Postów: 995 Miejscowość: Wieliczka Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 31.03.2016 17:58
Moja spóźniona [a może prekursorska] w formie zaprezentowanego referatu odpowiedź na wiersz adaszewskiego: (...) O poezji Romana Brandstaettera z 30.03.2016 08:13:
Pośród innych: Droga Romana Brandstaettera do Emaus
Motto: "Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: "Zostań z nami, gdyż ma się już ku wieczorowi i dzień się nachylił". Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: "Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?" (Łk 24, 28-32)
Inspiracją prezentowanego tekstu są cytowane słowa z Ewangelii według św. Łukasza, treścią natomiast rozważania na temat wiersza Romana Brandstaettera pt. "Spotkanie w Emaus" w kontekście liryku autorstwa Macieja Józefa Kononowicza (1912-1986) "Droga do Emaus" z cyklu "Etiudy Wielkiego Tygodnia".
Po bez mała półwieczu, podobnie, choć inaczej wypowiedział się Zygmunt Marek Piechocki (*1947) w zbiorze "Moje herezje", pochodzącym z lat 1997-2006 (druk w: "Czerpanie z pustki": Wiersze wybrane. Gorzów Wielkopolski 2014).
Wiersze Piechockiego: "Emaus I", "Emaus II", "Emaus III" przedstawiają nie tyle rozterki zwykłego człowieka, który w mijającym go Przechodniu nie potrafił rozpoznać zmartwychwstałego Boga, co radość tegoż człowieka ze spotkania się z Bogiem zmartwychwstałym.
Tak oto w świetle strof M. J. Kononowicza oraz Z.M. Piechockiego, Roman Brandstaetter jawi się niczym zwykły, do podążający Drogą Światła, Wędrowiec do Emaus. Jeden z nas.
Droga do Emaus Brandstaettera-Kleofasa nie posiada w sobie nic ze słodkiej romantyki radosnego Poniedziałku Wielkanocnego, gdyż jego podróżnicza modlitwa wydaje się być pusta i bezsensowna niby owa pusta jaskinia "wyżłobiona przez erozję dziejów [zresztą] na miarę Boga".
Czy nikt z nas nie przeżywał podobnych rozterek albo pokus? To przecież "normalne", by ochoczo ulegać rozmaitym - depresjami nazywanymi - melancholiom, które "zawiodły wszystkie imiona ziemi". I gdzie przebiega granica pomiędzy poznaniem siebie a zrozumieniem siebie? Przecież jedno z drugim się przenika, ze sobą miesza oraz przemieszcza; zmienia: "Jestem codziennie inny" - konkluduje Poeta.
Prawda, rzeczywiście "odmienniejemy", starzejąc się nieubłaganie o wciąż kolejną dobę, "o całą nędzę historii / i cały widnokrąg kłamstwa" .
Ponieważ, przynajmniej nominalnie, podobno jesteśmy wierzącymi w wieczny żywot, wypadałoby zatem urealnić nasze - nieba dotyczące - wyobrażenia. Lecz i w tym - nader konkretnym - przypadku i owo niebo jawi się w Brandstaettera [a nierzadko i w naszych] oczach jako miejsce pozbawione bananów, brzoskwiń i palm daktylowych. Są w nim za to "... tylko krzyże, gwoździe i ocet, / I krzyk aniołów, wiszących jak szarańcza / Nad pustą ziemią."
W związku z tym, jeżeli nie potrafimy się modlić, miewamy kłopoty z rozumieniem siebie, przeraża oraz przerasta nas wizja Raju, to może uszczęśliwi tak zwana, połączona z tak zwanym "świętym spokojem", mała stabilizacja?
Niewiele nam potrzeba: ot, przynoszący regularne dochody, stragan (z owocami, pamiątkami lub inną drobną galanterią) w myśl przysłowiowej zasady o drobnej rzeczy, która cieszy.
I wtedy, ze szczególną predylekcją wkracza w tę naszą - niekiedy tragiczną codzienność - Bóg. Bóg-Przechodzień; Bóg-Wędrowiec; Bóg-Podróżny. Ten Sam, który wciąż, bez przerwy spowiada się człowiekowi.
"Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus" stwierdził w jednej z "Etiud z Wielkiego Tygodnia" Maciej Józef Kononowicz (1912-1986).
Chrystus z wiersza Kononowicza, w przeciwieństwie do swego alter ego z Pieśni Brandstaettera, niczego nam (słownie) nie wyjaśnia, nie wchodzi z nami do gospody, a jeśli w tej "gospodzie" rzeczywiście by się pojawił, to bardziej jako krążący pomiędzy stolikami żebrak, nie zaproszony przez nas "Gość", który nie łamie przy stole chleba; co najwyżej przepędzony - znika:
"Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus,
co dnia tysiące braci mijamy w pośpiechu -
wśród nich i Ciebie, Jezu nierozpoznawany,
który dźwigasz na barkach ciężar naszych grzechów.
Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus -
Zbyt ciężko Cię rozpoznać i ciężko uwierzyć,
żeś zawsze jest kaleką, starcem lub nędzarzem
uporczywym, natrętnym i tragicznie biednym."
Każda zatem codzienność prowadzi do Emaus. Naszego Emaus. Pozostaje wszak dylemat. Czy w biedakach upostaciowany Chrystus jest tym Bogiem autentycznym, nie żerującym na ludzkiej litości, cwaniakiem? Bo przecież, czytamy dalej:
"Drogi nasze codziennie do Emaus wiodą -
Rozprawiamy o Tobie uczenie i tkliwie:
słyszysz nas i - z nadzieją krzyżem przejście grodząc -
prosisz o cyrenajską przysługę i... milkniesz."
"Cyrenejska przysługa" akurat nie kosztuje wiele. Trochę empatii, życzliwej uprzejmości, cierpliwości, może rezygnacji z egoistycznej zachcianki? Wtedy, z (prawie) czystym sumieniem będziemy mogli powiedzieć o sobie, iż:
"Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus -
Wstępujemy do świątyń, by ujrzeć Cię w Hostii,
Aby móc Cię nie poznać w bliźnich, co mijają,
by wykupić się z trudnej ofiary: z miłości...".
Niemal wszystko jasne: roszczeniowy bliźni nie musi być wart niczyjej uwagi. Za moment Chrystus w wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu uspokoi rozdygotane serce oraz rozbiegane myśli. Znowu staniemy się szlachetnie wyciszeni, bowiem, tu pociesza nas św. Ambroży:
"Bóg nie będzie nas sądził z tego, co daliśmy, ale z tego, co zatrzymaliśmy dla siebie".
Tymczasem (ponownie oddajmy głos Romanowi Brandstaetterowi) o Podróżującym Bogu z Emaus, który łagodnie, lecz stanowczo poucza nas wersami Poety:
"A Podróżny zaczął mówić, a mowa Jego
Z wolna przechodziła w śpiew:
"Spójrz, Kleofasie, na tych ludzi.
Są bardzo rzeczywiści i bardzo dosłowni,
Gdyż wiedzą o sobie tylko tyle,
Że istnieją. Ale to jest mało, zbyt mało,
By być człowiekiem.
Zapomnieli, że są ojczyzną Boga.
Albowiem człowiek jest czymś więcej
Niż tylko absurdem,
Chociaż został zwyciężony przez absurd".
"Kleofas"-Brandstaetter oraz my, zagonione mrówki. Nasz cel: symboliczne Emaus, gdzie najpierw rozpoznajemy naszego Pana i Boga przy łamaniu Eucharystycznego Chleba, by następnie znowu tracić Go z oczu. Aż do kolejnego spotkania... W niedzielę, na przykład.
W przeciwieństwie do przeanalizowanych wierszy, liryki "Emaus I", "Emaus II", "Emaus III" autorstwa Zygmunta Marka Piechockiego są swoistą retrospekcją Ewangelicznych, burzliwych zdarzeń, zrelacjonowaną taktownie i delikatnie, zrozumiałymi zdaniami o odcieniu słonecznych, pastelowych barw:
Emaus I
"Nie wiem
kto przyniósł obcęgi
i gdy gawiedź odeszła
wyciągnął gwoździe z rąk i stóp
Wiem, że dobry człowiek
oddał swój grób
by ciało umarłe
zaznało spoczynku
Wiem, że trzeba przyjść w niedzielę
zobaczyć kamień i aniołów
Wiem, że grób znajdę pusty
a Pana spotkam na drodze do Emaus"
Mimo ogromnej tragedii, przerażającej kaźni, niewyobrażalnego bólu Skazańca, po Jego odejściu do Ojca przychodzi dobry człowiek, bezinteresownie oddając miejsce swego przyszłego wiecznego spoczynku. Wcześniej, delikatnie zdjęto Go z krzyża, gdy Poeta-obserwator z niekłamaną radością konstatuje, że niebawem on-Poeta spotka na pewno zdążającego do Emaus Pana.
W wierszu "Emaus II" ten sam Autor przypomina sobie tamtą radość oraz tamtą paschalną, błękitną pogodę:
"Nie wiadomo
o której godzinie
wyruszyli w drogę
Na pewno było to
po powrocie Piotra
zadziwionego tym
co zobaczył
Tak więc
mogło to być południe
Przed nimi sześćdziesiąt stadiów strachu
do wioski
z której pochodzili
Nie przewidzieli
że wieczorne
przełamanie się chlebem
z napotkanym Wędrowcem
znaczyć będzie
Zmartwychwstanie"
Na razie chwilowo, w ostatnim liryku z "Emausowego" cyklu, czyli w "Emaus III":
"Zajęci rozmową
nie zauważyli
kiedy do nich dołączył
Miły w rozmowie
biegły w tłumaczeniu proroków
Wydawał się być nauczycielem
Kiedy
zaproszony
wszedł do domu
i połamał chleb
otworzyły im się oczy
Poznali Go
Ucieczka z Jerozolimy
zaowocowała
powrotem"
Jak łatwo zauważyć na opisanych przykładach, to "Roman Brandstaetter - człowiek w drodze do Emaus", prócz Boga-Człowieka, Apostołów, a zwłaszcza siebie miał, i nadal - poprzez swą poezję - miewa, wielu mu towarzyszących. Roman Brandstaetter w indywidualnej drodze do Miejsca Spotkania nigdy nie był oraz nie jest odosobniony. Dlań nie ma wyjątku, kiedy wchłonięty przez pątniczy tłum rozmaitych kultur, ras i języków jest jednym z wielu. Oraz takim jak my.
Postów: 995 Miejscowość: Wieliczka Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 15.10.2014 08:11
Instytut Filologii Polskiej
Stowarzyszenie imienia Romana Brandstaettera
Ogólnopolska Konferencja Naukowa
"ROMAN BRANDSTAETTER - CZŁOWIEK W DRODZE DO EMAUS"
23 października 2014
Salon Mickiewicza Collegium Maius ul. Fredry 10 (IV piętro)
9.30 - uroczyste otwarcie konferencji
10.00 - 12.00
dr Paweł Plichta, Uniwersytet Jagielloński
Lamentacje nad Jerozolimą z perspektywy Emaus
prof. UG dr hab. Dariusz Konrad Sikorski, Uniwersytet Gdański
Człowiek w żydowskiej publicystyce Romana Brandstaettera
dr Anna Rzymska, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie
Obrazy malarskie "na drodze do Emaus" odczytywane przez Romana Brandstaettera.
ks. dr Mariusz Lach SDB, Katolicki Uniwersytet Lubelski
Nie tylko Rembrandt czyli implikacje malarskie w dramatach Brandstaettera
Dyskusja
12.00 - 12.30 - przerwa
12.30 - 14.00
dr hab. Monika Szczot, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Między tragedią a moralitetem? Rozważania o "mitologicznych" dramatach Romana Brandstaettera
dr hab. Dariusz Kulesza, Uniwersytet w Białymstoku
W obronie mitologii. O antycznych dramatach Brandstaettera raz jeszcze
dr hab. Anna Cetera, Uniwersytet Warszawski
O Brandstaetterowskich przekładach Szekspira
Dyskusja
14.00 - 15.00 - przerwa
15.00 - 16.30
dr Aniela Birecka, Kraków
Pośród innych. Droga Romana Brandstaettera do Emaus; krąg tematyczny: "Dialog o Piśmie i Człowieku"
dr Emanuela Bednarczyk-Stefaniak, Wrocław
Od bytu osamotnionego pogrążonego w rozpaczy do bytu otwartego adorującego eucharystyczne znaki Obecności. Rozważanie na podstawie utworu Romana Brandstaettera pt. "Spotkanie w Emaus"
dr hab. Ewa Krawiecka, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Brandstaetter w drodze - Wieczny Tułacz czy Pielgrzym? (warsztaty dla nauczycieli)
Dyskusja
16.30 - 17.00 - przerwa
17.00 - 18.00
dr Anastazja Seul, Uniwersytet Zielonogórski
Brandstaetter widziany oczyma Jana Pawła II
prof. dr hab. Edward Jakiel, Uniwersytet Gdański
O spojrzeniach w "Jezusie z Nazarethu" Romana Brandstaettera
Konferencja jest częścią cyklu wydarzeń
LITERACKIE PRZYSTANKI NAD WARTĄ. ROMAN BRANDSTAETTER
Pod honorowym patronatem
Wiceprezydenta Miasta Poznania
Dariusza Jaworskiego
Skocz do Forum:
Pajacyk
Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.