Postów: 218 Miejscowość: Łódź Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 27.03.2009 11:45
na obecną chwilę wolę dwie poprzednie książki Autora, w których większą uwagę poświęcał poszczególnym wierszom, nie książce jako całości. w każdym razie zanim to będę wiedział na pewno, muszę jeszcze wrócić do Węgla;)
Edytowane przez moderator2 dnia 28.04.2009 06:32
Autor
RE: "Przejechać jak towarowy przez ubogą stację, wypchany węglem aż po same usta", czyli..
Postów: 325 Miejscowość: Podlasie Data rejestracji: 09.03.07
Dodane dnia 21.03.2009 09:39
Węgiel, Ryszard Chłopek
Wydawnictwo Zielona Sowa, biblioteka Studium 2007.
Po przeczytaniu tomiku postanowiłam poszukać, dokąd prowadzą niektóre wiersze Chłopka, które są jak swego rodzaju linki. Z pewnością moje "odkrycia" to tylko wierzchołek góry lodowej, ale dzielę się nimi.
Książkę rozpoczyna wiersz "Jak tę samą estetykę uznałem za swoją" dedykowany Dariuszowi Sośnickiemu, a kończy czteroczęściowy "Esej o ruchu" z dedykacją Andrzejowi Sosnowskiemu. Ruszyłam więc ku wierszom jednego i drugiego, aby sprawdzić, czy to przypadek, czy przeciwnie - przemyślane działanie autora połączone z puszczeniem oka ku czytelnikowi (Sośnicki... Sosnowski... ale który jest który?!). W "Symetrii" Sośnickiego możemy odnaleźć utwór określany programowym "Jak zostałem zwolennikiem pewnej estetyki" dedykowany Tadeuszowi Piórze, autorowi, jak to określa Adam Wiedemann w artykule "Świat jako wycinanka kurpiowska" (Tygodnik Powszechny, nr 50 (2788), 15 grudnia 2002), arcysymetrycznej "Wycinanki kurpiowskiej" (z tomu "Okęcie"). W tym to artykule Wiedemann wskazuje, że, odżegnującej się od związków ze światem "teorii" Pióry, Sośnicki przeciwstawia "szalejący żywioł" symetrii, która jest właśnie cechą "rzeczy tego świata" - a zatem co dla jednego stanowi podkreślenie sztuczności, drugiemu zdaje się czymś jak najbardziej naturalnym. Podkreśla, że Sośnicki, rzeczywiście, przyzwyczaił nas do tego, że opisuje swoje najbliższe otoczenie, dostrzega tzw. drobiazgi i drobiazgowo się z nimi obchodzi. No tak, mamy więc motyw Sośnickiego. Cóż z Sosnowskim? Z mistrzem metafory, któremu Chłopek poświęca ostatni w tomiku "Esej o ruchu"? Cóż z innymi nawiązaniami do różnych poetyk, chociażby w pozostałych wierszach z części pierwszej, która zresztą nosi tytuł "O przygodach pewnej estetyki"? Zdaje mi się, że autor "Węgla" próbuje pokazać (jakkolwiek górnolotnie to brzmi) meandry poszukiwań poety, rzecz jasna poszukiwań swojej dykcji poetyckiej, własnego odbierania i przetwarzania świata. Chłopek z pewnością orientuje się we współczesnej i dawniejszej poezji, we wszelkich jej trendach i odmianach, a w tomiku "Węgiel" z jednej strony pokazuje, jak świetnie porusza się w jej realiach, a z drugiej można odnaleźć jakiś lęk przed naśladownictwem "wielkich tego świata", dodajmy "świata poezji". W pewien sposób potwierdza to, moim zdaniem, tytuł drugiej części książki "Maskotki i potwory". Coś, co mnie bawi, co jest zabawką; coś, czego się boję, co przychodzi w najgorszych snach. A przecież mogą być maskotki-potwory. Może to być ta sama rzecz.
I wreszcie mamy cząstkę ostatnią, "Próbę drogi", gdzie autor, można by powiedzieć, decyduje się wyruszyć. I "dalej, dalej", "do diabła",/ gdzie kończy się droga, zaczyna się droga.
Oczywiście, książka nie jest tylko o poszukiwaniu estetyki, co może potwierdzić chociażby tytuł, który, sięgając do poszczególnych wierszy, można przepięknie interpretować, schodząc za poetą wgłąb, fedrując, wywożąc, rozwożąc, szukając śladów - odcisków, próbując ożywić skamielinę...
W tej wędrówce po tomiku zaczynam obawiać się, że zapomnę o najważniejszym - że to są piękne wiersze, które zachwycają mnie od pierwszej lektury. I oto jeden z moich ulubionych:
Serce
I oto nagle żywią do mnie jakieś uczucie. A przecież
zamierzałem się tylko o ten świat otrzeć, przejechać
jak towarowy przez ubogą stację, wypchany węglem
aż po same usta. Ale nie, bo gonią mnie ze swoimi
sercami, które nisą na tacach ze swadą kelnerów. I nagle
szelest biegnie przez pokoje, bo w jednym z nich damie
sznurują gorset, a w innym książe kocha się z pokojówką.
A ja idę przez park, omijam drzewa i omijam siebie
stąpając po kładce cienia. Tymczasem jeże chodzą po
rozbitej szybie. Bo nie mogłem spać w nocy, a w dzień
nie potrafiłem się zbudzić. Bo w porze śniadania
nie umiałem go przełknąć, więc przy obiedzie nie byłem
ani zimny, ani gorący, ale podgrzewany, A gdy przy
kolacji ktoś żywił do mnie uczucie, odpowiedziałem
jedynie mlaskaniem, bo w jednym pokoju książę
szukał skarpetek, a w innym dama mdlała na wieść
o mrówkach. Wtedy byłem tą mrówką, szedłem przez parapet
i dźwigałem na grzbiecie wielki okruch
serca.
"jeżeli umierać ma człowiek/a rodzić się w jego miejsce poeta//
to nie chcę pisać/wierszy"
Z.Joachimiak
Skocz do Forum:
Pajacyk
Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.