Miło mi poinformować, że nakładem Instytutu Słowiańszczyzny Wschodniej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, w serii rLuminarze Rosyjskiej Emigracjir1;, ukazał się tom rIwan Bunin. Wciąż smutno wierzę w swoje szczęście...r1; pod redakcją prof. Iwony Anny NDiaye i prof. Grzegorza Ojcewicza. Książka, oprócz szerokiego wyboru materiałów wspomnieniowych i krytycznych o pierwszym rosyjskim nobliście literackim, zawiera też 85 wierszy Bunina w przekładzie prof. Ojcewicza i moim (moim w liczbie 36 i myślę, że są to moje najlepsze tłumaczenia).
Dystrybucję i sprzedaż wysyłkową prowadzą:
Uniwersytecka Księgarnia Naukowa ARCHE
10-717 Olsztyn, ul. Oczapowskiego 12b
tel.: (89) 524-51-85
faks: (89) 524-51-85
arche-olsztyn@wp.pl
www.arche24.pl
Księgarnia Uniwersytecka "HUMANA"
10-725 Olsztyn, ul. K. Obitza 1
tel. (89) 524 65 60; tel./ faks (89) 524 65 50
ksiegarniahumana@zak.olsztyn.pl
Cena tomu to około 40zł plus koszty wysyłki.
Zapraszam do lektury!
Źródło
W głuszy zielonej i cienistej,
Gdzie rządzą wilgoć, mech i mrok,
Gdzie w parów schodzi górski stok,
Ze skały zimne źródło tryska:
Harcuje, kipi, spada, gna,
To wartko płynie, to się kłębi
Pod gałęziami starych dębów
Roztopionego strumień szkła.
I patrzą w niemym zamyśleniu
Niebiosa, drzewa, stoki gór,
Jak się świetlisty rodzi wzór,
Jak na wilgotnym drży kamieniu.
Na oknie, srebrnym szronem pokrytym...
Na oknie, srebrnym szronem pokrytym,
Dywan złocieni zakwitł przez noc,
Lśni w górnych szybkach skrawek błękitu,
Zwisa z okapu śniegowy koc.
Wstaje już słońce, rześkie od chłodu,
Złocisty promień pada na szkło.
Ranek jest cichy, radosny, młody.
Gdzie spojrzeć r11; białe, puchowe tło.
Przez cały ranek jasnych i czystych
Będę kolorów oglądał grę,
I do południa jeszcze srebrzyste
Będą złocienie kwitły na szkle.
Kwiecień
Mgła, półmrok, księżyc - dopiero co nów,
Blask ołowiany - dach blachą pokryty,
Szum młyna, w dali ujadanie psów
I nietoperza lot niesamowity.
Ogródek tonie w ciemności i tak
Świeżo i słodko pachnie tu jałowiec,
I sennie poprzez gałązki świerkowe
Przebija sierpa zielonkawy znak.
W archipelagu
Miedziano wrzesień się w morzu rozpalił,
Posejdon, Eol z okrętowych drzew
Wydobywali żałobliwy śpiew,
Jak ryba statek nasz nurzał się w fali.
Pamiętam cypel - na tle nieba, w dali
Nierówny kolumn przebłyskiwał rząd.
Reje mnie swoją usypiały grą -
W liliowej statek nasz nurzał się fali.
Czy to jest ważne, że to stary chram,
Że na przylądku - niszczał portyk Feba!
Zapamiętałem rząd kolumn i niebo.
Ku górom gęsta wznosiła się mgła,
Pustynny cypel był jak bochen chleba.
To był sen. Bogów tworzyłem w nim sam.
Pompeje
Pompeje! Nieraz dotyk moich stóp
Czuły te ścieżki, gdym chodził bez celu!
Lecz zdały mi się smętniejsze niż grób
I bardziej martwe niż nowe muzeum.
Czym winien, że już nie pamiętam nic,
I gdzie kto mieszkał, i gdzie wieszczka jaka
Wśród nagich murów, bez dachu, bez drzwi,
Szła w korowodzie w przeźroczystych szatach!
Pamiętam tylko ślady rzymskich kół
Powycierane na progach bram miasta,
Sady, mgłą Wulkan przepasany w pół
I wiosnę. Jak miód w niewidzialnych plastrach
W sercu mym nadmiar gromadził się sił
I tylkom w życiu rozkochany był. |