Zgadzam się z haikerem. Bez względu na to czy nasze wiersze są "pisane" pod jury czy nie nie powinniśmy zwarcać na to wogóle uwagi. Sam nigdy przy wysyłaniu swoich utworów nie biorę pod uwagę gystów jury, stosuje się tylko do wyznaczonego regulaminu, a co ma być to będzie.
Postów: 1 Miejscowość: Gniezno Data rejestracji: 05.11.09
Dodane dnia 05.11.2009 20:45
Dlaczego trzeba pisać pod jurorów czy pod innych pisarzy,poeta to artysta więc na dobra sprawę każdy pisarz nawet 'amator' wnosi coś dobrego do poezji.Nie ma reguł w sztuce przynajmniej dla mnie,liczą sie uczucia i szczerość w tworzeniu a reszta to tylko dodatek oczywiście w granicach rozsądku,ale nie zapominajmy o tym bo ona jest czymś ponad rzeczywistością.Pozdrawiam
Postów: 250 Miejscowość: Obidza Data rejestracji: 03.07.08
Dodane dnia 31.10.2009 05:48
ka_rn_ak,napisałeś gdzieś wyżej że ja jako autor tego posta nie interesuję się nim za bardzo i nie kieruję tematu na właściwe tory, powiem tak: Tam u samej góry stoi, ja nie tylko twierdziłem ,ja pytałem, nie moją sprawą była jego moderacja,temat jaki jest, czy ten inny co przy nim powstaje jest na tyle ciekawy że czytam z przyjemnością.
Mnie też wypada podziękować Tobie i wszystkim którzy wypowiadają się w tych tematach,pozdrawiam,B
Postów: 69 Miejscowość: Świętochłowice Data rejestracji: 11.03.07
Dodane dnia 31.10.2009 00:33
dzięki wam panowie, że chciało wam sie pogadać, pewnie jeszcze długo by można. Ufam, że takie rozmowy jak nasza toczą się i gdzie indziej. Należy mieć tylko nadzieję, że doczekamy się efektu i przynajmnie Ci wybitni znajdą zrozumienie i swoje miejsce nie tylko na półkach księgarń ale w wielu domach będzie się o nich mówić.
jeszcze raz dzięki i
pozdrawiam
Postów: 113 Miejscowość: Tomek Data rejestracji: 02.12.08
Dodane dnia 30.10.2009 08:35
Przeczytałem ten słynny artykuł z Interii. Kupa narzekań i nade wszystko nieścisłości co do finansowania poezji jako takiej - to tak na marginesie.
Refleksja jaka się ciśnie na pióro jest smutna.Po pierwsze musi jeszcze upłynąć sporo wody w Wiśle nim utworzy się "rynek", czy też szersza nisza na bardziej masowy odbiór poezji. W dobie obecnej, w czasach polskiej statystycznej wegetacji na pograniczu minimum socjalnego, ludzie, potencjalni czytelnicy poezji wpierw muszą zaspokoić swoje podstawowe potrzeby (piramida Masłowa) a potem dopiero sięgną po tomik (zapłacą za niego), i na luzie będą sobie interpretować wiersze i łamać sobie głowę nad frazą. To prostu mechanizm ekonomiczny. Jaki popyt taka podaż.
Ale po co łamać sobie głowę, otwierasz lodówkę a z niej zaraz wyskakuje wspomniana artystka, albo inna pop - gwiazdeczka. ze swoim super-hiper przebojem i message'm.
A nawet jeśli znajdą sie odbiorcy poezji, tacy poszukujący jak choćby ja, to w mojej okolicy ze świecą trzeba szukać Poety /duży staż, dorobek/, który by zechciał pracować z młodzieżą organicznie, od podstaw - bo tylko taka praca jest msz optymalna i najbardziej efektywna, by uzyskać jakiś trwały długofalowy efekt, tj. zmieniać ludzką świadomość, pogłębiać ją, uwrażliwiać, ale przede wszystkim rozwijać tam gdzie są zadatki na to. Potrzebny jest nam taki poeta -headhunter - jednym słowem.
Jeden czy dwa wieczorki celebryty przedmiotu, który skąś tam przyjeżdża "na prowincję", organizowane najczęściej dla zaproszonych "Kolegów po piórze" to mogą mieć tylko bardzo iluzoryczne oddziaływanie na szersze środowisko, a w zasadzie tak się to niestety często gęsto odbywa, wszystko w zamkniętych, zaklętych kręgach. Te same twarze się przewijają w kółko.
Moja twórczość jest fikcją literacką.
Edytowane przez konto usunięte 36 dnia 30.10.2009 08:36
ka_rn_ak napisał/a: haiker- nie chodzi o dwa media czy więcej, chodzi o to, że min media wolą mówić o kolorze bikini gwiazdki, o fryzurach na napuszonych spotkaniach, czy o tym co dzisiaj Jacykow uzna za dobrze dobrany ciuch. A Doda to tylko przykład na cele jakie media sobie wyznaczają. A przecież to one min mogłyby propagować literaturę czy poezję zawężając do naszego ogródka - czynią to?.
Odłóżmy i pieniądze choć one są tytułem rzeczonego artykułu i są ważne ale nie najważniejsze. Dla mnie najważniejszym aspektem jaki porusza ten artyluł i my w naszej rozmowie jest podejście do sprawy tych ludzi, którzy biorą za to pieniądze z racji urzędu. Jeśli popatrzeć tylko przez pryzmat traktowania zdolnego, wybitnego człowieka, który niekoniecznie musi mieć wysokie wykształcenie ale ma to coś, może to intuicja, może talent, i jest tą jednostką wybitną i to się w zdrowym świecie akceptuje to wówczas możemy mówić o zdrowym myśleniu, o dbaniu o to co jest naprawdę cenne. Nie może pokutować wieczna choć dziś cicha kastowość. Bo co z tego, że pan jak ma goły tyłek.
ka_rn_ak
No przecież napisałem, że mówisz o jednym czy dwóch mediach (tv i bilbordy) a mediów jest więcej. Włącz może radio? Program 2 PR, albo nawet PR 1? Włącz internet (jeśli nie mieszkasz w Wawie albo Katowicach) Antyradio - http://www.antyradio.pl/ Wreszcie poczciwy youtube. Otwórz obudowę jednego z mediów (książkę) i nie zastanawiaj się, gdzie się to włącza. Przejrzyj taką czy inną gazetę (np. 2+3D, mimo, że w salonikach prasowych jest umieszczana, nie wiedzieć czemu, w dziale architektura).
Rzecz w tym, że większość osób słuchających Szopena nie słucha Dody, podobnie jak nie słucha SexPistols (jestem z tych, co słuchają wszystko poza operetkami). Podobnie większość słuchających Kata nie słucha Dody (i tu prawie bez wyjątków). Ta większość 'dodowa' prawdopodobnie nie słuchałaby Szopena tak czy owak. Tu przekonywanie byłoby nieefektywne. Natomiast mniejszość 'dodowa' słucha jej, bo rzeczywiście nie znalazła alternatywy. I o tę mniejszość warto 'zawalczyć'. Nawiasem mówiąc, ta dyskusja poddała mi rozwiązanie w sprawie, która zupełnie nie jest związana z kulturą ale z ... organizacją pracy, którą obecnie się zajmuję. Więc kultura rozwija.
OK, odłóżmy pieniądze. I co mamy? Dwa pojęcia, które - przypadek? - poznałem na lekcjach historii, z której to historii byłem noga wg nauczycieli (uproszczałem analizę do puszczania w ruch koła historii). W każdym razie - synekura i mecenat. Zawsze tak było i będzie, bo to jest w samej idei decydenta. Tam pchają się ci mniej zdolni do czegokolwiek innego. Innymi słowy, np. polityk jest z definicji draniem. Podobnie staje się takim draniem pracownik uniwesytetu, który z czasem ulega tzw. instytucjonalizacji, czy, w tym przypadku, stanowizacji (stanowiskacji? (nie szukam neologizmu o rdzeniu łacińskim, bo się nie znam na tym, chociaż stanowiskacja, która pochodzi od 'stanowiska' (na uniwerku lub w urzędzie) kojarzy mi się dźwiękowo z ...koyaanisqatsi). Uniwerstytet ma więcej z polityki niż polityka z uniwersytetu.
Zatem - przywołam powiedzenie nie pamiętam czyje - Pisarz amator to ktoś, kto ma inne zajęcie, by zarobić na pisanie. Pisarz profesjonalista to ktoś, na kogo zarabia żona.
Takie powiedzenia nie biorą się z powietrza.
Edytowane przez haiker dnia 30.10.2009 08:00
Wojciech Roszkowski
Nooo, napisałeś w dwóch akapitach co ja w jednym zdaniu (że gdybym nie miał kasy na zajmowanie się poezją to prostytuowałbym się przed decydentem, typu polityk albo pracownik uniwerstytetu). Dodam dla jasności, że takim decydentem może być uznany poeta, czyli ktoś kto może 'przepchnąć' młodego adepta. Poza tym piszesz, że wystarczy papier i długopis (notabene piszę wyłącznie za pomocą klawiatury), a dwa akapity dalej, że - do wydania, co wcale nie jest różne, bo mówimy o wydanych tomikach - jednak potrzeba pieniędzy. Zgadzam się, że obwieszczanie światu itp. jest śmieszne, o czym pisałem kiedyś, mówiąc że obecnie wydanie płyty CD to nie to samo co 15 lat temu.
Postów: 69 Miejscowość: Świętochłowice Data rejestracji: 11.03.07
Dodane dnia 29.10.2009 21:32
haiker- nie chodzi o dwa media czy więcej, chodzi o to, że min media wolą mówić o kolorze bikini gwiazdki, o fryzurach na napuszonych spotkaniach, czy o tym co dzisiaj Jacykow uzna za dobrze dobrany ciuch. A Doda to tylko przykład na cele jakie media sobie wyznaczają. A przecież to one min mogłyby propagować literaturę czy poezję zawężając do naszego ogródka - czynią to?.
Odłóżmy i pieniądze choć one są tytułem rzeczonego artykułu i są ważne ale nie najważniejsze. Dla mnie najważniejszym aspektem jaki porusza ten artyluł i my w naszej rozmowie jest podejście do sprawy tych ludzi, którzy biorą za to pieniądze z racji urzędu. Jeśli popatrzeć tylko przez pryzmat traktowania zdolnego, wybitnego człowieka, który niekoniecznie musi mieć wysokie wykształcenie ale ma to coś, może to intuicja, może talent, i jest tą jednostką wybitną i to się w zdrowym świecie akceptuje to wówczas możemy mówić o zdrowym myśleniu, o dbaniu o to co jest naprawdę cenne. Nie może pokutować wieczna choć dziś cicha kastowość. Bo co z tego, że pan jak ma goły tyłek.
Postów: 466 Miejscowość: Tykocin Data rejestracji: 22.12.07
Dodane dnia 29.10.2009 18:27
haiker - żeby zajmować się poezją, akurat kasy mieć nie trzeba (w odróżnieniu np. od baloniarstwa), wystarczy długopis i trochę papieru.
Wbrew pozorom trochę tej kasy jest także w poezji. Są wydawcy, którzy otrzymują dotacje ze środków publicznych. Ukazują się książki, robione są spore imprezy. Od czasu do czasu ktoś dostaje nagrodę i pojawiają się kontrowersje - dostał niby za ostatnią książkę, a tak naprawdę ona jest słaba, więc dostał za zasługi. Od lat był na liście rezerwowej, nadreptał się po salonach i salonikach literackich, więc mu w końcu dali.
Gdyby tej kasy było więcej, kontrowersje byłyby jeszcze większe.
Autor wspomnianego artykułu wymienia szereg nazwisk, przy których podaje profesje. Tutaj czegoś nie rozumiem - czyżby autor sugerował (tak to odbieram), żeby owi poeci byli na etatach "nadwornych literatów"? A dlaczego wlaśnie te, a nie inne nazwiska? Kto ma o tym decydować?
Z taką sugestią autora artykułu na pewno się nie zgodzę.
Drukuje się sporo. Wydanie książki jest bardzo proste. Nie trzeba nawet wychodzić z domu. Wystarczy trochę pieniędzy (to nie są jakieś astronomiczne kwoty) i kilka kliknięć. Dlatego śmieszy mnie czasami obwieszczanie całemu światu o ukazaniu się książki (już pisałem o tym gdzieś na forum) - wielkie fanfary, wątki gratulacyjne.
Dystrybucja i promocja to już zupełnie inna sprawa. Jak rownież poziom tej książki.
Edytowane przez Wojciech Roszkowski dnia 29.10.2009 18:46
Aha, w ostatnio przeczytanych książkach dot. sztuki i w muzeum, które odwiedziłem NIE BYŁO Dody. Czy nie ograniczasz się w wywodzie do dwóch mediów: tv oraz bilbordów nowosądeckiego producenta lodów?
ka_rn_ak napisał/a: haiker- bardzo uprościłeś wymowę tego artykułu sprowadzając jego meritum do dotacji. A z drugiej strony pokaż mi gdzie w normalnym świecie kultura nie jest dotowana czy jak wolisz sponsorowana.
Mówiąc o mentalności miałem na myśli i tu posłużę się przykładem z innej beczki ale działanie identyczne:
robotnik na budowie wymyślił projekt racjonalizatorski, zrobił prototyp, pokazał że działa - efekt potwierdzony wyliczeniami - i co - na świadectwie patentowym robotnika nie ma, a na liście tantiem z tego tytułu jest ostatni i wcale nie jako autor. Ten mechanizm wciąż dział -wystarczy że jesteś kontynuatorem odpowiedniej gałęzi genealogicznej , prościej mówiąc "wyżej dupy nie podskoczysz".
Co najważniejsze to prowadzi do wszelkiej degradacji, pewnie można powiedzieć co tam kultura, za pięćdziesiąt lat mnie nie będzie teraz liczy się kasa więc promujmy Dodę, a to że dziś mało kto potrafi mówić poprawnie w ojczystym języku to "pikuś"- tego chcemy?
ka_rn_ak
Mam wrażenie, że obaj w gruncie rzeczy mamy podobny cel, tylko trochę inaczej to mówimy. Jeśli możesz, streść (dosłownie w dwóch-trzech punktach) wymowę artykułu jak go rozumiesz.
Co do przykładu z innej beczki - obawiam się, że rzeczywiście dotyka nieco innego tematu, nazwałby go, sprawiedliwości czy rzetelności.
Upraszczasz w sposób okropnie błędny, że liczy się tylko kasa i wystawiasz Dodę jako symbol nędznej kultury. Kasa zawsze się liczyła i właśnie artyści (poeci, śpiewacy, aktorzy itp.) zwykle krążyli wokół takiego czy innego władcy i mniej lub bardziej ukrycie żebrali o 'dotacje'. Zła wiadomość to taka, że zazwyczaj ich twórczość jest teraz zapomniana a docenia się van Gogh'a, którzy ówcześnie nie był hołubiony. Zła dla nich. Napisałem, że zajmuję się poezją, bo mam kasę a nie, że zajmuję się poezją, by mieć kasę. Powiem ci więcej, jeślibym zdecydował się zarabiać na poezji to pewnie bym się tym zajął i zarabiał, tylko, że to mało dochodowe i w sumie naraża na pewne niedogodności, co stwierdziła Celia Brayfield mówiąc 'Obiad w towarzystwie innych pisarzy to żadna przyjemność. Wykazują kiepską ogładę towarzyską, słabą higienę i toksyczną zazdrość'. Ze swojej strony dodam, że miałem biznesowy epizod związany z wydaniem książki (ani poezja, ani ogólnie beletrystyka), i na początku nie do końca zrozumiałem pytanie w drukarni, czy wydawca ma wejścia w księgarniach. To było niesamowite dowiedzieć się, że wydać książkę jest prosto, niełatwo jest ją sprzedać. I o tym autorzy zapominają, i myślą, że sam pomysł i wykonanie się liczą. Oczywiście, wynagrodzenia, o których wspomina się powyżej są rzeczywiście niskie, ale jakie wg ciebie powinny być? Proszę o jakieś uzasadnienie, poza tym, że utrzymanie rodziny kosztuje.
Edytowane przez haiker dnia 29.10.2009 17:43
Postów: 69 Miejscowość: Świętochłowice Data rejestracji: 11.03.07
Dodane dnia 29.10.2009 17:07
haiker- bardzo uprościłeś wymowę tego artykułu sprowadzając jego meritum do dotacji. A z drugiej strony pokaż mi gdzie w normalnym świecie kultura nie jest dotowana czy jak wolisz sponsorowana.
Mówiąc o mentalności miałem na myśli i tu posłużę się przykładem z innej beczki ale działanie identyczne:
robotnik na budowie wymyślił projekt racjonalizatorski, zrobił prototyp, pokazał że działa - efekt potwierdzony wyliczeniami - i co - na świadectwie patentowym robotnika nie ma, a na liście tantiem z tego tytułu jest ostatni i wcale nie jako autor. Ten mechanizm wciąż dział -wystarczy że jesteś kontynuatorem odpowiedniej gałęzi genealogicznej , prościej mówiąc "wyżej dupy nie podskoczysz".
Co najważniejsze to prowadzi do wszelkiej degradacji, pewnie można powiedzieć co tam kultura, za pięćdziesiąt lat mnie nie będzie teraz liczy się kasa więc promujmy Dodę, a to że dziś mało kto potrafi mówić poprawnie w ojczystym języku to "pikuś"- tego chcemy?
ka_rn_ak napisał/a:
Wojciechu - ja myślę, że nie tyle autorowi tego artykułu chodziło o tantiemy z pisania, bo choć one ważne to nie najważniejsze. Zasadniczą sprawą jest to jak traktowana jest twórcza praca. Jak dalece słowo stało się upodlone. Wszystkie konkursy odbywają się pod szumnym hasłem "popularyzacji". Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie uwarunkowania jakie towarzyszom temu, to zaczynamy mieć wątpliwości czy tak naprawdę jest. By dużo nie gadać sprowadza się to do jednego - obniżenia poziomu literatury, i bliskiej nam koszuli - poezji. Dlaczego - ktoś powie komercja, owszem lepiej się sprzedaje beletrystyka czy książka kucharska więc trudno się dziwić księgarzom że wolą takimi pozycjami zastawiać półki swoich księgarń - trzeba z czegoś żyć. Ale to przecież nie oni są władni czy odpowiedzialni za taki stan rzeczy. Zgodnie z powiedzeniem "ryba śmierdzi od głowy" - właśnie tam brakuje woli zmiany. Wygodnie i prościej jest napisać powiedzmy podręcznik do ...... i potem wstawić w lektury szkolne - pewny zbyt. Albo studentom nakazać korzystania z takich lektur. Ale do czego to prowadzi - a no właśnie do takiej sytuacji jaka jest - zalew byle czym. Trzeba też powiedzieć, że wiele zależy od nas samych. My piszący winniśmy zadbać o nasze słowo i umieć o nim rozmawiać. A to co widzimy na tym portalu i jemu podobnych nie jest tak. Mówie tu o uprzedzeniach, animozjach, które często przeważają nad merytoryczną dyskusją a to też jest przyczyną obniżania poziomu naszej poezji. Zatem problem jest bardzo szeroki.
W rzeczonym artykule jest też mowa o tym, że w tym innym świecie uznany poeta czy też pisarz nie musi mieć wykształcenia kierunkowego by wykładać na uniwersytecie a u nas oczywiście jest odwrotnie - a to już jest nasza mentalność i chyba w niej tkwi największy problem.
Przeczytałem ten artykuł (dokładnie http://interia360.pl/artykul/nie-przezyjesz-za-pieniadze-z-pisania,26999) i powiem, że napisany jest z milczącym założeniem, że poezja powinna być dotowana. To ja pytam - dlaczego amatorzy budowania latawców albo maniacy krótkofalarstwa nie są dotowani?
Jasne jest, że każde pokolenie stwierdza, że 'za naszych czasów było lepiej' (czołg znaczył czołg a chleb, ech, chleb, panie, to był prawdziwy chleb a nie to co teraz'). Co zatem? Okopać się uniwersytetach czy przynajmniej przylepić do tzw. uznanych autorytetów i później, oderwawszy się od tej 'plugawej pp', uciec w krainę jedynie słusznej (bo wyznawanej przez daną osobę) poezji, filozofii itp.?
Tak, mamy 'naszą mentalność', podobnie jak mają ją Mozambijczycy czy północni Słowacy. I właśnie w tej mentalności żyjemy i przychodzi nam żyć. Ona jest, można co nieco zmienić, modyfikować (np. organizować pracę wg zasad amerykańskich a nie sowieckich itp.) ale przecież ta mentalność sama w sobie nie jest niczym złym. Ona jest może nieskuteczna w zarządzaniu dużą organizacją (tzn. powyżej jednego Polaka, bo dwóch to już trzy opinie i słynne 'musi to na Rusi a w Polsce jak kto chce'), ona przeszkadza w jednoczeniu się (czyli jej obecność była np. przyczyną rozbiorów - a nie skutkiem!) itp. Jest w tej mentalności jednak pewien dramat i wielka szansa. Jest to zaczyn, na podstawie którego można (i warto) do czegoś dążyć. I do takiego dążenia zachęcam.
PS. zajmuję się poezją, BO mam na to czas i pieniądze. Jeśli zajmowałbym się poezją, BO chciałbym na tym zarobić to - chcąc nie chcąc - prostytuowałbym się przed takim czy innym decydentem (czy to z polityki, czy to z uniwersytetu).
ka_rn_ak napisał/a:
witwm ponownie
zadziwiające jet to że autor kozienski8 nie interesuje się wlasnym "dzieckiem" i pozwala na tak dalekie odejście od zasadniczego tematu. Już pomijam to, że np haiker pozwala sobie na bardzo dziwne dalekie odjazdy z "wyznaczonej drogi" to dyskusja mając na myśli odautorski zamiar zeszła (wybaczcie) na pieprzenie o dupie marynie. W chwili gdy dołączyłem myślałem, że jednak pójdzie w kirunku zasadniczym - czyli kondycji Polskiej Literatury. Podałem tytuł artykułu, który w szeroki sposób mówi o tym problemie. Przywołam go jeszcze raz - nie przeżyjesz za pieniądze z pisania- zachęcam ponownie do jego lektury i podjęcia rozmowy, chyba że wolicie dalej o wspomnianej części ciała bo to bezpieczniejsze.
Co masz na myśli mówiąc bardzo dziwne dalekie odjazdy z "wyznaczonej drogi"? Co to są te odjazdy?
Fenrir napisał/a:
To ja jednak podziękuję. Nie interesują mnie w wogóle gry, nie znam się na "niespodziewanych efektach". Niczym się nie afiszuję, więc haiker wyluzuj troszę, bo pan/pani rzuca się na mnie jak "niedokarmiona pchła" zawsze i wszędzie, a ja jednak omijam p. "rewelacyjne" teksty, bo jestem b. taktowną osobą.... - proszę wybaczyć, w takiej atmosferze trudno nawet rozstrzygnąć, kto tu jest bardziej polski.... Rezygnuję, macie tu na pp tak wielu znawców poezji, cóż ja?
Możecie wybrać jurorów, którym się będą podobały "jurorskie" teksty itp. Cóż za rewelacja, TWA itp. , miodzik nawet! . Mnie to zupełnie nie interesuje. P. haiker, przy p. inteligencji chyba z łatwoscią odgadnie p. dlaczego jednak "nie".
Moja propozycja była spontaniczna , myslę nawet, że za spontaniczna.
Ale , oczywiscie, życzę Wam wszystkim rewelacyjnej zabawy!
Pozdrawiam
Moja inteligencja (ściśle - analiza faktów) podpowiada mi, że postanowiłaś wycofać się niby z własnej woli, bo uświadomiłaś sobie, że dwukrotnie w jednym wątku forumowym wykazano twoją wewnętrzną sprzeczność: primo powołując się na swoją znajomość poezji jako gwaranta obiektywności wypowiedzi stwierdziłaś, że nie przekonuje cię poezja Wojciech Kłosa (choć takiego poety właściwie nie ma) oraz, secundo, nawiązując, że mieszkasz 20 lat w Danii (czy ściśle poza Polską) masz właściwy ogląd i zaraz potem wpisujesz tekst do bólu 'polski' (by nie rzec 'polaczkowaty'), że to nie do pomyślenia, żeby juror oceniał własne wiersze (inaczej mówiąc, by uczestnik konkursu był jednocześnie jurorem). Bo z góry zakładasz, że na pewno będzie prywata, bo jak ludzie stają się jurorami to z pewnością będą promować siebie. Napisałem powyżej dlaczego to jest błędne (wpływa taki osób zeruje się). Natomiast dlaczego nazwałem to 'polskim' zachowaniem? Bo wprawdzie mieszkam w Polsce to współpracuję z 6-7 krajami i akurat Skandynawia jest najbardziej czuła na przejawy prywaty w myśleniu i wychowaniu. Dlatego napisałem coś, co można streścić w parafrazie znanego powiedzenia 'Opuściłaś 'złą' Polskę, ale ta 'zła' Polska ciebie nie opuściła'.
Postów: 69 Miejscowość: Świętochłowice Data rejestracji: 11.03.07
Dodane dnia 28.10.2009 23:15
Wojciechu - ja myślę, że nie tyle autorowi tego artykułu chodziło o tantiemy z pisania, bo choć one ważne to nie najważniejsze. Zasadniczą sprawą jest to jak traktowana jest twórcza praca. Jak dalece słowo stało się upodlone. Wszystkie konkursy odbywają się pod szumnym hasłem "popularyzacji". Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie uwarunkowania jakie towarzyszom temu, to zaczynamy mieć wątpliwości czy tak naprawdę jest. By dużo nie gadać sprowadza się to do jednego - obniżenia poziomu literatury, i bliskiej nam koszuli - poezji. Dlaczego - ktoś powie komercja, owszem lepiej się sprzedaje beletrystyka czy książka kucharska więc trudno się dziwić księgarzom że wolą takimi pozycjami zastawiać półki swoich księgarń - trzeba z czegoś żyć. Ale to przecież nie oni są władni czy odpowiedzialni za taki stan rzeczy. Zgodnie z powiedzeniem "ryba śmierdzi od głowy" - właśnie tam brakuje woli zmiany. Wygodnie i prościej jest napisać powiedzmy podręcznik do ...... i potem wstawić w lektury szkolne - pewny zbyt. Albo studentom nakazać korzystania z takich lektur. Ale do czego to prowadzi - a no właśnie do takiej sytuacji jaka jest - zalew byle czym. Trzeba też powiedzieć, że wiele zależy od nas samych. My piszący winniśmy zadbać o nasze słowo i umieć o nim rozmawiać. A to co widzimy na tym portalu i jemu podobnych nie jest tak. Mówie tu o uprzedzeniach, animozjach, które często przeważają nad merytoryczną dyskusją a to też jest przyczyną obniżania poziomu naszej poezji. Zatem problem jest bardzo szeroki.
W rzeczonym artykule jest też mowa o tym, że w tym innym świecie uznany poeta czy też pisarz nie musi mieć wykształcenia kierunkowego by wykładać na uniwersytecie a u nas oczywiście jest odwrotnie - a to już jest nasza mentalność i chyba w niej tkwi największy problem.
Postów: 466 Miejscowość: Tykocin Data rejestracji: 22.12.07
Dodane dnia 28.10.2009 22:31
No pewnie, że żartuję :) (dlatego się uśmiecham).
Artykuł czytałem. Z wieloma aspektami trudno się nie zgodzić, ale niektóre są pomijane. Ma miejsce marginalizacja tzw. kultury wysokiej, to fakt niezaprzeczalny. Moim zdaniem problem tkwi w niewłaściwych proporcjach - kasa rzeczywiscie idzie przede wszystkim na lokalne potupajki i sterty promocyjnej makulatury (naprawdę duże pieniądze).
Niegdyś książkę drukowało się w nakładzie 50 - 150 tysięcy egzemplarzy, bo trafiała z urzędu do bibliotek. Pasożytnictwo również miało miejsce, bo wydawano wiele chłamu (także z partyjnego nadania). Teraz ma miejsce "przegięcie" w drugą stronę.
Inna sprawa to kwestia autopromocji i aktywności środowisk twórczych, tutaj autorzy mogą mieć pretensje w dużej mierze także do siebie (szereg lokalnych grajdołków), bo żaden sensowny pomysł, by było lepiej pod względem finansowania, nie został wypracowany.
A poezja to z kolei swoista nisza w niszy pisarskiej. O ile wierzyć słowom Szymborskiej, to interesują się nią może dwie osoby na tysiąc. Nawet jeśli miałaby być dotowana, trudno oczekiwać, by poeta miał się z niej utrzymać. Takie hobby. Należy się pocieszyć, że są droższe - np. konie, żeglarstwo, szybkie samochody i piękne kobiety/ piekne samochody i szybkie kobiety (w dowolnych konfiguracjach).
Tak mi się przypomniało: gdzieś kiedyś wyczytałem - ale nie wiem, czy teraz nie opowiadam bajki - że w Finlandii autor po wydaniu pierwszej książki łapie się na państwowe stypendium i może z tego nieźle żyć.
Postów: 69 Miejscowość: Świętochłowice Data rejestracji: 11.03.07
Dodane dnia 28.10.2009 21:42
witwm ponownie
zadziwiające jet to że autor kozienski8 nie interesuje się wlasnym "dzieckiem" i pozwala na tak dalekie odejście od zasadniczego tematu. Już pomijam to, że np haiker pozwala sobie na bardzo dziwne dalekie odjazdy z "wyznaczonej drogi" to dyskusja mając na myśli odautorski zamiar zeszła (wybaczcie) na pieprzenie o dupie marynie. W chwili gdy dołączyłem myślałem, że jednak pójdzie w kirunku zasadniczym - czyli kondycji Polskiej Literatury. Podałem tytuł artykułu, który w szeroki sposób mówi o tym problemie. Przywołam go jeszcze raz - nie przeżyjesz za pieniądze z pisania- zachęcam ponownie do jego lektury i podjęcia rozmowy, chyba że wolicie dalej o wspomnianej części ciała bo to bezpieczniejsze.