Autor |
RE: Do wierszy ułomnych. List drugi. |
toman
Użytkownik
Postów: 35
Miejscowość: Tarczyn
Data rejestracji: 27.12.08 |
Dodane dnia 14.02.2011 11:46 |
|
|
I ja pozwolę sobie przypomnieć pewną myśl, która kiedyś mi się nasunęła:
Na hodowców (krytyki)
wyrwane pióro
pod okiem
leży teraz w klatce
na białej kartce
i tak zobaczysz
czym ptak był karmiony
Pozdrawiam
Błądząc po pustynnych piaskach - w tych miejscach, w których dotkniemy przykrytego mgłą nieba - każdy pozostawiony na ziemi ślad zamienimy w oazy. |
|
Autor |
RE: Do wierszy ułomnych. List drugi. |
IRGA
Użytkownik
Postów: 308
Miejscowość: Gdańsk
Data rejestracji: 04.02.09 |
Dodane dnia 12.02.2011 15:15 |
|
|
Tak, szkoda gadać. bolsie, serdeczności. Sykomoro :) |
|
Autor |
RE: Do wierszy ułomnych. List drugi. |
Madoo
Użytkownik
Postów: 158
Miejscowość: daleko
Data rejestracji: 03.03.09 |
Dodane dnia 11.02.2011 13:51 |
|
|
Sykomoro, cudnie ;)
We are all something, but none of us are everything.
Blaise Pascal |
|
Autor |
RE: Do wierszy ułomnych. List drugi. |
bols
Użytkownik
Postów: 335
Miejscowość: wrocław
Data rejestracji: 26.10.08 |
Dodane dnia 11.02.2011 12:00 |
|
|
ojej, to ja tyle treści w tym wierszu zawarłam i tyle powodów do refleksji/?!/
bardzo, bardzo...nie oczekiwałam...dziękuję.
bols |
|
Autor |
RE: Do wierszy ułomnych. List drugi. |
lulabajka
Użytkownik
Postów: 72
Miejscowość: Warszawa
Data rejestracji: 15.09.09 |
Dodane dnia 11.02.2011 11:45 |
|
|
nie wszystkie wiersze czytałam, tylko niektóre, ale spośród nich ta metafizyczna wanna bardzo mi przypadła do gustu.
gadać nie szkoda i tak pisać też nie szkoda.
|
|
Autor |
Do wierszy ułomnych. List drugi. |
sykomora
Użytkownik
Postów: 128
Data rejestracji: 17.11.07 |
Dodane dnia 10.02.2011 22:09 |
|
|
Bols
Scenariusz
-kartka ze starego szkolnego zeszytu w linie-
Brączika prała, a Carlos wyruszył do miasta, żeby zapracować na chleb i na konfitury.
wanna ma duży odprysk emalii
ze smużkami rdzy na brzegach
zdziwiłeś się
że po tamtej stronie
wanna też nosi ślady rdzy
/kiedyś myślałeś
to co świeci
nie rdzewieje/
w perspektywie
kanał
tu i tam
zimny prysznic i stajesz się bogaty
Dzień dobry.
Czułostkowy, Wierszu, nie jesteś i bogoojczyźniany też nie. To chyba brniesz
w banał, bo trudniej o coś bardziej pospolitego niż wanna. I to w dodatku
nieestetyczna taka, z odpryskiem. Bez tajemnicy, bez miejsca dla wyobraźni,
bo jak ją zaprosić w ustronne miejsce, zaniedbane w dodatku.
Tylko że ta wanna to kawał historii. Także i tej stosunkowo świeżej, z pragnieniami
pachnącymi cytrynowym mleczkiem do czyszczenia.
Wolność miewała też i taki zapach, a w przerwach między marzeniem o prawdziwie
demokratycznych wyborach i swobodzie słowa - tęskniło się do wykafelkowanych,
niemieckich albo szwedzkich łazienek z nierdzewną armaturą i całą tą śnieżnobiałą
sterylną ceramiką. No tak, ale ceramika nie rdzewieje, chyba. Może więc daliśmy
się nabrać, i tu i tam? Na żeliwne, metalowe, emaliowane wanny? Bo porcelanowe - to już od dawna rzadkość.
Porcelanowe, te przedwojenne, nie rdzewiały. Pękały.
Ślad rdzy. No sztampa. Sztampa z każdej strony. Bo i tak już z tą rdzą jest, że kojarzy się
z tym, czego nie chcemy, z bliznami nie do usunięcia, ze skazą, którą można jedynie
pokryć warstwą lakieru. No i kolor zaschniętej krwi określa się nieraz jako rdzawy. Wybrałeś sobie, Wierszu, symbol niewymyślny i tak czytelny, że trudno się dziwić rozczarowaniu wyrafinowanych czytelników. Skończył się przecież czas archetypów i nie jest zadaniem poezji docieranie
do śladów, do skojarzeń zapisanych dawno, dawno temu i za górami, za lasami,
na wspólnym dysku, powiedzmy, żeby było nowocześnie.
Do mnie jednak ten odprysk na wannie, ze smużkami rdzy gada i gada, jak najęty. Kpi sobie ze schematów właśnie i stereotypom urąga. Ale ironia też już nie na czasie, bo albo się śmiać należy
pełną gębą albo krzyczeć, subtelność to przeżytek, również w literaturze.
Kończysz się wierszu zimnym prysznicem. To taka banalna pointa. Czytelna, więc nazbyt oczywista, nic to, że otwiera kolejną przestrzeń i o rodzaj bogactwa każe zapytać. Mogłeś to samo powiedzieć w taki
sposób, żeby nikt nawet nie próbował się domyślić, co mruczysz do siebie.
No i tytuł. Tak gra z całością jak te dawne filmy, które się strasznie prostytuowały i walczyły o widza, o jego namysł, wzruszenie i olśnienie czasem.
Szkoda gadać.
Dobranoc.
Edytowane przez sykomora dnia 10.02.2011 22:12 |
|