Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK (2008) |
nightkeeper
Użytkownik
Postów: 5
Data rejestracji: 10.01.08 |
Dodane dnia 02.11.2008 22:51 |
|
|
Dawno temu za Kaukazem
Kiedy Ryfka z aułu za Kaukazem
zadawała pytania
Rabbi zawsze marszczył brwi
a sterana matka
wlokąc ją do domu
powtarzała bezgłośnie
Hospodi pomiłuj
Kiedy napisała
pierwszą pracę naukową
spotkała matkę
Łzami podlewała
dzikie kwiaty
na grobie córki
której imienia już nie wymawiano
na głos
(a utraconej w pięćdziesiątym siódmym
kiedy to uciekła z tym przybłędą edukatorem
do miasta)
Kochała matkę
za naukę nieufania
sobie
Edytowane przez nightkeeper dnia 02.11.2008 22:53 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK (2008) |
Runa
Użytkownik
Postów: 3
Miejscowość: Kraków
Data rejestracji: 03.07.08 |
Dodane dnia 02.11.2008 20:29 |
|
|
PRZEMIESZCZANIE
w różnych kierunkach
w różnych miejscach
o każdej porze roku
o świcie i o zmroku
pędzą i przestać nie mogą
pędzą i przestać nie chcą
nie wypada naśladować niewinnych
nie możesz przecież odstawać od innych
taka to moda naszego wieku
zrozum to w końcu człowieku
nie poddawaj się poczekaj na cud
zanim zmienisz swe życie w lód
"Vita Brevis Ars Longa..."
Edytowane przez Runa dnia 02.11.2008 20:38 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK (2008) |
konto usunięte 32
Użytkownik
Postów: 3
Miejscowość: D-a
Data rejestracji: 06.01.08 |
Dodane dnia 02.11.2008 18:10 |
|
|
-TYNKI KOBIET I KAMIENIC-
Kamienica r11; schronienie
Pokoleń Bytomian
Olśniewała swym
Skromnym blaskiem
Dziś ukradkiem r11; bo nocą
Szlocha w cierpieniu
Brudna i połatana
Jej historia zapomniana
Odkrywana jest tylko
W jej śladach na murze
Kiedy spoglądam ku górze
Widzę połatane okna
Dziurawy dach
I odpadający tynk
Tak jak odpada młodość
Z tapet wielu pięknych dziewczyn
Którym deszcz zmywa puder
|
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK (2008) |
amatorka poezji
Użytkownik
Postów: 154
Miejscowość: Pyrlandia
Data rejestracji: 12.03.07 |
Dodane dnia 02.11.2008 16:18 |
|
|
Niech się spełni niedaremność
londyńska mgła nie przyćmiła porozumienia
znajomość języka bez mydlenia uszu
otworzyła obcym przechodniom oczy
bez dodatkowych punktów za pochodzenie
przebijacie się powoli na drugi brzeg
nie dlatego żeby przeżywać ale przeżyć
to dłuższa wyprawa bez niemądrych marzeń
niełatwo odwiedzając wspomnienia zaczynać
od nowa z funduszem na dobry początek
bez co łaska wycierać pot z czoła dzień po dniu
nie o głodzie i chłodzie a z duszą na ramieniu
z nadzieją na jutro z horyzontem na przyszłość
nierozerwalne więzi wtłaczają w myśli powrót
niezasmucone tym że jest do kogo oby było po co
statystycznie biorąc po dziurki w nosie chmur
zostawiania za sobą szamba nie tędy drogi
pokolenie z miejsca na miejsce przepychane
wędrówkami spłaca nieswoje długi
A za oknem na dwa świerszcze mi gra...
zakręcona bluesem |
|
Autor |
RE: adźara po rosyjsku |
creo
Użytkownik
Postów: 7
Miejscowość: Katowice
Data rejestracji: 24.02.08 |
Dodane dnia 02.11.2008 10:18 |
|
|
jak nie mecz to teatr. za sceną leszczyna, za leszczyną próba
śpiewu. lęk przed godziną szesnastą, więc śpiewamy głośno,
desperacko, jakby to miało ustalić mechanikę pobytu kloszardów
pod monopolowym. dalej tylko stepy, a może niekończące się pole
golfowe. po tamtej stronie oczu świat zbiega się w laskowy orzech,
w pewną ciemność. race, dym, kolumny pyłu. Kiriłow ? exactly.
żyłeś nieruchomo. bardzo nieruchomo. to prawie wieczność. szkoła
pustelników. wodór, węgiel, azot, tlen. skończyły się samowary,
szklane kule z harfą w środku, dziś niebo mówi po hiszpańsku,
zapałki zapalają się za byle potarciem, ruch z bezruchem, linia z
krzykiem pisze nową historię kompletną, wykaz gatunków, od ziarna
soli do księżyca, wszystko jak młyńskie koła poukładane w ciepłej
krwi, roztarte na palcach, dokładnie, bez sprzeciwów.
patrz. dziewczyny zdejmują folie z rusztowania. jest dalej niż we
śnie, lekka duszność, potem syberyjski ziąb. widać, że pamiętasz.
balkony wybiegają w niewidomą przestrzeń, pole magnetyczne
wycieka przez szpary w tynku wyostrzając zmysły. wystarczy,
że zaśniesz w kruchej trawie zarastającej przystanki by zrozumieć
--------------------------------------------------------
adźara - chylenie się ku upadkowi / w Indiach czas traktowany jest cyklicznie jako nieustanny rytm przemian, śmierci i odradzania się.
Kiriłow - postać pojawiająca się w Biesach Dostojewskiego, popełnia samobójstwo bez konkretnego motywu
Edytowane przez redaktor dnia 02.11.2008 12:30 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK (2008) |
Żanete Karasińska
Użytkownik
Postów: 7
Miejscowość: Nowa Ruda
Data rejestracji: 25.09.08 |
Dodane dnia 01.11.2008 22:02 |
|
|
Lżejsza niż piórko
Czy dusza moja jest lżejsza niż piórko?
Czy ciężar wyborów dobija do dna?
Na wadze układam swój dorobek mały
Niech dobro ogarnie nasz światek mały.
Więc czemuż tyle istnień maluczkich
Wciąż do nas woła i prosi o litośc.
Patrzymy w ich stronę i nie widzimy
Cierpienia, płaczu i bólu po kres.
Czy ktoś się zatrzyma i rękę wyciągnie?
Rozjaśni tę chwilkę, da nadziei cień.
Na przekór wszystkim odwróci swój bieg
By uśmiech się zjawił, nawet w pochmurny dzień.
A waga niech szalę swą do góry wzniesie
Tą gdzie ma dusza położona jest.
A ciężar piórka, podobny do stali.
Krzywdy, cierpienia do ziemi przywali.
By tam pozostały i nie krzywdziły
Wyborów tych złych, by nie tłumaczyły.
Bo żadna łza na dzieciątka twarzy
Nie może pozostac, na duszy bez skazy
Edytowane przez redaktor dnia 02.11.2008 12:30 |
|
Autor |
RE: brudownik |
Wojciech Roszkowski
Użytkownik
Postów: 466
Miejscowość: Tykocin
Data rejestracji: 22.12.07 |
Dodane dnia 01.11.2008 19:59 |
|
|
z tarasu, przez kratę, widać wieżę ciśnień z pustym bocianim gniazdem.
zaczyna się jesień, zimny wiatr od rzeki.
piotrek czeka na transport. leży obok, w brudowniku, przykryty
obsikanym szpitalnym prześcieradłem, niczym żaglem,
obwisłym na wystających kościach. w czterech ścianach flauta.
to dobrze, że nie wczoraj. zdążyłem wygrać w oko. teraz przyda się
bluza, paczka papierosów. jeszcze tylko do jutra, nic tu po mnie.
/ wczoraj milczał z żoną. ciężko oddychając, siedział skulony przy
stoliku z dziurawą ceratą w pomarańcze. blat przenosił drgania na
butelkę typu pet, żółta oranżada podskakiwała wypełzając za szyjkę,
niemal na ścianę z krzywo zawieszoną reprodukcją słoneczników/.
żartuję z pielęgniarką. śliczna. boi się sama wejść do środka, odłożyć
pościel do prania. to dobrze, coś za coś, pójdziemy na spacer i kawę.
alejka. zimny wiatr od rzeki. część liści, już przebarwiona,
kołysze się w kałużach. większość wciąż na drzewach,
drży i szeleści, jak ona, gdy wtula kasztanowe loki w mój nowy polar.
przynajmniej nie jest duszno, zaczyna się jesień.
Edytowane przez redaktor dnia 02.11.2008 12:31 |
|
Autor |
RE: chromy |
tersyt
Użytkownik
Postów: 3
Data rejestracji: 25.03.08 |
Dodane dnia 01.11.2008 19:16 |
|
|
utykam na jedną z półkul
próby ustalenia przyczyn
spaliły na panewce
powiedzenie
ma nierówno pod sufitem
pasuje jak ulał
chciałbym równo
lecz plączę myśli
w Gordion mięli jedynie zabawkę
utykam
nie wiadomo nawet na którą
być może na obie
Edytowane przez redaktor dnia 02.11.2008 12:31 |
|
Autor |
RE: Zwyczajna historia |
Sosna
Użytkownik
Postów: 74
Data rejestracji: 14.03.07 |
Dodane dnia 01.11.2008 17:22 |
|
|
moglibyśmy zbudować dom
całkiem mały z bukowych bali
okiennice w oknie drzwi i stół
przy którym byśmy przysiadali
by wieści z dnia powierzyć sobie
moglibyśmy posadzić drzewa
by w gospodarstwie naszym małym
przez liście dębu igły sosny
promienie słońca układały
świetliste wiersze na trawie
moglibyśmy napisać życie
takie tylko nam dwojgu dane
z godnym czołem mądrością oczu
czułym gestem dłoni głaskane
z dala od zgiełku i mroku
Edytowane przez redaktor dnia 02.11.2008 12:31 |
|
Autor |
RE: Na trzy. Zamknij oczy |
nRem
Użytkownik
Postów: 4
Miejscowość: pomorze
Data rejestracji: 21.12.07 |
Dodane dnia 31.10.2008 20:48 |
|
|
w tej chwili nie myślę o tobie
w tej chwili nie trzyma ci z ręce
pora, obojętnie
nad deszczem przemawia wyższości przestanków,
kto jeszcze chciał kaleczy nasze nagie miasto?
o wyjazdach odjazdach z tej pustyni nie myślę
w tej chwili tu wszystkim znieczula niepokój
to jak czytywać rubryczki śmierci i narodzin
miejsce, obojętnie, przystanek komunikacji miejskiej
mierzysz się z przeznaczeniem, albo oszukasz przeznaczenie
tę niewystarczalność gestów i spojrzeń
o tym nie myślę. Nie-bo gdybyś mogła mnie uszczypnąć
to wszystko bolało by jeszcze mocniej
*** |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK (2008) |
konto usunięte 46
Użytkownik
Postów: 133
Miejscowość: Dąbrowa Górnicza
Data rejestracji: 14.04.07 |
Dodane dnia 31.10.2008 14:26 |
|
|
przypadek?
to, że przecięto mi żyłę
w czwartym tygodniu życia
by mi je unormować
to czysty przypadek syndromu ja
leżącego na szpitalnym łóżku
jesiennym
nie wierz tym którzy mówią
że to było konieczne
bym zobaczyła gwiazdy
tuż nad stopami
ta moja choroba
jak gangrena wplotła się
w oddech września i wrzosów
by je unicestwić
nie martw się one odrosną
pod czułością Jego spojrzenia
a ja nie
nie mam zdolności do reinkarnacji
to prawda
|
|
Autor |
RE: o-sąd |
kiane
Użytkownik
Postów: 203
Miejscowość: Katowice
Data rejestracji: 11.03.07 |
Dodane dnia 31.10.2008 10:40 |
|
|
nie mogła odejść
łagodnie bez powikłań
czmychnęła jak zbieg
na drugą stronę byle dalej
od pętli zostawiła ślady
na swoją obronę miała
rany kłute słowami
zalewane czystą
oko licz no ości
które stają na drodze
do raju |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK (2008) |
Black Baron
Użytkownik
Postów: 53
Miejscowość: Wyobraźnia
Data rejestracji: 09.03.08 |
Dodane dnia 30.10.2008 18:32 |
|
|
,,Macabr Listopadowa"*
Kiedy ciepło listopada
Nas dopada
Jak nagła , ogłada
Przypominamy
Sobie
O tych co
Odeszli...........
Którzy drogą
Naszą dużo
Wcześniej przeszli
Którzy cierpienie
Swoje,
Do Najświętszej Panienki
Zanieśli......
Piekło i czyściec
W puchy zamienili
Tak ażby i inni
Marzenia gonili
I cieszyli
Się z każdej
Cichej,
I wspaniałej
Chwili
Bo kostucha
Nie pyta
Tylko kosą
Zamiata
Każdego
Dobrego
Czy też złego
Brata....................
* I w tym moja poetycka głowa.
Napoleon North
Starożytny Egipcjanin |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK (2008) |
Andy Anderson
Użytkownik
Postów: 11
Miejscowość: Łódź
Data rejestracji: 23.06.07 |
Dodane dnia 30.10.2008 17:10 |
|
|
Biernik
Byłam twoim szczęśliwym przypadkiem w przedziale
drugiej klasy; obnażanie siebie z ominięciem
uprzejmości. Choć znajomość nie zeszła poniżej
pasa, była bardzo głęboka, nie zmierzyły jej nawet zerwane
liście akacji.
Dzisiaj w wołaczu nie potrafimy do siebie dotrzeć, na wyciągniecie
ręki r11; za daleko. Pamiętasz? Kogo, co sobie daliśmy na
brudnych, zielonych siedzeniach? Znów jestem
w myśli. Nie znasz mojego okna, rzucasz
kamykami w pociągi.
"znasz się na życiu jak gówno na poezji"
miś przekliniak |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK (2008) |
gregm
Użytkownik
Postów: 9
Miejscowość: Bielsko-Biała
Data rejestracji: 21.03.07 |
Dodane dnia 30.10.2008 12:46 |
|
|
przezroczyste drzewo
a spróbuj sobie nas wyobrazić
jak osiągamy przezroczyste drzewo
jak siadamy na gałęzi zaciskając palce
z szarego jaszczura i galaktyka w twym ciele
zderza się z moją
i spróbuj popatrzeć na to z oddalenia
jak w chmarze przelotnych ptaków
wyodrębnia się zarys drzewa
pory roku są równoczesne
a w górach zawsze leży śnieg |
|
Autor |
RE: Bumerang |
stanley
Użytkownik
Postów: 65
Miejscowość: świętokrzyskie-jędrzejów
Data rejestracji: 19.09.08 |
Dodane dnia 30.10.2008 09:41 |
|
|
Bóg oparł swe dzieła
na jednym tylko filarze, miłości.
Carmen Sylva
Poślę miłość i zapach tęsknoty,
które mijają się pomiędzy brzegami świata.
Szum miasta, w wieżowcach niedostępne okna.
Na horyzoncie długa, wąska rzeka bez zmarszczek,
złudna młodość z oddali. Rozlała się szeroko, wydęte żagle suną na ukos.
Płótna opadły, łodzie wyprostowane płyną do tyłu, rozlewisko znika,
staje się wstążką. Miejsce tętni życiem, w wieżowcach niedostępne okna.
Wracasz jesienna, przemoknięta, filigranowa. |
|
Autor |
RE: z drogi |
vigilante
Użytkownik
Postów: 76
Miejscowość: Leuven, Brussel
Data rejestracji: 10.03.07 |
Dodane dnia 29.10.2008 23:35 |
|
|
wygląda na to że tu rozgrywa się
pożegnanie na skrawku recepty
próbuję rozpisać koniec - litanie
cokolwiek co uwieńczyłoby
oszukanie moje własne
omamianie moje nic
dzieci wyjechały z miasta
w parku mnożą się czaple
mieszkam jem ćwiczę koniec
i przyznałbyś chyba
żeby to powiedzieć
nie trzeba się spieszyć
boczną autostrady
gdy z góry leci ptak
przemijając na szybie
żywszy od mgnienia
żwawiej niż sekunda
scali cały ten rok |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK (2008) |
sibi
Użytkownik
Postów: 24
Miejscowość: Tychy
Data rejestracji: 03.08.07 |
Dodane dnia 29.10.2008 20:37 |
|
|
***
odgłos grzmotu
obudził mnie w porę
zanim utonęłam |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK |
komaj
Użytkownik
Postów: 21
Data rejestracji: 01.08.07 |
Dodane dnia 29.10.2008 19:31 |
|
|
punkt obserwacyjny
pourtant j'avais quelque chose là!
André de Chénier *
ostatnie słowa w stylu andré chéniera
i rozstąpimy się. pomyślę o tym jutro,
powiedziała scarlett i wtedy ją polubiłam.
drzwi zatrzasnęły okładki, kot odwrócił grzbiet,
ziewa, wibruje, gubi zasięg.
wtulam się w gniazda z poduszek. to jedna z prób
zszycia pęknięć między łąką a źródłem.
czas przestawia się, przywołuje
zapach niemalowanego drewna z kaplicy.
zapuka dzięcioł, odpowie kukułka.
* słowa, jakie miał powiedzieć André de Chénier pod gilotyną,
wskazując na swoją głowę: a przecież miałem tam coś!
. |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - PAŹDZIERNIK |
R_E_B_E_L
Użytkownik
Postów: 1
Miejscowość: Sopot
Data rejestracji: 31.03.08 |
Dodane dnia 29.10.2008 13:20 |
|
|
Ukojenie
W bezszelestnym tańcu na siebie wciąż patrzą,
zabierają sobie wszystko, co im pozostało.
Ona swym wzrokiem szarpie jego usta,
On nie wiele grzeczniej spogląda na nią.
Kończą swoje pięć minut zaskoczeni pięknym głosem.
Rozpoczął się koncert, Ty śpiewać zaczęłaś...
Znów głaszczesz moje uszy, tak delikatnym dotykasz brzmieniem,
tak nasyconym złotą barwą, łagodzisz moje pragnienie.
Na pięciolinii coraz wyżej się wznosisz,
tym samym ku niebu mnie wiedziesz.
Tak jakby Ci zależało, aby marzeń ziścić pragnienie.
Aby mnie w sobie rozkochać, a duszy dać ukojenie.
Ciepłym płomieniem przyodziany,
Twój głos w mej duszy się rozgościł.
Szybko się zadomowił, odwiedził każdy pokój;
Za jego przyczyną morze łez w moim oku.
Zesłałaś na mnie ten uśmiech wytrawny
niebiańskie drżenie przeszło moje ciało.
Niczym anioł przede mną stanęłaś,
i czułem jakby mi serce wyrwać chciano.
Dziękuje moja miła, za tę rozkosz szaleńczą.
Bardziej mnie uwzniośliłaś niż tę parę młodzieńczą.
Za ten uśmiech wytrawny i za myśl złowieszczą.
Za minutę za kulisami i za Twą obecność. |
|