Postów: 995 Miejscowość: Wieliczka Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 13.03.2016 19:49
Jacek Mączka: "Brudy prać". Tychy 2016, Teatr Mały.- ss. 44
Wbrew przekornemu tytułowi, w samej recenzji nie będzie niczego "politycznego": kacze mydło jest bowiem kamieniem; łamliwym, szarego koloru, łupkiem, który niegdyś powszechnie występował w górskich potokach; idealnym do mycia oraz prania.
Właśnie: prania. "Brudy prać" pohukuje gromko tytuł nagrodzonego zbiorku w szesnastym konkursie na tomik wierszy zorganizowanym przez "Tyską zimę poetycką" dla autorów po debiucie.
37 wierszy, wśród nich sporo miniatur. W zaprezentowanych utworach niemal cały świat Poety oglądany oczami recenzentki podczas jej wakacyjnych peregrynacji po ukochanym Podkarpaciu. Mówiąc obrazowym językiem nieodżałowanej pamięci Witolda Szolgini, są to nazywane niesprecyzowaną bliżej nostalgią jej "krajobrazy serdeczne" wzruszająco proste oraz piękne, ale tylko gdy oglądane z okien samochodu bądź wtedy, kiedy na przykład się podziwia w Miejscu Piastowym białe anioły, czy srebrno-błękitnie prześwietlone nad Tarnowcem nawet najbardziej zachmurzone oraz rozdeszczone niebo.
Szerokie przestrzenie przytulone do miękkich jakby kobiecych piersi Beskidu Niskiego a równoległe drogi obiecują coraz piękniejsze widoki, bo i coraz intensywniej szmaragdowieje pod powiekami i coraz ostrzej pachną zielne trawy.
I tak z jednej strony chciałoby się tu być i pozostawać:
"Ulica Jasna we mgle.
Pod nogami szuter.
Chrzęści, kiedy dochodzę
do miejsca, w którym zrywam
zapomniane kwaśne winogrona.
Okrągłe i fioletowe w miąższu
skrywają duże pestki. Być może
opanowałem sztukę zatrzymywania się
we właściwym momencie."
Z drugiej natomiast ma się tę świadomość, iż niebawem ową chwilę przemieni beznadziejnie wszechogarniająca prowincjonalna nuda niczym ów - przypadkowo podpatrzony przeze mnie w Bliznem - zaś przez J. Mączkę mistrzowsko opisany "Pierwszy dzień szkoły" [s. 38].
Miasteczka oraz mieściny, które podrzucam w pamięci jak kolorowe guziki: Iwonicz, Rymanów, Dukla, Brzozów, Stara Wieś; bardziej na wschód: Sanok, Lesko, Ustrzyki; wreszcie ukochane Bieszczady, gdzie jeszcze w potokach odłupane od ilastego podłoża spienione kacze mydło po to, aby może wreszcie i ostatecznie wyprać te wszystkie brudy?
Oj, profetycznie, nawet bardzo prorocko i po proroczemu dźwięczy tytułowy wiersz nagrodzonego tomu, który opowiada strofami jak to:
"Kossakowski, biskup inflancki, koadiutor
wileński na szubienicy pod bernardynami.
Jest niedziela, dajmy na to, słoneczne
przedpołudnie, smugi światła wędrują
po blaszanych dachach. Pod rynną
kamienicy czai się kot z rudą plamką
na grzbiecie. Kobieta nalewa mleko
do dzbana, biały nadgarstek i zalotny
lok opadający na kość policzkową.
Kitowicz zanotuje:zdjęli zaś z niego
nie tylko święcenia wszystkie ale też i suknie
obwiesiwszy w koszuli tylko i pluderkach
płóciennych, a jeszcze obojgu brudnych. Dopalam
papierosa i przed snem dokładnie myję zęby."
Skocz do Forum:
Pajacyk
Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.