Więc mamy w rękach. Antologię oprotestowaną i omówioną od góry do dołu jeszcze przed narodzeniem , z czego autorki antologii mogą się tylko cieszyć, bo jeszcze bardziej wzmacnia to szum i promocję wokół książki, już i tak, jak na polskie poetyckie warunki, świetnie wypromowaną licznymi anonsami i spotkaniami.
Teraz pojawiają się coraz to nowe głosy, niektóre ciepłe, ale jednak - w słowach większości słychać różne "ale". A to, że jest to antologia feministyczna, a to, że kogoś tam zabrakłor30; A to, że ta wystąpiła, a nie zasługujer30; Tylko pytanie, czy takie stawianie sprawy w ogóle ma sens?
A więc czym jest ta antologia? Na pewno nie jest, do czego przyznają się autorki, pełną mapą najnowszej kobiecej poezji. Mnóstwo jest głosów sprzeciwu, że nie ma tam Klary Nowakowskiej, że nie ma Joanny Wajs (z tych bardziej znanych), są głosy że nie ma Mirki Szychowiak, że nie ma Teresy Radziewicz, że nie ma Eli Lipińskiejr30; To wszystko prawda. Zatem, czym jest ta antologia? Jest przede wszystkim książką o kobiecej poezji. Przy czym nie będę tu mówił o zwyczajowym, pejoratywnym kontekście poezji przeegzaltowanej, ckliwej - bo polska poezja "kobieca" w Solistkach ma wiele twarzy, i delikatną, i zadziorną, i poważną, i ironiczną, ale nie da się ukryć, że w "Solistkach" mamy wiersze o kobietach i w których podskórnie i intuicyjnie czuje się rękę kobiecą. W jednym z głosów krytycznych pojawił się zarzut, że autorki antologii koniecznie chcą nadać płeć wierszom ze swojej antologii, że posłowie jest ideologizujące, itp. itd. Ale to posłowie pasuje do książki. To nieprawda, że płeć do tych wierszy dorabiana jest "sztucznie", od "kobiecości" w różnym wydaniu kipi bardzo wiele z tekstów umieszczonych w antologii. Zatem nie było celem stworzenie naukowego podręcznika, szczegółowej mapy poezji pisanej przez kobiety. Jak pisze Maria Cyranowicz "coraz więcej poetek pisze z pozycji rjar1;, które jest nieodłączne od płci biologicznej czy kulturowej". Taki był zapewne pomysł na tę antologię r11; by wybrać wiersze nie tylko dobre, ale wiersze, które mówią głosem kobiety. Inaczej, jaki byłby sens w wydawaniu podobnej propozycji? Z pewnością jest to książka, która odróżni się od antologii i propozycji pisanych przez facetów lub głównie przez facetów, dlatego już z tego tytułu jest to książka wyrazista, a książki wyraziste są książkami potrzebnymi.
Osobiście zdecydowanie wolę czytać książkę z pomysłem, a nie "listę przebojów". Listę przebojów mogę sobie stworzyć sam, tworząc na kompie folder "ulubione wierszyki ulubionych poetek". A pomysł był zdaje się, taki, by wybrać wiersze mocne i wyraziste. Więc jeśli introwersja, to wiersze kipiące od emocji. I to najlepiej emocji, które przeżywa kobieta. Jeśli nawet pojawia się, na przykład, Podgórnikowy dystans i ironia, to też z mocnymi emocjami w tle. "Płaczesz tak świetnie". A czy wyobrażacie sobie męskiego peela mówiącego 'znikam odkąd boję się o ciebie, dziecko' (Julia Szychowiak)? Albo Aleksandra Zbierska - "chuju jeden kochany" (w wersji np. "pizdo jedna kochana")? . A jeśli nawet byście sobie wyobrazili, to od razu widać temat, który podejmuje ten tekst. A więc temat damsko-męski, w którym kwestia płci kulturowej, biologicznej, emocjonalnej, musi wystąpić. Skoro jest damsko-męska konfrontacja, to musi różnicowanie wystąpić i nie może być mowy o wierszu "bezpłciowym".
Zatem nie tylko kobiece emocje, ale i wiersze o kobietach, wiersze o konfrontacjach kobieta-mężczyznar30; Tak skonstruowana książka musi mieć płeć, a nawet może zahaczać o dyskurs feministyczny. A skoro był pomysł, skoro był nieco inny przyjęty klucz niż "osiągnięcia", niż zrobienie "mapy", albo, o zgrozo, "listy przebojów" r11; są efekty w postaci pominięcia co poniektórych autorek. Oczywiście, antologia, jak to antologia, jest różnorodna, bo mamy i lingwizm Mueller, i dystans Marty Podgórnik, i brak dystansu Anny Wieserr30; I oczywiście, można dywagować, że np. skoro jest ironiczna Podgórnik, to można też dać ironiczną Mirkę Szychowiak, skoro jest Magda Gałkowska, to można dorzucić Ewę Birk, skoro jest Marta Grunwald, niech będzie i Kasia Hagmajerr30; Ale, z drugiej strony, czy na pewno pasowała by do tej antologii Klara Nowakowska? Czy Klara Nowakowska nie pisze zbyt powściągliwie jak na tę książkę? Oczywiście, Julia Szychowiak również jest oszczędna w słowach, ale, przynajmniej w wierszach wybranych do "Solistek" nie jest oszczędna w emocjach. I co z Teresą Radziewicz, która do tej książki nie pasowałaby ani poetyką, ani tematyką? Podobnie, nie widzę tam też miejsca dla Eli Lipińskiej, nie z powodu jakości wierszy, a z powodu pasowania do pomysłu autorek jak kwiatek do kożucha.
Owszem, jeśli to miałaby być lista przebojów, to sam umieściłbym tam też Klarę Nowakowską, Joannę Wajs, Teresę Radziewicz, znalazłoby się też pewnie miejsce dla Elżbiety Lipińskiej zamiast Natalii Małek, bo akurat jej wierszy nie lubię.
Owszem, jeśli miałaby być to też lista "najbardziej płodnych i z największą ilością nagród", powinno się znaleźć miejsce dla Eli Galoch, a także największej ostatnio pomyłki nagrody Kościelskich, czyli Jolanty Stefko.
Na szczęście tak nie jest. Zamiast tego mamy książkę, co prawda, zapewne, z niedociągnięciami, ale spójną, wyrazistą, i taką która z pewnością wyróżnia się spośród innych antologii. Czyli, po prostu, książkę potrzebną. Nawet jeśli określimy ją tak wstydliwymi pojęciami jak "feminizm" czy "poezja kobieca". Ale właściwie dlaczego wstydliwymi?
Edytowane przez Kuba Sajkowski dnia 19.12.2009 22:05 |