żyję obowiązkiem spisywania rodzinnego mitu" i wydaje mi się, że może być to punkt wyjścia - wytrych do częściowego odczytania tej poezji. Istotnie jest to książka o micie, ale o micie, którego ciągle się szuka, odkrywaniu go w sosnowieckich podwórkach, nad Czarną Przemszą, na Modrzejowskiej, odnajdywaniu w języku, który musiał dojrzeć do zadania trudnych pytań, o własne korzenie, tożsamość, o pamięć. Zastanawiam się na ile jest to mit autora a na ile mój? Gdzie kończy się konfesja, a gdzie w tej poezji zaczyna się sugestia, przemyślna gra, w którą wciąga się czytelnika w zaskakujących momentach otwierając kolejną furtkę do świata wierszy, odsłaniając kolejny epizod z życia bohatera, wprowadzając nowych, bo przecież, jak pisze Kron: "tylko wiersz jest sposobem na istnienie".
Rok temu autor powiedział, o Gorzkim Jeziorze, że są to wiersze o umarłych. Czytając, nie mogę się z tym jednak zgodzić r11; to wiersze o żywych. Świat tych wierszy to świat pamięci i obsesyjnego wręcz szukania w niej odniesień do teraźniejszości, nieustanne powracanie do tych momentów, w których żywi kształtują mit. Żywi poprzez pamięć. A żeby tak się stało bohater musiał wycofać się do samego początku, do początku własnej legendy, właśnie między żywych, ale także do początku języka r11; odkryć zależności: to jak pamięć kształtuje język, jak przez język jest kształtowana oraz to w jakiej części język jest tylko narzędziem obrazującym pamięć, a na ile sam jest pamięcią r11; zawodną, złudną, potrafiącą przenieść i bohatera i czytelnika w zupełnie niespodziewany rejestr i nagle zacząć kreować zamiast odtwarzać.
Gorzkie Jezioro, to jak mówiłem wcześniej, debiut nietypowy: późny, ale w żadnym wypadku, nie można powiedzieć, że spóźniony. Myślę, że w czasach, kiedy w poezji następuje pewna dewaluacja treści, wypełnia on lukę, która od dłuższego czasu była coraz bardziej widoczna, jest czymś więcej niż zbiorem sprawnych tekstów, które przechodzą obok czytelnika. Ja po prostu wierzę bohaterowi tych wierszy, temu jak odnajduje i buduje swój mit, swoją tożsamość, jak poprzez skomplikowane zależności między pamięcią i językiem opowiada mi historię, w której sam ciągle szuka dla siebie miejsca.
____
a z porodu tej ksiązki, mam jeszcze swoją własną, prywatną, radochę : ))
________________________________________
I love the smell of napalm in the morning
Edytowane przez piotr kuśmirek dnia 19.03.2009 23:04
Autor
RE: Ryszard Będkowski, "Gorzkie jezioro". Kilka uwag od czytelnika.
Postów: 102 Miejscowość: Tomaszów Maz. Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 17.03.2009 15:17
Ja też lubię "Gorzkie jezioro".
"Sosnowiec" - tak nazywa się pierwsza część tomu. Czy to przypadek, że to miasto ma w nazwie coś ze snu, snu, który nie chce się prześnić? Miejsce, w którym się urodziliśmy rozbudowuje się w nas i "trzeba wyjść poza miasto, rozpocząć zbieranie tlenu". W historii "nijakiego Ryszarda Będkowskiego" dużo jest dwutlenku węgla.
"Boga trzeba karmić mięsem, żywym". Podmiot liryczny jest "przygnieciony obowiązkiem spisywania rodzinnego mitu". W jednym z wierszy stwierdza "trzeba się wreszcie porządnie ubrać i wyjść/ na pogrzeb Ojca", w innym "przepraszam, że przypominam to, co rysowaliśmy oddechem na szybach".
Gorzkie jezioro. Wszystko co gorzkie leczy.
Edytowane przez Krzysztof Kleszcz dnia 20.03.2009 14:39
Autor
RE: Ryszard Będkowski, "Gorzkie jezioro". Kilka uwag od czytelnika.
Postów: 325 Miejscowość: Podlasie Data rejestracji: 09.03.07
Dodane dnia 17.03.2009 13:59
Poezja Krona. Zostałam porwana przez nią od pierwszego przeczytanego Ryśkowego wiersza. Kciuki trzymałam, żeby wygrał Bierezina, a książki nie mogę się naczytać. Wracam często.
Prawdą jest, że sama pamiętam głosy adwersarzy, że jest to zbyt "powolna" książka, że zamierzchła poetyka, że temat, że... Hmm... książka jako koń wyścigowy? Na szczęście nie musi taka być (to już prywatne moje skojarzenia). Niektórzy nawet próbowali lamentować o upadku bierezinowego konkursu, ale, co widzimy po kolejnych edycjach, takowych osobników zawsze kilku się znajdzie.
Na tomik składają się trzy części: Sosnowiec, Stany skupienia i Gorzkie jezioro. A całość tworzy swoistą historię poety, powiązaną z miastem, w którym przyszło mu się urodzić, z całą legendą rodzinną, z brzemieniem tego, co kiedyś i tego, co teraz. Polecę każdemu, bo to poezja pełna. Jednocześnie dziejąca się i przepełniona tęsknotą, przenikająca, pełna bólu i prawdziwego życia.
Jakub Winiarski w recenzji (polecam) na Nieszufladzie nazywa to pisanie poezją "z rany".
Tomik Krona zajmuje wysokie miejsce w moim prywatnym rankingu.
"jeżeli umierać ma człowiek/a rodzić się w jego miejsce poeta//
to nie chcę pisać/wierszy"
Z.Joachimiak
Autor
RE: Ryszard Będkowski, "Gorzkie jezioro". Kilka uwag od czytelnika.
Postów: 479 Miejscowość: Poznań Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 17.03.2009 10:51
Tak, tak, o tym i Rysiu mówił, i Winiarski pisał, ale to mit nie w tym potocznym, pejoratywnym sensie (że bajdurzenie i głupoty), ale w tym pozytywnym - to znaczy, historia ważna, której dajemy pełną wiarę :)
Jeśli chodzi o książki Bierezinowskie - dla mnie spokojnie poziom "Dolnej wildy" :)
Autor
RE: Ryszard Będkowski, "Gorzkie jezioro". Kilka uwag od czytelnika.
Jakub, bardzo mnie cieszy, że ta recenzja powstała. Mam tę książkę i czytałam ją wielokrotnie i wciąż mnie zaskakuje ta opowieść tak różnorodna, sam Rysiu gdzieś powiedział, że to snucie mitu i chyba nie ma trafniejszego określenia. Wciąż czekam na nowe wiersze krona, liczę, ze nie powiedział ostatniego słowa i będziemy mieli okazję obcować z Jego poezją. "Gorzkie jezioro" zebrało świetne recenzje, co skądinąd nie dziwi, bo pośród laureatów Bierezina, których miałam okazję czytać, ta książka jest jedną z najciekawszych (jeśli nie najciekawszą) propozycją i poetycko i kompozycyjnie.
Autor
Ryszard Będkowski, "Gorzkie jezioro". Kilka uwag od czytelnika.
Postów: 479 Miejscowość: Poznań Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 17.03.2009 10:14
Zauważyłem, że w sumie niewiele tu na forum dyskusji o konkretnych, ciekawszych pozycjach, a dział "Wokół poezji" jakby trochę martwy :). Dlatego (choć do zawodowego krytyka mi daleko) postarałem się o coś-w-rodzaju recenzji, zaczynając od autora kojarzonego zdecydowanie z pp (starzy wyjadacze na pewno pamiętają). Zapraszam do dyskusji :)
Debiutancką książkę Ryszarda Będkowskiego dostałem w ręce właściwie od razu jak tylko się ukazała. Dziś od jej premiery mijają ponad dwa lata, ale zdecydowałem się przypomnieć właśnie o niej. "Przypomnieć" - to dobre słowo. Ryszard Będkowski ze swoją książką pojawił się zupełnie niespodziewanie, zgarniając pierwszą nagrodę prestiżowego Konkursu im. Jacka Bierezina w 2005 roku, potem, w 2007, po raz kolejny Gorzkie jezioro zgarnęło laury, gdy zostało uhonorowane drugą nagrodą w ważnym konkursie "Złoty Środek Poezji" w Kutnie. Od tej pory, moim zdaniem, z książek debiutanckich do poziomu Gorzkiego jeziora zbliżył się może jedynie Elsner (a i to ze wskazaniem na Ryszarda Będkowskiego), nie zbliżyła się natomiast, na przykład (tu nastawiam głowę do batów ;)) Julka Szychowiak (przy całym szacunku do jej ogromnego potencjału). Mimo to, obecnie niewiele słychać o autorze. Szkoda, bo choć może i o samym autorze mówić nie trzeba, a i nie wiadomo, czy sam byłby zadowolony z tego powodu, to jego teksty niezmiennie wymagają uwagi.
Gorzkie jezioro jest książką, która pod dwóch latach wciąga i zadziwia dokładnie tak samo jak wcześniej. Ktoś mógłby tutaj powiedzieć że "zadziwia" jest tutaj złym słowem - Gorzkie jezioro jest książką napisaną stosunkowo klasycznie, z dbałością o słowo, a nie o rewolucję w tymże słowie. Ja jednak upierać się będę przy słowie "zadziwia" - bo zadziwiająca jest precyzja frazy Ryszarda Będkowskiego, który jednym krótkim zdaniem potrafi stworzyć pomost pomiędzy rzeczami zwyczajnymi, a tymi zupełnie nie z tego świata. Coś pękło w nas niezauważenie jak zapadająca się gwiazda (wiersz pt. Miasto nie istnieje). A więc jednocześnie tu, we wnętrzu, jak i w zupełnie innej, pozornie obcej przestrzeni.
To jest właśnie istota Gorzkiego jeziora. Odkrywamy ją już od pierwszych zdań. Strona tytułowa do pierwszej części tomu brzmi Sosnowiec. Czyli będziemy mieć do czynienia z czymś nazwanym, a więc na wskroś prawdziwym i zwyczajnym? Prawdziwym, to na pewno. Ale raczej nie "zwyczajnym". W każdym razie, nie w rozumieniu TEGO świata.
Prawdziwym, bo bohater historii Gorzkiego jeziora nie mógł urodzić się "gdzie indziej". Pociągi odeszły przedwcześnie/ jak wody płodowe, a przecież mieliśmy się dzisiaj narodzić/ w innym miejscu, na innym brzegu (Anatomia według Rembrandta). Właśnie to miejsce jest bowiem miejscem, gdzie będzie otrzymywał Listy z tamtego świata, gdzie zaczyna się prawdziwe życie. Jest to życie jednocześnie zakorzenione w tej, jak i w tamtej rzeczywistości. W budynku szpitala miejskiego Janina Będkowska/ z zamieszkania Kasprzyk, żadna tam wróżka, jak każda kobieta/ wypełnia niezrozumiałe, boskie polecenia (Prawdziwa histeria podróży okołoporodowej).
A więc peryhelia rodzą się w oparach wódki, pijany ojciec przychodzi w stanie mocno wskazującym/ na kwantowy. (***przyszedł do mnie ojciec) Proste historie miłosne ignorują ciało, prowadzą na pasaże słońc (wiersz pt. Zawsze będziesz mnie kochać). Wszystko, jak już wspomniałem, w wydaniu wyjątkowo precyzyjnym, dojrzałym i wyważonym.
Nie było by tego wyważenia, gdyby nie szczypta (auto)ironii. Podmiot liryczny utrzymuje, że urodził się z przywidzeń i głodu i w wyniku przegranego zakładu o czekoladę. (wiersz Nic porusza za oknem) W szpitalu wieszczą, że na szczęście pani syn będzie urodzonym idiotą. (Prawdziwa histeria podróży okołoporodowej) "Wariactwo" peela traktowane jest jednocześnie nieco ironicznie, ale i śmiertelnie poważnie. Paradoks? Nie, wariaci i dzieci tak mają. Trudno nie uśmiechnąć się odruchowo, kiedy czyta się, że podmiot liryczny tajemniczemu Pierdziwężowi nigdy nie wybaczy, ale trudno też nie rozumieć, że dziecko traktuje Pierdziwęża jako realne zagrożenie (wiersz pt. Przystanek Pekin). W wierszu Wariatka miała psa mamy przejmujące studium choroby człowieka i świata, ale jednocześnie skwitowane puentą wyjątkowo ciepłą, jakby w tym momencie podmiot liryczny głaskał tytułową wariatkę po głowie: wariatka do pracy nic nie musi. dobrze ma. moja kochana siostra.
Dobrze ma wariatka, że znalazła się w tak mocnym debiucie. Miejmy nadzieję, że to nie ostatnie słowo Ryszarda Będkowskiego. Jak wspominałem, obecnie o nim niewiele słychać. Może to i dobrze? Może po cichu przygotowuje właśnie nową książkę, aby po raz kolejny, zupełnie niespodziewanie zadziwić i wciągnąć, tak jak "z nikąd" wyskoczył przy debiutanckiej książce? Byłoby to miłe z jego strony. A na razie zachęcam do kolejnych spacerów nad Gorzkim jeziorem.
PS. Nie wiem czy książka jest do dostania gdziekolwiek, kto nie czytał, autor na szczęście wklejał na starej pp, więc można sobie poczytać te z tomiku, i inne, tutaj (o ile dobrze widzę, tam są wszystkie wiersze z Gorzkiego jeziora):