poezja polska - serwis internetowy

STRONA GŁÓWNA ˇ REGULAMIN ˇ WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW ˇ IMAK - MAGAZYN VIDEO ˇ AKTUALNOŚCI ˇ FORUMSobota, 23.11.2024
Nawigacja
STRONA GŁÓWNA

REGULAMIN
POLITYKA PRYWATNOŚCI

PARNAS - POECI - WIERSZE

WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW

KORGO TV

YOUTUBE

WIERSZE /VIDEO/

PIOSENKA POETYCKA /VIDEO/

IMAK - MAGAZYN VIDEO

WOKÓŁ POEZJI /teksty/

WOKÓŁ POEZJI /VIDEO/

RECENZJE UŻYTKOWNIKÓW

KONKURSY 2008/10 (archiwum)

KONKURSY KWARTAŁU 2010 - 2012

-- KONKURS NA WIERSZ -- (IV kwartał 2012)

SUKCESY

GALERIA FOTO

AKTUALNOŚCI

FORUM

CZAT


LINKI

KONTAKT

Szukaj




Wątki na Forum
Najnowsze Wpisy
Proza poetycka
playlista- niezapomn...
Ksiądz Jan Twardowski
Bank wysokooprocento...
Co to jest poezja?
...PP
slam?
Poematy
"Na początku było sł...
Cytaty o literaturze
Ostatnio dodane Wiersze
Delikatny śnieg
Co
Ona jest w górach
O kindersztubie*
Przedustawność
Ostatni seans przed ...
W godzinach dla seni...
Chciejstwo
ujrzane okiem nieuzb...
Samotność
Zobacz Temat
poezja polska - serwis internetowy | POEZJA I OKOLICE | RECENZJE UŻYTKOWNIKÓW
Autor "Opiekunka mydlanych baniek" - Lucyna Bełtowska
abirecka
Użytkownik

Postów: 995
Miejscowość: Wieliczka
Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 12.12.2019 13:22
Zob.: https://www.facebook.com/muzeumUJ/photos/wystawa-czasowa-pt-ze-sztalugi-i-klawiatury-czyli-obrazy-i-słowa-lucyny-bełtowsk/2480819601979865/

Motto:

"w Gołębniku zamieszkały
wiersze
czasami wylatują na zewnątrz
[...]

wzbudzają zachwyt
i
nagrodę Nobla
[...]"

Lucyna Bełtowska: ulica Gołębia

Powinnam była napisać o uniwersyteckiej Gołębiej jeszcze w pierwszej dekadzie lipca bieżącego roku, kiedy spotkałam się w Collegium Maius z moją swego czasu uczelnianą Koleżanką [tak, tak Koleżanką] tylko z innego Wydziału z okazji wystawy Jej dzieł eksponowanych w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Nie napisałam, nie opisałam. Pewnie dlatego, iż nie byłam w stanie zaakceptować tej katastroficznie pięknej suszy, jaka wówczas owładnęła Krakowem przypominającym wydrążoną skorupkę skonsumowanego jajka na miękko.

Mimo to Katalog zatytułowany "Ze sztalugi i klawiatury, czyli obrazy i słowa Lucyny Bełtowskiej" wydany nakładem Muzeum UJ wciąż leżał na podorędziu, czekając na swój czas subiektywnej analizy w najbardziej odpowiednim w momencie, gdy Piękne Królewskie Miasto znów ukaże się bez makijażu: nagie do samego architektonicznego szpiku w kolejnej odsłonie bezśnieżnej podwawelskiej zimy.

I znowu nastał ten nostalgicznie ciepły grudzień: raz słonecznie pochmurny, raz pochmurnie słoneczny. Ze swoim niebem, jakże mistrzowsko odtworzonym pędzlem Pani Lucyny, które wymodelowawszy urodę przezeń naświetlanych obiektów kreuje teraz tęsknotę czekania za czymś bądź kimś nieoczekiwanym:

http://postscriptum.net.pl/viewtopic.php?t=30370

Bowiem pod pozornym spokojem oglądanych malowideł wibruje bliżej niedoprecyzowany niepokój upostaciowany w osobach dwu zakonniczek-wędrowniczek kursujących to tu, to tam: raz pod kruszejącymi portalami, kiedy indziej w stronę spękanych, krzywych schodków lub zaglądających do krzywych zaułków bądź penetrujących murszejące międzymurza.

Również ja, te opowiedziane pędzlem zakonniczki-wędrowniczki - ku swej niemałej zresztą radości - ujrzałam w kłębiącym się tłumie pod krakowską Kurią Metropolitalną dnia 10 sierpnia bieżącego roku, o czym nie omieszkałam poinformować samej Artystki. Wcześniej jednak, w drodze na Franciszkańską, zahaczyłam o ulicę obłoczną:

"w koronalnych rozbłyskach namiętnej
protuberancji energią wiatru słonecznego gwałtownie
i niespodziewanie wtargnąłeś a ja płonęłam
zorza polarną odreagowując efekt
halo
zniebieszczałam wniebowzięta
rywalizacją żywiołów w kolorach
middle blue-green wg Crayona
kiedy dzisiaj sięgam po więcej zawłaszczam
nie mój obłok nad miastem
przyczajone kamieniczki przysłaniając zużyte fasady
zapomnianym murem
zaciekawione przytakują mansardami
wymuszając zalotny trzepot żaluzji
aż spłowiały tynk kraśnieje resztkami urody
moja ulica nie pozostawia mi drogi ucieczki
więc pokonana powtarzam
tak tak tak..."

Lecz w większości przypadków, utrwalony na kartach niniejszego Katalogu typowy krakowski grudzień częstokroć miewa nieboskłon barwy ziemniaczanych łupin; nazywana smogiem lepka gęsta mgła smaruje na brudno mury, przypory i ściany i jedynie chora czerwień przezierających spod tynków cegieł oraz spłowiały karmin dachów ożywiają tę klasy zero melancholię, której trudno się oprzeć, zwłaszcza co rusz napotykając oraz spotykając wymieniane podróżniczki-pątniczki, które niby wskazówki wolno tykającego zegara określają powroty z niezbyt dalekich podróży. Jak chociażby moje: z rodzimo Solnego Miasta do oddalonego o 15 km Krakowa:

http://postscriptum.net.pl/viewtopic.php?t=30314

Jednocześnie ową zaczernioną szarość oraz podkolorowany cynober staromiejskiego pejzażu przeniosła Twórczyni do wnętrz utrwalonych przez siebie domostw, szczególnie na strychy: uporządkowane, poskładane, pozamiatane, zasiedlone duchem fin-de-siecle'owej lokatorki - "Pani ze strychu", co:

ołówkowe graffiti pozostawi na chmurze
kiedy w kolorach nie zbilansuje się budżet
zgubi barwy oprócz szarości poranka i upartej czerwieni [...]

http://postscriptum.net.pl/viewtopic.php?t=30375

krzeseł, kapeluszowych wstążek; ponadto i samego kapelusza [to już na innym rysunku], aplikacji przy sukni, pantofelków na szpilkowych obcasikach. I oto skądś przesączy się nie do końca wybrzmiała muzyka przebiegając z lekkim stukotem dźwięków drewniane schody aż do wnętrz mieszkań ozdobionych florystycznymi obrazami kremowych irysów, fioletowych oraz purpurowych kąkoli, fantazyjnych nasturcji; z widokiem na wewnętrzne podwórka, gdzie rosną zmasakrowane przez tzw. miejską zieleń niegdyś rozłożyste, bujne drzewa. Drzewa mimo iż kalekie, wszak nadal oraz wciąż "wzajemnie nienasycone":

http://postscriptum.net.pl/viewtopic.php?t=30329

Kraków Lucyny Bełtowskiej musi też autorce recenzji zastąpić jej inne, odrąbane od Rzeczypospolitej Miasto, jakim pozostał Lwów, zaś łączniczką pomiędzy obiema metropoliami jest - przynajmniej dla autorki tekstu - Adele Bloch-Bauer, modelka Gustava Klimta o urodzie bohaterki jednej z powieści Gabrieli Zapolskiej zatytułowanej "Wodzirej" [wyd. pierwsze: 1896].

Gdyż cykl "KLIMTEM zaWARHOLrzenie" to niemal zilustrowane opisy kreacji Muszki z Dobrojowskich hrabiny Maleniowej, beznadziejnie tragicznej miłości tytułowego "Wodzireja":

http://postscriptum.net.pl/viewtopic.php?t=30347

"Lwów jest wszędzie" pisał Adam Zagajewski, powroty do dawnych miast wyznaczają czarno-białe drogowskazy habitów przesympatycznie ciekawskich mniszek-turystek, z poddaszy płyną okrągłe dźwięki fortepianowych akordów, swoje cierpią amputowane drzewa i jeszcze liściastą porą kwitną gdzieniegdzie secesyjne rośliny:

http://postscriptum.net.pl/viewtopic.php?t=30339S


"Na początku było Słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było Słowo..." (Prolog Ewangelii wg św. Jana)
Wyślij Prywatną Wiadomość
Skocz do Forum:
Pajacyk
[www.pajacyk.pl]
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Aktualności
Szacunek dla tych, k...
Jubileusz
XII OKP im. Michała ...
OKP Festiwalu Litera...
VII OK Poezji dla Dz...
OKP "Środek Wyrazu" ...
XVIII Konkurs Litera...
REFLEKSY XVII Ogólno...
XXXIX OKL im. Mieczy...
Wyniki XLIV OKP "O L...
Użytkownicy
Gości Online: 37
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi

nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za treść wpisów
dokonywanych przez gości i użytkowników serwisu

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE

copyright © korgo sp. z o.o.
witryna jako całość i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragmentów serwisu jest zabronione
serwis powstał wg pomysłu Piotra Kontka i Leszka Kolczyńskiego

71916127 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion v6.01.7 © 2003-2005