Postów: 76 Miejscowość: Ostrzeszów Data rejestracji: 25.01.09
Dodane dnia 17.11.2018 17:18
Tak sobie pomyślałem, że ten wiersz powinien się tutaj koniecznie znajdować.
Andrzej Jakub Mularczyk rTwarda okładkar1;
Burmistrz Plastikowy garnitur Światło
Wierzysz sztygarze wydrenowanych kopalń
że to tylko jest w ruchu co nieudane
Byłem w Chorzowie w hotelu "Sztygarka" Wieżę
wzniesiono nade mną Nie miałem siły Nie wszedłem
Wolisz pocieszać przegranych niż całować
zimne usta wspomnień Nie tak to działa
Skoroś gadał z Kierkegaardem to wiesz
że jedno się z drugim nie zgadza a jednak jest razem
Wersy ostatnie muszą być jak sól
w rozsypce a jednocześnie mozaiką posadzek
Dodane przez adaszewski dnia 28.10.2018 10:11 ˇ 12 Komentarzy · 346 Czytań · Drukuj
Postów: 76 Miejscowość: Ostrzeszów Data rejestracji: 25.01.09
Dodane dnia 13.11.2018 19:15
Felieton
Zapraszam wszystkich moich znajomy, tych z Realu i tych z Facebooka na spotkanie w Ostrzeszowie, w kawiarni Alchemik, szesnastego listopada o godzinie dziewiętnastej, gdzie będę czytał swoje wiersze, prozę i promując tomik Twarda okładka.
Jak ten czas szybo sobie obok nas biegnie. Minęło już dwanaście lat od ostatniego spotkania w gminnej bibliotece. W tym czasie zdołałem zaledwie wydać dwa tomiki wierszy i jedną powieść.
Duch mojego pisania jest niespokojny. Nie usiedzi na miejscu. Zawsze gdzieś biegnie, tak jakby wierzył, że nie tam gdzie stoimy, ale tam gdzie nas jeszcze trochę nie ma znajduje się wiara na dotarcie do istoty rzeczy, która nas uspokoi i da nadzieję. Pisanie to poszukiwanie nadziei i prawdy, ale i podpowiedź, gdzie powinno się jej szukać Nie w dosłowny sposób, ale przez metaforę, która wydobyta się gdzieś z podświadomości i ukazuje nowy wymiar otaczającego nas świata, który jeszcze nie ma nazwy, ale już odnalazł sobie nastrój i wzbudził niepokój. Właśnie ten niepokój jest istotą literatury. Nic do końca nie rozstrzygniętego, jest tym ciągłym pytaniem o sens. Także walką o wartości, których musimy bez końca poszukiwać, żeby określić wspólną tożsamość.
Tomik, którym chciałbym się przytulić, przymilić do czytelnika jest próbą odpowiedzenie na zadane sobie pytanie, czym jest kultura, i jakie powinna zajmować miejsce w dzisiejszych czasach, w naszych małych ojczyznach. Kto jest i kto powinien być za nią odpowiedzialny. Być odpowiedzialnym za literaturę, to w jakiś sposób, być odpowiedzialnym także za miejsce i ludzi, z którymi się zamieszkuje.
Moja książka jest obserwowaniem miasta, w przeciwności do wsi, która jeszcze trochę ociera się o naturę, miasto jest już tworem sztucznym. Gdzie człowiek ma coraz więcej egzystencjalnych pytań, gdy ze wszystkich stron spadają na niego przeróżne zagrożenia. Dlatego kultura może być ocaleniem? Albo chociaż tylko nadzieją na ocalenie. I trzeba poszukiwać w sobie wartości, budować elity, żeby ponownie poskładać, to się rozpadło. Pozbierać to co się rozsypało i skleić, bezustannie sklejać pęknięcia. Chciałbym, żebyśmy wspólnie się nad tym zastanowili podczas tego spotkania. Zadumali się nad tym słuchając muzyki, wsłuchiwali się z słowa piosenek Ani Niesobskiej, które chociaż będą brzmieć gdzieś w tle, łagodzić będą moje nie do końca ujarzmione wiersze.
Postów: 995 Miejscowość: Wieliczka Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 02.11.2018 11:31
Ola Cichy napisał/a:
Pozdrawiam.
Gratulacje dla autora.
Słowo dla recenzji.
Zajmującej.
O.
Gdyby nie ustosunkowanie się Autora do mojego omówienia, pewnie nie zareagowałabym na enigmatyczną konstatację Przedmówczyni ;)
Każdy bowiem odbiera to, co chce odebrać. Podobnie recenzję...
Tu - osobliwie, ponieważ nie jesteśmy "przyjaciółkami od serca" - ogromnie ucieszyłam się wyjątkowo dobrym, miłym słowem bernadetty :)
"Na początku było Słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było Słowo..." (Prolog Ewangelii wg św. Jana)
Postów: 84 Miejscowość: inna Data rejestracji: 28.12.14
Dodane dnia 01.10.2018 17:25
Lubię, lubię czytać dobrą literaturę. A ta taka jest. Czytam wszystkie Pani recenzje, wpisy. I chociaż nie zawsze się zgadzamy, jednego odmówić Pani nie można - piękna języka i artyzmu wypowiedzi.
Postów: 995 Miejscowość: Wieliczka Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 01.10.2018 12:22
Andrzej Jakub Mularczyk: Twarda okładka / Malarstwo: Mariusz Korczak. Kraków 2018, "Miniatura". - 64 ss.
ISBN 978-83-8052-398-2
Motto:
Jeżeli wydawać poezję to w twardej okładce
Niech będzie jak tarcza przed ciosem
I da się łatwo wcisnąć
między sterty książek
Albo podkładką niech będzie dla stołu
żeby Uczta trwała ("Twarda okładka")
No cóż, konstatuje Autor, w wierszu "Osty", świat i tak sobie bez celu zmierza, a jednocześnie chwasty osty zarastają widok z okna, a przecież mogłoby się w tym czasie dużo wspaniałego wydarzyć.
O poezji Andrzeja Jakuba Mularczyka pisałam na paru literackich portalach, w tym ostatnio na:
Wymienialiśmy również z Autorem nieco prywatnych uwag dotyczących innych "poezjujących", częstokroć rozgadanych i przede wszystkim w siebie wsłuchanych narcyzów, którzy na temat samej poezji mają do powiedzenia tyle, ile chcą o sobie samych powiedzieć... Znaczy się: siebie nachwalić oraz się przechwalić.
Andrzej Mularczyk od samego początku indywidualnej twórczości jest zafascynowany osobowością Pana Cogito, zaś obecny tomik stanowi niejako podsumowanie wyjątkowo subiektywnej interpretacji herbertowskiego "Raportu z oblężonego miasta", gdyż, tu cytat z prywatnego [do autorki recenzji] listu:
"Nic nie daje tyle satysfakcji jak podglądanie świata. W moim i tym przypadku - miasta", przy czym, uzupełniam, owo "miasto" Twórcy tomiku to raczej średniej wielkości "polis" ("oppidum") gdzie wszystko się dzieje zasklepione w kapsułce ograniczonej przestrzeni, której daleko do nieokreślonej, anonimowej, rozkrzyczanej metropolii.
Wiersze Andrzeja są prawie moimi wierszami: tymi skądś zapamiętanymi, prześnionymi oraz odczutymi z "deja vu", frazami:
Poniewieram się pomiędzy słowami a myślami
Błądzę a kiedy odnajduję drzwi nie mam kluczy
Zostawiłem w innym śnie ale jego też nie mam
czym otworzyć Obracam się na pięcie Pukam
[...]
Dawno temu wyszedłem z miasta
Teraz błądzę po pustyni Najbardziej przyjazna
wydaje się być zakonnica o imieniu Fatamorgana ("Klucze")
Zatem udaję się z Autorem na bliżej niedoprecyzowaną "lekcję", następnie odwiedzam "bibliotekę", spotykam "autorytet", pochylam nad "studnią", uważam na "odcisk". Staję przed "fontanną w parku", szukam bądź spotykam swoich "sojuszników" a przy okazji zwiedzam "miasteczko". "Moi Barbarzyńcy" są w miarę ucywilizowani, "grant" nie okazuje się grantem z prawdziwego przeznaczenia, za to rozluźnia "supeł". Niewiele wniosły do życia Poety "ocet i poezja", a "zmarszczki" pojawiają w dla siebie najwłaściwszym momencie, prowadzi też wydrążony "tunel" tam, dokąd ma zaprowadzić, natomiast podczas "wieczoru autorskiego" tenże Poeta raptem stwierdza, iż "tej odrobiny szaleństwa trochę [mu] żal", bowiem pilnują go Bliscy, żeby nie skręcił na bezdroża, gdzie trwa licytacja, kto bardziej szalony...
Ale od czego "parawan", czytam na kolejnej stroniczce? I nie próżnują "profesorowie", nawet wtedy, kiedy trwa - teraz bezkrwawa - wojna. "Olimp" jest także w zasięgu nadziejnych planów, ponieważ nie grozi erupcją "wulkan", "furtka" zaś? No właśnie, furtka, przez którą:
Nie pytać Iść Uśmiechać
się do spacerowiczów
Twarze prostować uśmiechem
Zgłębiać drogę Bo filozofie
i religie są o tyle ważne o ile
pomagają przejść przez furtkę
do kwitnącej wśród bzów
tajemniczej posesji
Wszelako owa "posesja" mimo wszystko stanowi spadek po wyssanym z mlekiem matki strachu i determinacji, a choć w międzyczasie "życie bywa piękne", niemniej "reinkarnacja" , której "początek jest w błądzeniu" okaże się jeszcze piękniejsza, zwłaszcza wówczas, gdy "słońce kładzie cień człowieka na wąskiej ścieżce wśród wysokich traw".
"Grawitacja" miewa wygląd "szczawiowej zupy"; "nocna rozmowa z Kierkegaardem"
nie jest optymistyczna, ale "wiersz do Stanisława Czernika" już pachnie i smakuje dojrzałą klapsą.
Oczywiście nie może w tomiku zabraknąć Patrona książki, czyli samego Zbigniewa Herberta ("Pan Rozum"), za którym podążają "wodzowie", o nich z kolei pisane są "wypracowania" i "poradniki"; "bywa się" na "zdjęciu", gubi "klucze" zwłaszcza podczas "karnawału" zabezpieczonego "spinaczem".
Pod "lotem orła" trwa "spowiedź pacyfisty"; "obrazek" zdobi "twardą okładkę"; "nie przyzwyczajaj się" ostrzega Poeta, lecz niby do kogo i czego? "Newsów"? "Plastikowego garnituru" odbijającego "światło"?
Tymczasem identyczne światło odbija właśnie lico okładki w formie geometrycznej abstrakcji pędzla Ilustratora Mariusza Korczaka, o którym wypadałoby napisać osobny esej. Wracając wszak do wierszy analizowanego Autora, to akurat w jego konkretnym przypadku, głównie należałoby zaakcentować to, iż poezja Andrzeja Jakuba Mularczyka jest wyjątkowo oszczędna i jednocześnie pełna wyrazu; ekspresyjna, lecz podług narzuconej przez Poetę samodyscypliny; jej obrazowanie przypomina staroświecki fotoplastykon, czyli pocztówko-widokówkę z wykaligrafowaną sentencją u dołu kartki, stanowiąc zarazem krótki rekonesans dla czytelniczej wyobraźni: bez szaleństwa barw oraz perspektyw, lecz stricte według wyrażonego w jednym z wierszy ["supeł"] życzenia Poety:
Jeżeli wiersz to chcę by był prosty
bez metafor i zadziorów Otwiera się serce
i chce to co najlepsze zmienić w kwiat
albo motyla
"Na początku było Słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było Słowo..." (Prolog Ewangelii wg św. Jana)
Skocz do Forum:
Pajacyk
Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.