Postów: 76 Miejscowość: Ostrzeszów Data rejestracji: 25.01.09
Dodane dnia 02.02.2019 12:55
Jakiś czas temu napisałem taki wiersz, jest to raczej temat do rozmów gdzieś przy kawiarnianym stoliku. Ale jeżeli już został poruszony, to chcę stwierdzić, że odnosi się on do zawartości antologii, które przez to moim zdaniem są miej strawne. Ileż trzeba wysiłku, żeby dotrzeć do takich perełek jak tutaj zostały zaznaczone. Ja po prostu nie jestem entuzjastą takiej formy wydawania, a może bardziej czytania poezji
Przestrzeń
ta jest prosta
jak najmniej o miłości
należy uważać
szczególnie kiedy mierzy się
z takimi wyznaniami
bo każdy chciałby
emerytowane nauczycielki kucharki
członkinie koła gospodyń wiejskich
wszystkie takie niedopieszczone
gdy faceci odpłynęli
albo się im znudziło
albo nie mogą
a one ciągle o miłości
i takie chętne
jakby dopiero co
wypuszczono je z pensji
na szerokie wody
płyną pod prąd
bojąc się
dać unosić nurtowi
przemijania
Autor
"Fiołkowej" Damy Trefl nowe spojrzenie na 10 tom nowej Antologii POSTscriptum
Postów: 995 Miejscowość: Wieliczka Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 28.01.2019 11:42
Motto:
"w sumie
chodzi o wiersze
zauroczone" (Mirosław Kaczmarek)
Powiem od razu: tego rodzaju kolekcje są moim ulubionym gatunkiem wydawniczym, dzięki czemu chętnie do nich oraz po nie sięgam, jak również - o ile mam taką możliwość - z ogromną radością zamieszczam w nich swoje teksty.
Podobnie teraz: przepięknie wydana dziesiąta [jubileuszowa] edycja tego niby - de facto - niszowego, w rzeczywistości bardzo zasłużonego dla polskiej liryki współczesnej literackiego Portalu o staroświeckim tytule "POSTscriptum" raduje umysł oraz oko (nierzadko) wielkiej urody zamieszczonymi w niej utworami, z których każdy dałoby się przypisać określonej roślinie, ewentualnie przynależącej doń florystycznej podgrupie.
To właśnie dla tej publikacji "odbraziłam się" na wspomniany Portal, by móc tam zamieścić swoje opowiadanie i pięć, pisanych z myślą o Panu Cogito, wierszowanych miniatur.
Zatem po otrzymaniu przesyłki i odchorowaniu (nie)oczekiwanego przeziębienia zabrałam się do obdarowywania tych, których mogłabym ową książką ucieszyć.
Jednym z pierwszych został poeta i prozaik - Andrzej Jakub Mularczyk [ tu m. in. zob.]:
http://www.poezja-polska....&thread_id=1814
http://www.poezja-polska....&thread_id=2010
tym bardziej, że wymieniony Twórca, gdzieś i kiedyś został przeze mnie nazwany "Panem Cogito bis", czemu zresztą nie zaprzeczył.
Wszak obecnie analizowana publikacja objęła swoją zawartością nie tylko moje "Herbertiana", bo przecież na tę Antologię - oprócz utworów recenzentki - przede wszystkim złożyły się prace 32 literatów o (bardzo) ciekawej osobowości.
A i wymieniony "Pan Cogito bis" w prywatnym mailu tak oto dzieli się ze swoimi odczuciami [pisownia oryginalna]:
"Właśnie zauważyłem, że Twoje opowiadanie, przytulone leży na Epilogu burzy.
Tomiki Herberta, skupione w jedną całość pilnują mojego snu, czekając cierpliwie na półce nad łóżkiem, na mój przyjazny im nastrój. Teraz mam przez Ciebie wyznaczone zadanie -
- Epilog Burzy; zatrzymałem się na jego poezji. Nie pozwalając sobie na czytanie jego trzytomowej biografii. Po co mi znać szczegóły?
Twoje opowiadanie czytałem [...] z pewnym zdziwienie, kojarzyłem Ciebie z krytycznym spojrzeniem na Herberta, gdy ja przez cały czas drepczę sobie wydeptanymi przez niego ścieżkami i za bardzo nie chcę zmieniać trasy spacerów. Cieszy mnie fakt, że gdzieś w głębi jako bohater liryczny tego opowiadania wchodzisz w zadumanie w istotę pisania. W czasach, gdy większość piszących, to kobiety, które zdążyły przekwitnąć, ciągle, z tym swoim stanem nie potrafią sobie poradzić. I przez cały czas zachowują się jak pąk kwiatu, który ma dopiero rozchylić płatki. Coś mnie zniechęca do czytania takiej poezji. Tych antologii praktycznie wierszy o miłości.
Zatem ta proza poetycka jest troszeczkę, tak sobie miewam, obrazem mojego spojrzenia na poezję, i to, że poezja powinna wychodzić poza schemat macierzyństwa, którymi obciąża piszące ich biologiczna natura.
Dziękuję jeszcze raz za pamięć i przesłaną książkę."
Wyjątkowa kondensacja myśli w momencie tzw. pochylenia się Poety-czytelnika nad dokonaną przez "fiołkową Damę Trefl" recepcją jej "prywatnego" Herberta, niemniej jednak ten akurat problem pomimo swojej niezaprzeczalnej ważkości, tutaj, w konkretnie omawianym przypadku sytuuje się niejako na marginesie. Mnie bowiem zastanowiła jedna, dotycząca nie tylko tej, wytypowanej Antologii, lecz można by powiedzieć wszystkich do tej pory (o)publikowanych tomów, gdzie - przypominam - akcentuje Andrzej J. Mularczyk:
W czasach, gdy większość piszących, to kobiety, które zdążyły przekwitnąć, ciągle z tym swoim stanem nie potrafią sobie poradzić. I przez cały czas zachowują się jak pąk kwiatu, który ma dopiero rozchylić płatki. Coś mnie zniechęca do czytania takiej poezji. Tych antologii praktycznie wierszy o miłości.
Przekartkowałam tom(ik): rzeczywiście, racja, pomimo iż niejedne z tych pulsujących erotyzmem liryków przypominają swoją urodą schyłek gorącego babiego lata. A choć nierzadko bawiły mnie owe "ochy" oraz "achy" pewnych posuniętych w leciech poetess, to dopiero w tej chwili poprzez spojrzenie mądrego mądrością życiowego doświadczenia Poety uświadomiłam sobie (bezwiedny) komizm (nie)dookreślonych erotyków.
Antologia (florilegium) zgodnie z swoją nazwą tworzy wielokwiatowy wieniec, ewentualnie układa się w równiankę. Podobnie ta, dziesiąta, która nagle spośród banalnych róż, słodkich koniczynek, firletek, dzwonków, sentymentalnych niezapominajek, stokrotek, pierwiosnków, rumianków i im podobnych kwiatuszków eksploduje gorzkim, ostrym, zielnym i cyprysowo-cedrowym zapachem strof Katarzyny Piotrowskiej niczym te z cyklu "Szkice rycerskie":
*** /to nie czas, Panie.../
to nie czas, Panie...
mój miecz pragnie krwi
bitewnego kurzu
odgłosów walki
pora nakarmić wilki
moja zbroja tęskni
czeka na przebudzenie
wojna woła mnie
z każdej strony
czas, Panie zapomnieć
że byłam
*** /Panie.../
Panie, kiedy już czas
zrobi swoje
i zamaże rysy
nie pamiętaj
że byłam
wojną
ogniem co trawił
żywiołem -
niszczył wszystko
idź jasny
zapomnij
*** /nie pokażę Ci ran.../
nie pokażę Ci ran,
które
pozostawiła ta wojna
czas złożyć broń
nie opowiem o snach,
z których budziłam się
z krzykiem
nie wymażę krzywd
mogę tylko iść dalej
od dziś, Panie
czerwienią ust
będę
*** /Panie.../
Panie,
wojna znowu przede mną
[...]
ile krwi muszę przelać
byś zaznał spokoju
ile dusz jeszcze
skazać na pastwę miecza
by minął Twój ból
zamknij oczy
niech wiatr tańczy we włosach
słońce muska skórę
a bitewny kurz opadnie
jak liście z drzewa
sen skryje wszystko
a gdy się zbudzisz
usta będę mieć czerwone
serce głodne
odejdą cienie
znów
będziemy wolni
q95;
"Na początku było Słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było Słowo..." (Prolog Ewangelii wg św. Jana)
Skocz do Forum:
Pajacyk
Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.