Postów: 22 Miejscowość: niebyt Data rejestracji: 10.02.11
Dodane dnia 11.02.2011 09:53
Abstrahując od wierszy pana Matusza, język tej "recenzji" to chyba żart jakiś? Już pierwsze zdanie wprawiło mnie w niekłamane zdumienie i naprawdę chciałabym się dowiedzieć co oznacza zwrot "pisać obojętnie"?
o konstatacjach w stylu
"wiersz jest sporem teologicznym z Prymasem, toczonym językiem miłości." nie wspomnę
wydaje mi się, że twórczość autora recenzowanego zasługuje na to, by ewentualny krytyk potraktował ja serio i "przyłożył się" do pisanej przez siebie recenzji, a nie klecił byle jak marną laurkę
ta "recenzja" to niedźwiedzia przysługa dla pana Matusza.
Postów: 2 Miejscowość: Sosnowiec Data rejestracji: 29.06.10
Dodane dnia 10.02.2011 22:48
Recenzja? tp raczej bezkrytyczne pienia ... efekciarstwwo Autora, odnosi zamieżony skutek. Poezja Matusza jest bardo dobra i nie musiałaby "walić po bandzie" Sławku, napewno zrozumiałes moją intencję ;) Pozdrawiam Lubelka
Postów: 1 Miejscowość: Pabianice Data rejestracji: 29.07.10
Dodane dnia 01.08.2010 23:06
O Matuszu można pisać dobrze, lub źle, ale nie obojętnie. Wprawia w zadziwienie, daje po bandzie. Wystarczy przypomnieć jego "Serdeczną mammografię" z nader śmiałymi erotykami i wstrząsającym "Lamentem", czy "Cycka Bożego" - gdzie oberwało się wielu nazbyt nadętym poetom.
Tym razem nakładem popularnej oficyny "Mamiko" ukazał się jego kolejny zbiór wierszy "Pieśni odejścia i powrotu" - tomik znowuż wyjątkowy, z tych, co "dają po bandzie". Na czym ta wyjątkowość polega? Ano, poświęcił Matusz cały tomik wierszy miłosnych i erotycznych jednej tylko osobie - właściwie wszystkie wiersze są tam jej dedykowane, dla niej napisane, a nawet ona sama zabiera tam głos.
Może najpierw krótko o kompozycji zbioru. Tomik otwierają trzy miłosne wiersze "Druga elegia dla Edyty", "Miłość" i "Dla życia, nie dla wierszy". To liryka miłosna, wiersze zawodzące, czasem filozofujące.
Jednak "Druga elegia dla Edyty" zapowiada wszystko, co znajdziemy w tomiku - wszystkie tematy, jakie znajdą później rozwinięcie. Miłosna lamentacja w poszukiwaniu ukochanej, w której pojawia się wątek śmierci, podjęty w innych wierszach:
Bo moje szukanie jest pieśnią, płaczem,
jest życiem. Po śmierci Matki nie płakałem
tak, jak teraz płaczę,
bo zostawiła mnie z Tobą.
Matka zanim odchodzi zostawia syna w ramionach innej kobiety, błogosławi ich związek. Śmierć będzie się przewijała w następnych wierszach, towarzysząc miłości:
gdyż miłość jest siostrą śmierci r11;
niemej poetki której nie dane było
kochać być kochaną rodzić
[Miłość]
czy w następnym wierszu w tomiku:
śmierć nie zna krwi własnej tylko cudzą
nie zna bólu zapachu krwi miesięcznej
kościste łono śmierci twoje łono prawdziwe
[Dla życia, nie dla wierszy]
Ciarki krytyczkę przechodzą, kiedy coś takiego czyta. Barokowe zderzenia śmierci, łona kościstego i łona prawdziwego - kobiecego, miękkiego, obolałego, ożywionego zapachem krwi miesięcznej.
Krew pojawia się zaraz w następnym utworze "z naszych Ciał i naszej Krwi" - tym razem tworząc przez powtórzenia melodię wiersza, a także badana zmysłem smaku:
dałaś mi
swoje Ciało i swoją Krew
której kropelkę odnajduję na języku
Tu warto przywołać wiersz "Wspólne fotografie" z tomiku "Serdeczna mammografia", w którym poeta-ojciec próbuje z piersi pokarmu matki jego syna, czy tytułowy wiersz z tomiku "Mistyka zimą" - gdzie podmiot szuka śladów Chrystusa próbując śnieg pożółkły od moczu. Zmysł smaku zdaje się być dla Matusza kluczowy. Ludzkie płyny: mleko, krew i mocz mieszają się w jego wierszach bezustannie.
Matusz nie byłby sobą, gdyby po prostu napisał tylko erotyk, nie nadając mu wymiaru metafizycznego. "z naszych Ciał i naszej Krwi ciało mężczyzny staje się ciałem kapłana, Chrystusa, syna, a partnerka na przemian jest kochanką, matką, kapłanem.
Ekstatyczny wiersz w którym w trzeciej strofie pojawiają się dziwne słowa: "leże obok Ciebie nagiej i śpiącej/ czytając te cudze słowa". - Czyje słowa? Wiersz jest datowany 15 sierpnia 2009 - a więc w święto Wniebowzięcia NMP. Okazuje się, że dwie pierwsze zwrotki utworu Matusza są cytatem z homilii Księdza Prymasa Józefa Glempa, wygłoszonej tego dnia na Jasnej Górze, poświęconej roli kobiety.
A zatem wiersz jest sporem teologicznym z Prymasem, toczonym językiem miłości. Oralna zmysłowość miesza się z religijną żarliwością - co uświęca związek z Edytą. Czy jest to religijna prowokacja? Tak i nie, bowiem w "Pieśni nad pieśniami" znaleźć możemy wątek miłości oralnej: "Łono twe, czasza okrągła:/ niechaj nie zbraknie w niej wina korzennego!" (Pnp 7,3).
Zaraz po tym utworze pojawiają się trzy wiersze poświęcone zmarłym kobietom. Ale to nie kochanki, ani partnerki poety. Jeden poświęcony matce - w którym Edyta pojawia się pierwszy raz "Zmarła 10 marca 2007 o godz. 5.31" ("zaprzyjaźniły się z Edytą"), "Elegia dla babci Izy" - pamięci Izabeli Górnik z miejscowości Kolonia Lisowice - której nazwa jej wymieniona jest w dwóch wierszach, babci Edyty, po śmierci której poeta odbierał pierwsze łzy Edyty na swoje ramię i wiersz "Na nagrobek Babci Izy". Śmiertelnej scenerii nie chce jednak opuścić Eros: umierająca w "Elegii" kobieta śni przeżywając swoje najpiękniejsze chwile, a w tych snach musi się znaleźć miejsce dla boga miłości.
Jest śmierć, ludzie przemijają, musi się znaleźć miejsce na "Poród":
Ale łono ma swoje wejście - z którym w języku polskim nie umiemy sobie poradzić. Albo stosując nazewnictwo medyczne jesteśmy nazbyt pruderyjni, albo wulgarni. Matusz nie wstydzi się nazwać tego miejsca używając prostego języka i nie wstydzi się snów i marzeń związanych z bliską osobą, pragnień:
"dziś śniła mi się twoja
(kochanie dlaczego mam się wstydzić tego słowa?)
cipka"
dodając, że to: "stare polskie słowo/ piękne (i ukryte pod włosami)/ jak zapinka naszyjnika". Pisząc o kobiecych narządach ukochanej nazywa je "słodkimi papryczkami", a zmysłowy erotyk kończy znowu zwracając uwagę na język" "a lśniliśmy w języku polskim/ owo-co-waliśmy".
Jest "Najpiękniejszy wiersz dla Edyty" i "Modlitwa" dla niej napisana - szczera, bez poetyckiego zadęcia.
Matusz poważył się na coś jeszcze, zamieszczając miłosne "Pocałunki esemesy" - oczywiście od Edyty. Tworzy się swoisty dialog Abelarda i Heloizy. Warto zacytować jeden, lub dwa krótkie teksty:
Piękny doniczkowy
kwiat, białe anturium,
na pozór zimne i dumne,
naprawdę pragnące
miłości, a jednak
pozbawione
zapachu. Cieszy
oczy, rani duszę. Przepraszam.
To ja.
[2403]
i drugi z esemesów:
Marzę, by opleść
bluszczem nóg
pień mężczyzny,
gdy jego
najcenniejsza
gałąź chowa się
w gęstwinie
różowych listków.
Poezji niepotrzebne
didaskalia.
Twórzmy ją
sobą!
[0706]
Króciutkie teksty, pisane z innym przeznaczeniem, tu zyskują inny wymiar. Poeta tak to wyjaśnia w krótkim posłowiu: "W tych wierszach spotyka się dwoje ludzi, dwa języki, dwie miłości (...). To nie jest język martwy. I oby nigdy taki nie był. Oby pozwolił się odrodzić. Oby ci, którzy go porzucili i odeszli od niego, powrócili. Powrócili do języka miłości. Dlatego pieśni odejścia i powrotu, pocałunki i esemesy. Najbliższe spotkanie w języku jakie jest możliwe".
Kim jest Edyta? W całym tomiku i na przedzie okładki są piękne zdjęcie Beaty Bieniak, z Poddębic koło Łodzi (www.fotopasja, wordpress.com), ale ostatnią stronę poeta zarezerwował na zdjęcia własnego autorstwa, przedstawiające Edytę Antoniak rysującą ogromne serce na plaży w Gdyni w 2008 roku. A więc postać znaną w kręgach literackich - pisującą w "Twórczości" i "Śląsku", organizatorka "Zderzeń poetyckich" w Sosnowcu, która chwali "Mądrość Cycka Bożego". Para ta przez kilka lat często pokazywała się na imprezach w całym kraju.
Mamy więc dialog miłosny dwojga osób, który dzieje się na naszych oczach. Dodatkowego smaczku całej sprawie dodaje to, że ta książka, choć wydana, powstaje dalej - na prywatnym blogu poety "Listy do Edyty".
Oby ten dialog trwał jak najdłużej - dla dobra poezji, w imię powrotu i dla dobra kochanków.
Rosa Fliegelweilt
Sławomir Matusz: Pieśni odejścia i powrotu; MAMIKO, Nowa Ruda 2010
Edytowane przez rosafliegelweilt dnia 01.08.2010 23:09
Skocz do Forum:
Pajacyk
Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.