Autor |
RE: ezgorcyzmy |
kiane
Użytkownik
Postów: 203
Miejscowość: Katowice
Data rejestracji: 11.03.07 |
Dodane dnia 27.02.2008 09:08 |
|
|
nie budzić demonów
milczeniem
myślę kiedy gryziesz wargi
chwilę po
noszę twój zapach
i skroplone dwa światy
pospiesznie zbudowałeś dom
nim zdążyłam zdjąć sukienkę
a drzwi jeszcze skrzypią
wczorajszymi duchami
ugłaskaj je
ugłaskaj |
|
Autor |
RE: niecałe ciało |
arekogarek
Użytkownik
Postów: 99
Miejscowość: kraków
Data rejestracji: 09.11.07 |
Dodane dnia 27.02.2008 08:25 |
|
|
Rano nie mogłem ruszyć ręką
przeszyty bólem jak ogromną igłą
przestałem oddychać na chwilę
Rozkosz nieistnienia urodziła się
o świcie
walczę z jaskółczym niepokojem kroję chleb powoli
krok za krokiem przechodzę kolejne elementy posadzki
wzrok napięty wyczuwa każdą nierówność
jak otworzyć drzwi?
Labirynt schodów, ocean myśli,
Znów wolno najpierw lekkie stopy potem miękkie kolana i brzuch
wypełniony lekarstwami silne ręce nie pozwolą upaść,
Kręgosłup jak chorągiew w środku dnia pełznę
po kolejną porcję życia w kapsułkach i fiolkach
Panie doktorze czy będę mógł latać?
Niewykluczone r11; mądry lekarz zna swojego pacjenta,
który oddycha przez rurkę i patrzy w ciemniejące słońce na horyzoncie
Kolejny dzień zapadł w pamięć
Jedyny skarb który w sobie nosisz
Obok stłumionego smutku
Cierpienie jak głos
z oddali
daje znać to początek nowego życia
Kraków, 27.02.2008 |
|
Autor |
RE: konkurs - luty JAKOŚĆ BIAŁKA |
wlodeq slominski
Użytkownik
Postów: 10
Miejscowość: Łódź
Data rejestracji: 13.05.07 |
Dodane dnia 26.02.2008 22:50 |
|
|
/ wo&man_owce /
Mózg to sprawny zawiadowca.
Dba by ciało
jak najdłużej na manowcach
pozostało. |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LUTY (2008) |
Martinezz123
Użytkownik
Postów: 271
Miejscowość: Warszawa
Data rejestracji: 12.03.07 |
Dodane dnia 26.02.2008 21:02 |
|
|
Genius loci deklaruje że jest hetero
Jeśli wypuścisz jego ciało Ajwazjan
zobaczysz Batumi skute lodem
herbaciane pola frazować będą
świstem blada twarz Żonkili*
piszących do męża stwardnieje
słowa wypadną z linii
znajdziemy ich brzytwiczny sens gdzieś w polach Jakucji
w rosnących kryzach Susumanu
Zobaczysz lodowate oczy Mari M*
jeśli zapomnisz zapachu jego potu
Hadżem Hajdarewić wyciśnie soją pomarańczę do końca
wpadną w nas łuski pokryte
błyszczącą miedzią
Kobieta kroi chleb gdy traci pod palcami jego skórę
kości umarłego wysychają na pył niesione wiatrem
gdy zapomną ciepła jego ciała
Beduin prowadzi swoją córkę na ślub
gdy zrywa się
limbiczna więź z ciałem jego domu
------
* Żonkile - Anna Iwaszkiewiczowa
* Maria M. - Maria Morska
"Ekipa klaszczącej ręki nie może istnieć bez poklasku, a ponieważ piszą dokładnie to samo, więc zamordują każdego kto pisze inaczej" - Zbyszek63
Edytowane przez Martinezz123 dnia 29.02.2008 21:58 |
|
Autor |
RE: jak mandragora |
komaj
Użytkownik
Postów: 21
Data rejestracji: 01.08.07 |
Dodane dnia 26.02.2008 09:35 |
|
|
ciałem na ten moment owinięta jak całunem,
klamrą sekund dopięta na ostatni oddech.
w piramidzie potrzeb Maslowa
utknęłam na najniższym poziomie.
ból cyklicznie wymiotuje,
sen już nie uśmierza.
tutaj śmierć nosi męskie imię pavulon, przede mną
ściana bez wyjścia. musi dźwigać swój krzyż.
skrępowana, jak kaftanem bezpieczeństwa,
w kokonie fobofobii, przekraczam poręcz łóżka.
jeszcze zdążę, przebiorę!
z ciała w ciało, gdy niebo naprowadza na klamkę
a słońce, jak limonka ściąga skórkę częstując światłem. |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LUTY (2008) |
metys
Użytkownik
Postów: 26
Miejscowość: Szczecin
Data rejestracji: 19.04.07 |
Dodane dnia 25.02.2008 21:57 |
|
|
Raportowanie wysp
I nie masz czym narysować szlaczków
na skórze, czego zetrzeć
dalej, tak dalej albo trafi nas szlag. Będziemy
tylko niezgrabnym odbiciem w gładkich kałużach,
zimnych dziewczętach? Czy może na odwrót?
Trafi nas szlag, ktoś nam źle rozłoży przecinki,
zmieni rozkłady, oznaczy wszystkie domy kredą,
żebyśmy mogli się pogubić. I będziesz nieobecna,
ponieważ wezmę cię pod język i zacznę ssać.
Więc zazdrość, zazdrość, ci którzy wrócili,
śnią o portach, o skostniałej plaży, umieraniu.
Ich ciała są pułapką, arterią literek, które wydrapiesz
jak mokry tynk - aż złożą się w całe zdania, listy?
Wszystkie te miasta wymyślisz od nowa, martwe
jeziora, dmuchane zwierzęta. Wąskie gardła kamienic,
żebyś mogła brać - i mgła, szron, dym w płuca,
teorie w których będę się rozmnażał. |
|
Autor |
RE: Konkurs Miesiąca Luty |
ulla
Użytkownik
Postów: 4
Miejscowość: bialystok
Data rejestracji: 07.09.07 |
Dodane dnia 24.02.2008 22:09 |
|
|
* * *
Przegrałam ciało w karty
Zły dzień po prostu
Nie chciałam
Grać umiem!!!
Zaczęło rosnąć
Zadrżałam
Rosło rosło...
Mną
Nie powietrzem!
Pragnęłam by zgniło!
By znikło!
Lecz pękło
Jak balon
I wyszło... Ono
As
Damy Kier
Edytowane przez ulla dnia 25.02.2008 16:07 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LUTY (2008) |
Messalin Nagietka
Użytkownik
Postów: 241
Miejscowość: Ciechanów
Data rejestracji: 18.03.07 |
Dodane dnia 24.02.2008 19:20 |
|
|
obrazy bez obrazy V
---
w dłoni - linia życia
w pięści - kłębek Ariadny
jaskinia Platona
siła przekazu
w uścisku - jak w matni zwierz ludzki
---
w oku - krajobraz
w źrenicy - kod jednooki
mozaika życia
barwa wojenna
w rzęsach - jak z powiek uderzenie
---
w stopie - miara
w pięcie - łaskotki
tłuszcz
cień Achillesa w przyłbicy
w śladzie - jak w odcisku linii życia
Messalin Nagietka
http://www.poezja-polska.pl/stary/new/debiuty.php?users_id=5593
Edytowane przez Messalin Nagietka dnia 24.02.2008 19:20 |
|
Autor |
RE: nasz cud powszedni |
lucja
Użytkownik
Postów: 2
Miejscowość: Częstochowa
Data rejestracji: 21.04.07 |
Dodane dnia 24.02.2008 09:52 |
|
|
krok po kroku
dotyk po dotyku
pocałunek po pocałunku
oddech po oddechu
podążamy z wolna
po parnym rozbiegu
pieszczot i czułości
jak węże
zrzucamy z siebie
w gorący piasek pustyni
chropawość skóry
sople nieufności
kolce słów codziennych
uszczypliwość i troski
czas i przestrzeń znikają
słowa stają się przeszkodą
a jedno staje się ciałem
Edytowane przez lucja dnia 24.02.2008 10:07 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LUTY (2008) |
kalina kowalska
Użytkownik
Postów: 15
Data rejestracji: 14.09.07 |
Dodane dnia 23.02.2008 20:12 |
|
|
w światowym dniu walki
/w światowym dniu walki z depresją - moim nieunormowanym emocjom dedykuję. kocham was. chciałbym również pozdrowić mamę i tatę/
nie powinnam przypominać niczego
moim rękom - podchodzę do gardeł i zaciskam
może na sok będę może mnie przetrą
jestem żeby miało ujście
od nadmiaru - powiadasz to wszystko
co nam ciemnieje z żył?
|
|
Autor |
RE: AKT (Francis Bacon, Reclining Woman, 1961) |
Inga Kotecka
Użytkownik
Postów: 3
Miejscowość: Poznań
Data rejestracji: 22.02.08 |
Dodane dnia 22.02.2008 23:17 |
|
|
mężczyzna patrzy na kobietę na kluchę
ułożoną na talerzu pościeli
obłą w przyciemnionym pokoju
mężczyzna widzi jak ciało opada do wewnątrz
drożdżowe pośladki kobiety napełniają się powietrzem
rozmyta linia pleców wtapia się w ściany
mężczyzna porównuje swoją skórę
z rozbryzganym ciastem
które rozrasta się w rozgrzanym pokoju
tam gdzie kiedyś były kości leży masa
z której należy ulepić na nowo szkielet
ponawlekać tkanki uformować ciało
moje ręce myśli mają dziesięć skończonych palców
moje ciało niepodzielnie istnieje w przestrzeni
akt rozkłada się na mleko i mąkę
_________________________________
Pani Ingo,
zgodnie z zasadami konkursu: Udział w konkursie może wziąć każdy użytkownik serwisu, który założył swoje konto najpóźniej do dnia 31 stycznia 2008 roku. Pani wiersz nie weźmie udziału w konkursie.
moderator1
Edytowane przez moderator1 dnia 23.02.2008 09:26 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LUTY (2008) |
kachna100
Użytkownik
Postów: 7
Miejscowość: Warszawa
Data rejestracji: 11.03.07 |
Dodane dnia 22.02.2008 18:08 |
|
|
elektrycznie
wybiło mnie zwarcie na granicy mostka. naliczyłam ich setkę.
imiona i twarze przemycane przez dziurkę od klucza
zlewają się z szarością pościeli. zaciśnięte palce na piersi
- ktoś je tam złożył i zszył grubą igłą, bym nie mogła Go dotknąć.
drzemiąca głowa na poduszce i kat nacinający linię żył
- taki retusz rozmywa znamiona, a krew nie dochodzi do delt.
pamiętam, odciśnięte usta na czole, jakby miały mnie zbudzić
i ten ociężały tułów rzucony w cztery strony milczenia.
zwyczajny brak tlenu. przed drzwiami ksiądz proboszcz
ustawia się na wysokości zadania, oddziela wczoraj od kości
- zaprzecza, że coś już minęło. wyścielam się, bo sposób w jaki
patrzą zdradza strach. nie wiem, ile razy można wejść i wyjść,
nic nikomu nie mówiąc? kilka gwoździ rozsypanych pod skórą
wciąż kłuje. nie czekam na cud, ale gdy osiągniemy prędkość
początkową zagrzebię się w ziemi - jutro znów się widzimy.
|
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LUTY (2008) |
harpro
Użytkownik
Postów: 3
Miejscowość: Kraków
Data rejestracji: 21.06.07 |
Dodane dnia 22.02.2008 11:50 |
|
|
"Golem"
Poranek przeciska się trudną ścieżką wokół oczu.
Zmarnowane dni każdego z miesięcy sumują się na drugie życie człowieka,
którego nazywają znajomym, podobnym do, bądź jeszcze mniej znacząco.
Takie to w pewnym sensie harce, drgające ręce, puchnący korpus.
Napisał na karku przyjaciółki - oazy zmarszczek na twoich palcach.
Gdy się obudziła potrafił namówić ją na wspólny prysznic.
Asfaltowym popołudniem spacerował wzdłuż zakorkowanych ulic.
Niewiele niepokojącego odkąd przestał się interesować.
Zaciągał się spalinami, przystając w oczekiwaniu na zmianę świateł.
Popołudniem wyciągał prawą dłoń w prawo i malował końce palców tynkiem.
Wieczorem znowu spotykał przyjaciółkę i niewiele nowego słyszeli od siebie.
Ona - ukryta w kłębach czarnych włosów, on - porzuciwszy idee, więc zdejmowali ubrania,
w mieszkaniach, które jej ojciec wynajmował, kochali się na podłodze.
On znaczył jej opalone plecy białymi pręgami, ona zdzierała strupy poprzedniej nocy z jego ramion.
I siedzieli później razem, bez mebli, w nieswoich pokojach.
On nie pytał, ona nie odpowiadała.
Więc dotykał jej ust wysuszonych miejskim światłem.
Zamykała oczy rozchylała wargi, ogrzewała oddechem jego zdarte opuszki palców.
I przed snem jeszcze jedno rozdwojenie, kiedy ona wychodzi po bułki do sklepu,
on staje przed nowym krajobrazem nocy. |
|
Autor |
RE: Perspektywy |
agafb
Użytkownik
Postów: 12
Data rejestracji: 30.03.07 |
Dodane dnia 22.02.2008 11:07 |
|
|
I nic że nie po równo nogi wszystkim dane
z piętami gładkimi jak dziecinna piąstka
że zginać się nie chcą chociaż ledwie wczoraj
pokonały przecież cztery duże schody
że popatrzeć z góry nie da się na mrówki
kiedy wokół widać równe brzegi nieba
a przecież mówili że to świat się zmienia
a to tylko ciała różne perspektywy
że ze świtu na świt słońce jakby bledsze
gasi lampki w oczach zamiast je zapalać
i że ptaki ciszej z dnia na dzień śpiewają
bo uszy nie słyszą że pora umierać
dawny atłas skóry jak zniszczona mapa
coraz więcej ścieżek ze sobą krzyżując
maluje wciąż obraz wszystkich dni minionych
z mimiki i gestów odczytując przyszłość
nic że nie po równo dane żyć umierać
kiedy palce drobne jak wierzbowe witki
jeszcze chcą rozdawać dotyk drżący wiatrem
który czas z zegara już jak szyszki strąca
Edytowane przez agafb dnia 29.02.2008 15:04 |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LUTY (2008) |
vigilante
Użytkownik
Postów: 76
Miejscowość: Leuven, Brussel
Data rejestracji: 10.03.07 |
Dodane dnia 22.02.2008 09:20 |
|
|
[....afazja. rekonstrukcja wrażeń ]
do pellenberg prowadzi wąwóz zacieniony,
mięsistą zielenią lokalnych drzew. siadam
na ławce, jednooka staruszka podaje ogień.
mężczyzni bez ud i płuc ślą stępiony uśmiech,
a nad nami dookoła polegają echa koników,
szorstkich jak kora. czuję się jak w bajce.
wchodzę w układ przez pęknięte skrzydło.
powietrze jakby zmieniło kierunek, znajomy
tupot koni, cierpki zapach ros.
z lochów sanatoria nadjeżdża lucy karetą.
podaje kiść, wino i grom spojrzeń, niemniej
jak niema księżniczka falująca na korze.
w jej oczach czai się blask, odpycha stopą,
i grunt, że rozjeżdża sekundy, które mają się
jak trwanie obrotu do koła, mówi do mnie
jedną sylabą odbijając kod rozprężoną tęczą
na posadzce. tak, lucy, życie masz na wozie:
upchane w walizki, pielęgniarkę pod poduszką,
co śni się latami? lucy ma poczucie rumoru.
szklaneczka rumu przepali skrzep zastałych sylab
w przełyku. mruga na pożegnanie, uśmiecha
wykrzywionymi ustami.
|
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LUTY (2008) |
Zemena
Użytkownik
Postów: 15
Miejscowość: Warszawa
Data rejestracji: 09.01.08 |
Dodane dnia 21.02.2008 19:45 |
|
|
- kompilacje -
hartowaną stal może
chyba zniszczy czas
on jest moim sprzymierzeńcem
gdy ten i ów zbudowany jest cały z ran
ja jestem z ognia i wody
trawy i miedzi
obłoku i pieśni
żądzy i bólu
jestem zbudowana ze świata
choć pustka dźga
kolcem tuż obok serca
gdzieś w okolicach duszy
poplątanie z pomieszaniem w ciele
byt z niebytem
organ wespół z tęsknotą
czynią danie dnia
zanik poczucia własnego ja
ciasto własnej roboty
cuci we mnie jedność
przypomina
ciało moje to szafa, włóż do niej,
co masz najlepszego
i wyjmij, co najstosowniejszego
wyjdź w świat
i wróć do mnie |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LUTY (2008) |
konto usunięte 24
Użytkownik
Postów: 5
Miejscowość: Stargard Szczeciński
Data rejestracji: 13.05.07 |
Dodane dnia 20.02.2008 19:29 |
|
|
Niespodziewany koniec lata
pamięci K.G. (1986-2004)
w podróżach
za szybę i w wilgotny las
uważaj
pod bosymi stopami ostre kamyki
śliska ziemia i jagody plamiące paznokcie
to jasne
są powody do zdziwienia
mnogością robactwa i niebem
kruchym jak konwalia
w nocy przyjdzie ślimak oplecie ci palec
zostawi ślad na śliwkowych plecach
pająk wejdzie w uchylone usta
i będzie tak
że masa ludzi się nie dowie
i minie tydzień zanim cię odnajdą
|
|
Autor |
RE: RE:KONKURS NA WIERSZ-LUTY 2008 |
sara55
Użytkownik
Postów: 5
Miejscowość: Poznań
Data rejestracji: 15.01.08 |
Dodane dnia 20.02.2008 19:28 |
|
|
POBUDKA
Kukuryku, kukuryku,
,,komórkar1; dzwoni r11; pobudka.
W głowie
myśli pesymisty
oczom snu za mało
zbuntowane ciało
sen chce dogonić.
Szary dzień
szarzy ludzie
cała też będę w brudzie
nie wstaję zostaję w wyrze.
Brudne czyny
brudne życie
dzień się zbudził za wcześnie
o świcie?
Na drugi bok się odwracam.
Ciało leniwe
zbyt wczesna godzina
kwaśna moja mina
lewą nogę na podłodze stawiam.
Cholera,
że też muszę wstawać! |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LUTY (2008) |
majkaa
Użytkownik
Postów: 2
Miejscowość: Szczecin
Data rejestracji: 30.12.07 |
Dodane dnia 20.02.2008 19:01 |
|
|
Kiedy odkryła, nie było to samo
nie pachniało jak wtedy,
gdy po raz pierwszy ogarniała dłonią
przyszło im czekać, raz. pamiętała.
czas stanowił.
prześlizgiwali się po krawędziach
czując prawie smak ale nie dotyk
Najostrzejsze rysy miało, gdy ktoś umarł
starała sie, wypełniała żeby nie uronić
Od lat nie czuła,
dzisiaj też było namiastką,
bez imienia
kartą
zapisaną po wypadku |
|
Autor |
RE: KONKURS NA WIERSZ - LUTY (2008) |
konto usunięte 1
Użytkownik
Postów: 50
Data rejestracji: 31.07.07 |
Dodane dnia 20.02.2008 13:03 |
|
|
Ku Warszawskiej (Dominikowi F.)
Spokój taki jakby nie był zwykły wieczór,
Plac Matejki, wiatr na przekór dmucha w kwiaty
złożone pomnikowi, szarpie ogień,
któremu nie spieszno by rozjaśnić twarze.
Wielki Mistrz zastyga a ja idę dalej, gdzie kościół
- a w deja vu nawet dwa kościoły - i świeczka zapalona
- w imię ojca, syna - za jeden polski złoty.
Drzwi wychodzą na zachód, ja wychodzę z murów
przesiąkniętych słowem papieżów, proboszczów,
nie pamiętam czy biskupów, naprzeciwko stoją jakieś panie
oblepione puc cementem gipsem. Pamiętasz?
Mówiłeś mi o dziwkach w Ameryce, o ich butach, które same dzwonią
na policję. A ja kocham te billboardy z hasłem - bierz mnie!
To jest danse macabre z wyśnionych domów ze szkła,
a one czekają z konkubentem, kanarkiem, dzieckiem na wizerunki królów.
Święty Florianie, przecież one stoją za datkami prawie jak w kościele,
który daje ciało, daje wino, ale one jeszcze dobrze dają.
Edytowane przez konto usunięte 1 dnia 20.02.2008 13:03 |
|