Postów: 995 Miejscowość: Wieliczka Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 14.03.2013 18:57
Rec. zbioru wierszy Beaty Wołoszyn pt. Słowochron. Jastrzębie Zdrój 2011, Black Unicorn, s. 123
Piękne te wiersze: ciepłe, iluzoryczne, pachnące wiatrem od wewnętrznego morza, które, wbrew łagodnie na mapie zaznaczonej niebieskiej płaszczyźnie, wcale nie jest ani wewnętrzne, ani tym bardziej łagodne.
Tomik Beaty Wołoszyn pod wspomnianym tytułem mam od ubiegłego roku. Cudowne wiersze i ciekawa Autorka, Poetessa z Wyspy Wolin.
Przede wszystkim niepowtarzalne są Jej Słone strofy, którymi zdążyły przesiąknąć wszystkie oraz nie tylko morzu poświęcone liryki. Wystarczy jedynie wpatrzeć się w te rządki wersów, żeby usłyszeć:
nie odchodź!
nie odchodź!
nie odchodź
powtarzał brzeg
cóż mógł powiedzieć więcej
w czas odpływu?
To szepcząca poezja: jasna i przejrzysta o nieskazitelnej barwie piasku, mimo że jego dokładnego koloru tak łatwo nie da się dookreślić. Świat Beaty przyjaźnie otwarty na przestrzał, w którym zamiast morskiej latarni świeci księżyc (latarnia w tym czasie odpoczywa). Jej życie zamyka się kołem niczym życie starego Eskimosa z wiersza koło życia i w czterech porach samotności przy wzrastających niezmiennie łanach łez. I aż za dobrze zna też Ona ból, skoro opowiada o nim, że:
ból cię kocha aż do mnie
gdy mówisz
że tak ogromnie
ból mnie kocha do ciebie
i zmusza
by czuć się jak w niebie
za dużo bólu kochanie
byś mnie bym ciebie
w tym stanie
Od strony formalnej, to sam tomik został tak zredagowany, że już poprzez tytuły zamieszczonych w nim cyklów od razu ujawnia swą całą zawartość; zawartość zadedykowaną najpierw Człowiekowi, by następnie tegoż uraczonego zaprezentowanymi strofami Człowieka wprowadzić do znanej li tylko Poetce Krainy Czarów i (R)ozczarowań, a znów tam, przypuszczalnie w ramach rekreacji, uraczyć tegoż samego Człowieka - Niefrasobliwymrymowaniem. Z kolei owo rymowanie (choć, moim skromnym zdaniem nie do końca niefrasobliwe) przemienia się w stosunkowo mały, ponieważ złożony z pięciu wierszy, cykl O pisaniu.
Zadedykowane rodzinnemu miastu Słone strofy sadowią się w Kąciku meteorologa. Parodie elementarne oscylują wokół czegoś, co Autorka nazwała Po prostu i nie zawsze z wiarą, optymistycznie prowadzącym jednak ku Ocaleniu. Wreszcie tomik podsumowuje dodatek, czyli Blisko nut.
Wiersze Beaty odbijają Światło, po którego stronie zawsze Poetka się opowiada, ponieważ jej poezja niczym pogodne wakacje zawsze mieć będzie woń, ciężar oraz kolor bursztynu. Słonecznego kamienia :)
Edytowane przez abirecka dnia 15.03.2013 20:39
Skocz do Forum:
Pajacyk
Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.