Postów: 250 Miejscowość: Obidza Data rejestracji: 03.07.08
Dodane dnia 11.02.2011 14:19
Madoo, ja wcześniej tez mogłem być dumny i pewnie byłem, a Sykomora nie zrobiła tego dlatego, aby mi głupi konkurs osłodzić, dodam, że to co pod wierszem jest dla mnie lepszym wierszem, modlitwą...
Postów: 26 Miejscowość: wielkopolska Data rejestracji: 03.10.08
Dodane dnia 10.02.2011 19:30
Hm..., tak sobie czytam wpis sykomory (bo przecież nie recenzję) i zastanawiam się "do kogo ta mowa". Bronek nadal będzie pisał Bronkowe wiersze, bez retoryczno - dydaktycznych wstawek, a z serca, "nowomyśliciele" dalej będą wieszać psy podpierając się filozoficzną perspektywą. A Ty krótko i świadomie, prosto i naturalnie - jak chłop z Obidzy, robisz swoje bo taką miałaś potrzebę, ale czy tylko?. Osobiście Bronka świat (choć nie przepadam za górami:) otwiera moją wrażliwość na ludzi i ich egzystencję w świecie przyrody, słodko-gorzką egzystencję, która jest udziałem nas wszystkich choć "wyrażamy" się w różnych językach.
Poczekalnia powiadasz - końcowa refleksja bardzo mi się podoba, jest jak pretekst do dyskusji albo sygnał dla nowomodnej braci - tylko czy góralowi na niej zależy? "GŁOWĄ MURU NIE PRZEBIJE", STUKA SOBIE TYLKO.
POZDRAWIAM, też ułomna :)
Postów: 34 Miejscowość: wrocław Data rejestracji: 20.01.10
Dodane dnia 10.02.2011 19:25
wierszu?
ale Ty, kurna, jakiś pokraczny esteś? niewydarzony.
krzywy, płaczliwy? płaczesz dlatego, że jesteś ułomny?
garbaty nawet? widziałeś się w lustrze? w pozornym
obrazie zwierciadła płaskiego? no, skoro masz garba,
albo i dwa może, to po jaką cholerę płaczesz? innego
Cię nie zobaczą; czy w ogóle można Cię zobaczyć
w mrocznym świetle zepsutego, zagubionego w pustce
smaku?
Boli!
Gdy słyszę ciągłe skargi dolin,
bijące głosem dzwonów w zbocza.
Małe - płynące od roztocza, takie zwyczajne, dzienne sprawy:
o dawno nie koszonych trawach.
Duże -
Z równin rozległych niczym morza,
gdzie wielkie miasta są jak wyspy,
są! tylko morza wyschły,
jedynie zimą, kiedy śniegi zrównają białym puchem brzegi,
wydaje się, że granic nie ma,
że to jest wszystko jedna ziemia.
Smuci!
Gdy górskie szczyty, mgłą zasnute,
jak starce rzewne pieśni nucą.
Giewont, nad inne wywyższony, z krzyżem i mojżeszową miną,
chciałby wyruszyć ku dolinom,
wiodąc za sobą gór szeregi,
nie dzieląc mórz, spinając brzegi.
Stoję na szlaku z laską w ręce,
która podporą jest mi w drodze,
gdybym mógł dzielić nią, jak Mojżesz -
Boże!
Co mam poradzić, mały człowiek, wsłuchany w skargi gór i dolin.
Boli!
Witaj, Wierszu.
Tak się zastanawiam, na czym polega twoja ułomność. Może jesteś czułostkowy albo cierpisz na łatwą rzewność? Nie znam się i diagnozy postawić nie umiem, a chorujemy pewnie na to samo, Ty
nie umiesz mówić, ja widocznie nie słyszę jak należy, bo nijak twojej pokraczności nie mogę odnaleźć.
Wzruszasz, opowiadasz prawdziwie o tęsknocie za tym, co dobrze znasz. Gadasz o miejscu,
w którym się urodziłeś, każde twoje słowo ma w sobie czułość i uważność dla przestrzeni, z której wyszedłeś - po to pewnie, by ją ocalić w czarnych znaczkach.
Nie stroisz się w trendowe fatałaszki, pewnie nawet nie wiesz, co się nosi w sezonie. Masz
w sobie ponadczasowość, którą teraz chętnie się utożsamia z brakiem własnej dykcji - bo przecież światła należy kierować na siebie, a nie na świat poza sobą. I nic to, że wydobyłeś z gór jęk skargi, że usłyszałeś, jak nucą stare szczyty i obudziłeś Giewont, przypominając mu, do czego został powołany. Jesteś tak prostacko, naiwnie, pierwotnie zrozumiały. Odwołujesz się do uczuć i w dodatku pełnym głosem je nazywasz, sięgasz do Biblii - jakby nie było nowszych książek. Jesteś niedzisiejszy i tak cicho, tak zwyczajnie opowiadasz o tym swoim ukochaniu, że trudno Cię zrozumieć tym, którzy wsobność i kakofonię uznali za obowiązujące formy przekazu.
I jeszcze wyznajesz naiwnie, że marzy Ci się przestrzeń bez granic, że to jest wszystko jedna ziemia. Jakbyś nie wiedział, że wyspy, oddalone od siebie i obce jedna drugiej jak planety z dwóch bezkońców - stanowią formułę istnienia, bodaj czy nie jedyną w świecie uznanej poezji, opisanej
przez certyfikowanych geografów.
Żadnej w Tobie dialektyki czy ambicji nowofalowej, nawet śladu dostosowania do oczekiwań dyktowanych tempem postępu - a tylko głupie umiłowanie tych twoich gór, co to o nich już Kochanowski pisał, że stoją jak stały.
Poczekasz Ty sobie, oj poczekasz na lepsze czasy. Ale w jakim towarzystwie! Toć do tej poczekalni całe stulecia zagnano!
Pozdrawiam, ułomny czytelnik
Skocz do Forum:
Pajacyk
Logowanie
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.