poezja polska - serwis internetowy

STRONA GŁÓWNA ˇ REGULAMIN ˇ WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW ˇ IMAK - MAGAZYN VIDEO ˇ AKTUALNOŚCI ˇ FORUMSobota, 23.11.2024
Nawigacja
STRONA GŁÓWNA

REGULAMIN
POLITYKA PRYWATNOŚCI

PARNAS - POECI - WIERSZE

WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW

KORGO TV

YOUTUBE

WIERSZE /VIDEO/

PIOSENKA POETYCKA /VIDEO/

IMAK - MAGAZYN VIDEO

WOKÓŁ POEZJI /teksty/

WOKÓŁ POEZJI /VIDEO/

RECENZJE UŻYTKOWNIKÓW

KONKURSY 2008/10 (archiwum)

KONKURSY KWARTAŁU 2010 - 2012

-- KONKURS NA WIERSZ -- (IV kwartał 2012)

SUKCESY

GALERIA FOTO

AKTUALNOŚCI

FORUM

CZAT


LINKI

KONTAKT

Szukaj




Wątki na Forum
Najnowsze Wpisy
Proza poetycka
playlista- niezapomn...
Ksiądz Jan Twardowski
Bank wysokooprocento...
Co to jest poezja?
...PP
slam?
Poematy
"Na początku było sł...
Cytaty o literaturze
Ostatnio dodane Wiersze
Delikatny śnieg
Co
Ona jest w górach
O kindersztubie*
Przedustawność
Ostatni seans przed ...
W godzinach dla seni...
Chciejstwo
ujrzane okiem nieuzb...
Samotność
Zobacz Temat
poezja polska - serwis internetowy | POEZJA I OKOLICE | O POEZJI
Autor RE: Urodziny Józefa Czechowicza!
Jan Majowski
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postów: 345
Data rejestracji: 11.03.07
Dodane dnia 30.04.2010 06:27
Szanowny górolu. Godos fajnie, o Józefie Czechowiczu.Jo pieronie wiela łoniym niy poradza godac, bom jest na bakier z Poezją jego. Ale jednak cos mi tyko w sercu do niego.

Teroz jako Hanys ze Ślonska, natlyniom sie luftum lubelskim, takim samym jak Józef Czechowic,choc dalego mi do niego, moze 100 zakryntów, apotym prosto i prosto, i co ciekawe drepca za jego śladoma.

Wczoraj zech napisoł wiersz dzięki "wiesie" Pobutka jajowo, tyn wiersz godo ło moje somsiedzie rolniku, i jego kurach i kokotach. tyn wiersz zech mu czytoł na jego polu,a traktor pukoł i pykoł, słuchaczami było jego kurki,kokoty,gęsi,a płaczki rolnika spadałe na twórczo kartka ślonskigo rafomana.

Jak twoje góralu na Twórczość Józefa Czechowicza


Nie może nikogo spotkać śmierć niesprawiedliwa,nawet jeśli ją przypadkiem ktoś niesprawiedliwy zada. św. Augustyn
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Urodziny Józefa Czechowicza!
Janina
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postów: 67
Miejscowość: Mikołów
Data rejestracji: 10.05.09
Dodane dnia 20.03.2010 14:11
Góralu,dziekuję, że tak pięknie przybliżyłeś i przypomniałeś mi twórczość J. Czechowicza. Zrobiłeś to w rewelacyjnym stylu. Pozdrwiam serdecznie.


Janina
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Urodziny Józefa Czechowicza!
Jarosław Trześniewski-Jotek
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postów: 163
Miejscowość: Mława/Warszawa
Data rejestracji: 01.12.08
Dodane dnia 19.03.2010 17:31
A dzisiaj imieniny Józefa Czechowicza. Miłosz napisał dedykowany jemu piekny wiersz "Kołysanka".
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Urodziny Józefa Czechowicza!
Jan Majowski
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postów: 345
Data rejestracji: 11.03.07
Dodane dnia 16.03.2010 19:30
A ta szwarno Urszula niy pasuje,miyndzy takiymi strymi jak my som łoba. Kaj te lata jak my byli tacy szykowni jak tyn aniołek z Ełku?


Nie może nikogo spotkać śmierć niesprawiedliwa,nawet jeśli ją przypadkiem ktoś niesprawiedliwy zada. św. Augustyn
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Urodziny Józefa Czechowicza!
Jan Majowski
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postów: 345
Data rejestracji: 11.03.07
Dodane dnia 16.03.2010 19:26
góralu widza,czuja ze Jozek tyki ci w sercu. Nich wolno bydzie złozyc ukłoń do poety TWOJEGO.


Nie może nikogo spotkać śmierć niesprawiedliwa,nawet jeśli ją przypadkiem ktoś niesprawiedliwy zada. św. Augustyn
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Urodziny Józefa Czechowicza!
ursula
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postów: 16
Data rejestracji: 22.06.09
Dodane dnia 16.03.2010 17:19
cóż po chlebie kiedy nie smarowany niebem

cytuję trochę ni z tego, ni z owego, ale ten wiersz jest jednym z moich ulubionych. pozdrawiam.


Żaden poeta nie wie, czym jest poezja.
Federico G. Lorca
Edytowane przez ursula dnia 16.03.2010 17:27
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor Urodziny Józefa Czechowicza!
góral bagienny
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postów: 26
Miejscowość: Bieszczady
Data rejestracji: 26.10.09
Dodane dnia 16.03.2010 13:36
Najpierw kilka słów wyjaśnienia-usprawiedliwienia.
Dawno, dawno temu, będzie już z dziesięć lat temu, zniesmaczony coraz obfitszym dowcipowym spamem przysyłanym mi przez znajomych zacząłem się rewanżować wysyłając w zamian wiersze. Nie swoje, ale takie, które czytałem kiedyś i zostały we mnie. Ty mi kawał z brodą - masz w zamian Staffa, najnowszy rysunek Mleczki? - proszę Barańczaka. Konsternacja trwała chwilę, a później zabawa została zaakceptowana i wręcz czekano na rozsyłaną poezję. Tak został wykreowany Nudziarz, który często przy pomocy spuścizny głównie naszych rodzimych poetów starał się komentować ówczesną rzeczywistość. Mnie też ta zabawa się podobała, bo przekonałem się, że nic tak nie pomaga dotrzeć do wiersza jak jego przepisanie. Trwało to kilka lat, powstało kilkadziesiąt odcinków Nudziarza, który dorobił się swoich wiernych prenumeratorów, a nawet fanów.
Gdzieś w połowie tej zabawy zdarzyła się okazja podsunięcia znajomym poezji bardzo dla mnie ważnego Józefa Czechowicza - setna rocznica jego urodzin. Tak powstał tekst, który wkleiłem poniżej. Być może jest to tekst na poziomie gimnazjalnym, na pewno nie będzie niczym odkrywczym ani ważnym dla Was, ludzi na co dzień obcujących z poezją. Nic na poważnie nie odważyłbym się dla użytkowników PP napisać o Czechowiczu, bo w Waszym towarzystwie raczej chudy ze mnie literat. Przyjmijcie jednak może z przymrużeniem oka ten spóźniony już o siedem lat tekst.
Dlaczego Was tak tym Czechowiczem nagabuję? Bo odczuwam taką potrzebą i wcale nie mam zamiaru analizować skąd się wzięła.
A może jednak komuś o czymś ważnym przypomnę, jakąś myślą zaszczepię...?
--------------------------------------------------------------------------------

Drogi Józefie!

Ho-ho-ho! Sto lat! To naprawdę imponująca rocznica!
Niejeden chciałby obchodzić taki jubileusz. Nie myślę oczywiście o osobistym udziale jubilata w takiej imprezie, prawie zawsze takie świętowanie jest przykre dla sędziwego zainteresowanego i niesmaczne dla co wrażliwszych uczestników. No, ale móc z zadowoleniem obserwować, że ciągle jest się ważnym dla potomnych...
Więc jednak miałeś rację...

jeszcze zaczekam
potem
obalę się jak wszyscy trup
i tak kiedyś zaleje sława ciemnym złotem
grób


Kiedyś mogło to brzmieć jak marudzenie pyszałkowatego frustrata. Prawie widzę złośliwe uśmieszki Twoich ambitnych kolegów po piórze egzystujących obecnie jedynie w zakamarkach filologicznych fakultetów. Miałeś mocne przekonanie o wartości tego co robisz, co jest dosyć powszechną i uciążliwą dla otoczenia postawą, jednak miałeś całkowita rację, a to już rzadkość! Gratuluję!

Często zastanawiam się, co takiego mnie do Ciebie zbliżyło. Przypadek sprawił, że nie poznałem Ciebie wcześniej czy później, lecz właśnie pewnego lipcowego przedświtu, którego klimat doskonale pamiętam, mimo że minęło już ze dwadzieścia lat. Ale to jest przecież mało istotne, bo jak nie wtedy, to kiedy indziej spotkać się musielibyśmy. Chociaż...?
Racja, nie ma sensu gdybać. Coś kiedyś zaszło, ma wpływ na teraźniejszość i kropka.

noc letnia czeka cierpliwie
czy księżyc spłynie zabrzęknie
czy zejdzie ulicą grodzką w dół
on się srebrliwie rozpływa
w rosie przedświtu w aromacie ziół

jest pięknie


Tej nocy u Karola kartkowałem wybór Twoich wierszy, w końcu bez specjalnego zapału zgodziłem się na propozycję Ewy, aby go sobie pożyczyć. Droga z Kalinowszczyzny na LSM-y wiedzie przez starówkę, więc wspinałem się Grodzką do rynku, do trybunału i coś z tego kartkowania Twoich wierszy wracało. Jednak dopiero gdy wczesnym rankiem znalazłem się w łóżku, alkohol prawie całkiem odpuścił, senność jeszcze nie nadeszła, zacząłem znów kartkować. Tym razem bardzo skutecznie...

gwiazdy żółte które lipcowy żar ściął
lecą kurzawą lecą
firmament w złote smugi marszcząc
za trybunałem
na ślepych szybach świecą
cichym wystrzałem


To było piękne, ale to była tylko podpucha. Zaraz po tym dowiedziałem się o krowach. Że są na zabicie. Przepraszam, że tak zdawkowo o tym piszę, ale nie będę ponad potrzebę przynudzał Szanownych Przynudzanych. Ten wiersz już im czytałem. Bardzo ciekawe dla mnie było, że pan Zadura w tekście z okazji Twojego jubileuszu przyznał się, że pierwszym Twoim wierszem, który zrobił na nim wrażenie był właśnie ten "o krowach". Ciekawe, czy wtedy wracał zawiany przez starówkę?
A potem to już poleciało.

widnokrąg z ucichłym zamkiem
i jeszcze łysicą trzykrzyską
oddycha bardzo blisko
jakby rękę położył na klamkę
nie otwierając drzwi

nie otwieraj innego raju


Gdybym nigdy nie patrzył na Kazimierz z janowieckiego brzegu, to może te strofy uznałbym jedynie za ładne, ale to przecież jeden z tych widoków które kocham, a Ty mi to uświadomiłeś.

o wspomnienie pachnące wodą
przychodź



A wcześniej?
Co młody lubelak wiedział o swoim ziomku? Nie ma czym się chwalić. Zanim postawili Ci na zbiegu Kościuszki i Krakowskiego Przedmieścia pomnik, czyli w zasadzie jeszcze w czasach mojego dzieciństwa, słyszałem o jakimś Czechowiczu co go bomba zabiła u fryzjera na Krakowskim Przedmieściu i może nawet rozglądałem się w zakładach fryzjerskich, bo w tych okolicach rodzice mnie prowadzali strzyc (na koniku!), gdzie ta bomba mogła wybuchnąć. Śladów jednak nie zauważyłem.
Później pamiętam, że dziwiłem się, iż Czechowicza zabiło, a w telewizji ciągle występuje z pewnymi starszymi panami, najczęściej jako drań (tani!).
Jakoś edukacja podstawowa ani, co szczególnie bolesne, średnia, tych luk mi nie uzupełniła. Z czasów liceum pamiętam, że zostałeś, razem z Niemenem, przedstawiony jako popularyzator Norwida (dom świętego kazimierza - oczywiście). No, z tego czasu jeszcze kojarzę jakieś Twoje wierszyki dla dzieci, chyba również hildurbajdurzenie, które mnie setnie nudziło. No i jeszcze usłużna informacja o Twoich tak zwanych preferencjach, jakże trudnych do zaakceptowania przez dojrzewającego chłopaka.
Jednym słowem, nie dano mi (a może Tobie) szans, byś mnie swoją twórczością zaciekawił.


stanąłem na ziemi w Lublinie
tu mnie skrzydłem uderzyła trwoga
matko dobra
na deszcz mnie małego tęsknego wynieś
za miasto tam siano pachnie w stogach


Czy to jest klucz mojej fascynacji Twoją twórczością? W dużej mierze pewnie tak. Gdybyś sławił np. bydgoską starówkę, wpływ Twojej poezji na mnie byłby, być może, ostatecznie nie mniejszy, ale na pewno nie tak gwałtowny. Plusem tego byłoby, że zwiedziłbym Bydgoszcz...
Wychowywałem się i dorastałem w Lublinie, a raczej na jego obrzeżu. Nikt mnie nie musiał wyprowadzać, tak jak Ciebie z sutereny na Kapucyńskiej, za miasto, bo pamiętam zboża rosnące niemal dokoła powstającego osiedla. Sady, w pierwszych wspomnieniach ogrodzone, często pilnowane przez groźne psy, później już dziczejące, bezpańskie, najpiękniejsze i fascynujące, jeszcze później już tylko w smutnych wspomnieniach. Horyzont na północy zamknięty czarną krechą wielkiej tajemnicy, Starego Lasu, na której tle obserwowałem często przesuwającą się wolniutko wątłą smużkę dymu z sapiącej wyraźnie lokomotywy.

parowozy gdzieś za stacją
oddychały długo
powiew niósł to i akacją
pachniało nad rzeczką


Tak, latem pachniało akacją, ale gdy nadchodziły jesienne mgły pachniało również wysłodkami z cukrowni. Szczerze mówiąc to śmierdziało, ale gdy nie tak dawno, po wielu latach, odkryłem na nowo ten zapach, to łza wzruszenia zakręciła mi się w oku.
Wysłodki - cudowny odór dzieciństwa!

Dzieciństwo to jeden z ważniejszych motywów Twoich wierszy. Dzieciństwo, wspomnienie, sen. Prawie zawsze w sielsko-trwożnym dysonansie.

Księżyc idzie srebrne chusty prać
świerszczyki świergocą w stogach
czegóż się bać

Przecież siano pachnie snem
a ukryta w nim melodia kantyczki
tuli do mnie dziecięce policzki
chroni przed złem


Ale czyż tak właśnie nie jest? Pamięć jest kłamliwie wybiórcza. Obawa, strach, poczucie krzywdy są równoprawnymi lokatorami dziecięcych wspomnień, tak jak beztroska, radość czy poczucie bezpieczeństwa .
.
Kołysanki
z dalekich okien zmarszczki blasków złotych
na ścianie
próżno tam dosięgać rączką
(...)
kołysanki takt ostatni się skończy
w straszliwych burz gwałtowności


Ale jest jeszcze jeden motyw którego nie sposób wyodrębnić, bo jest wpleciony niemal w każdy wiersz. Mroczne przeczucia, obawy, lęk przed śmiercią i lęk przed życiem. Zawiły schemat...

wszyscy spali nie spały lęki
z lustra wynurzały się jak suchy patyk
syczały maleńki maleńki
będziesz jak ojciec w szpitalu wariatów


Tego próżno szukać w wydanych przez Ciebie tomikach. Ten wiersz odnaleziono i opublikowano po tej całej historii z fryzjerem i bombą.

Na próżno żyję myślę chodzę tylko przed Progiem
a gdy płynę przez miasto wieś
szumię lasami kawiarnią bezdrożem teatrem
to ona zawsze jest gdzieś
za ciszą nocą wiatrem

Zagłuszyć nie mogę


I to jest chyba najważniejsze dla zrozumienia Twojej poezji wyznanie. Każdy, kto chociaż trochę z nią się zetknie zrozumie, że to nie jest żadna poza; to najszczersze wyznanie udręczonego do granic obłędu mrocznymi obawami człowieka. Kończy się ten wiersz równie wesoło:

śmierć chodzi ona do mnie mówi szeptem gorącym
zdaje się że z obrazu złotego dna wychodzi Bóg
schyla się nade mną umarłym i krukiem zdychającym

Na rzęsach wstydliwa łza
widzę w niej świat gliniany jak skarbonka
nachodzi na mnie lodowa łąka
to już nie ja

I ciebie kruku nie ma
(może nikogo nie ma za złotym tłem)
zawiły schemat


I ten wątek można jeszcze długo ciągnąć. Powracasz do niego obsesyjnie ale i subtelnie.Wypada mi w końcu przeczytać jakiś wiersz w całości. wszak to Twoje święto!


ballada z tamtej strony

o śmierci nic już nie wiem

o czarne okna i powieki
trzepocze motylami
pachnie sośniną modrzewiem
dotyka co noc snami
zza cichej rzeki
gdzie mgła noga za nogą
wlecze się w ciemny zakąt

trzyma w skrzynce niebieskawy akord
skrzynki otworzyć nie mogąc

życie jest snem krótkim
mówi głos z prawej strony
życie snem krótkim
wtóruje ze smutkiem
głos lewy przyciszony
życie snem krótkim
to trzeci nieodgadniony

i wzbija się w szare niebo
mgła z nieznanego oblicza
a czas
a ziemia dziewicza

o dlaczego
wzrok twój nie schodzi
z przedmiotów pod oknem leżących na stole
z godziny w której żem się rodził
ze skrzynki zamkniętej jak boleść
z umarłych rąk czechowicza


Oczywiście, nie jesteś jedynie biadolącym nadwrażliwcem. Pozwól, że w całości przeczytam jeszcze jeden Twój wiersz, dużo optymistyczniejszy.

modlitwa żałobna

że pod kwiatami nie ma dna
to wiemy wiemy
gdy spłynie zórz ogniowa kra
wszyscy uśniemy
będzie się toczył wielki grom
z niebiańskich lewad
na młodość pól na cichy dom
w mosiężnych gniewach
świat nieistnienia skryje nas
wodnistą chustą
zamilknie czas potłucze czas
owale luster

póki się sączy trwania mus
przez godzin upływ
niech się nie stanie by ból rósł
wiążąc nas w supły
chcemy śpiewania gwiazd i raf
lasów pachnących bukiem
świergotu rybitw tnących staw
i dzwonów co jak bukiet

chcemy światłości muzyk twych
dźwięków topieli
jeść da nam takt pić da nam rytm
i da się uweselić

którego wzywam tak rzadko Panie bolesny
skryty w firmamentu konchach
nim przyjdzie noc ostatnia
od żywota pustego bez muzyki bez pieśni
chroń nas


No, bardzo Cię przepraszam że kończyłem czytać ten wiersz za śmiechem. Może to niestosowne, lecz przypomniałem sobie, że kiedyś, jeszcze chyba za późnego Gomułki, muzykę do niego napisał bodajże Konieczny i Piwnica Pod Baranami chciała włączyć go do programu. Cenzura nie puściła! Okazało się, że ten wiersz jest wymierzony w kontrolę państwa nad tak zwaną twórczością i w zawoalowany sposób krytykuje socjalistyczną codzienność! Ciekawe, czy wzywali do siebie tego Czechowicza celem złożenia wyjaśnień i przyjęcia zaproponowanych zmian w tekście?! Widzisz, jakich czasów nie dożyłeś? Nie ma czego żałować!
No, przepraszam, trochę przegiąłem...
Z drugiej strony czasem zastanawiam się, co oczywiście nie ma sensu, jak potoczyło by się Twoje życie, gdybyś 9 IX '39 nie miał akurat ochoty na golenie? Czuję, że w jedynie słusznym ustroju miałbyś przechlapane.

Przeczuwałeś zbliżającą się katastrofę. Wieszczyłeś zbliżającą się zagładę. Myślę, że w gęstniejącej atmosferze schyłku lat trzydziestych ubiegłego stulecia nie trzeba było być prorokiem, by przeczuwać zbliżającą się wojnę, a po doświadczeniach poprzedniej można było się spodziewać, że mogą wydarzyć się rzeczy okrutne.

zniża się wieczór świata tego
nozdrza wietrzą krwawy udój


Często jesteś szufladkowany jako katastrofista, poeta śmierci, wizjoner zagłady. Nie lubię takiej systematyki, chociaż muszę przyznać, że można znaleźć w Twoich wierszach zastanawiające spełnione proroctwa. Najbardziej znane to oczywiście wykrakanie sobie rodzaju śmierci. Najczęściej cytuje się wysupłaną z całego kontekstu wiersza jedną zmanipulowaną linijkę, co wygląda tak: ja (...) bombą trafiony w stallach
W rzeczywistości nie jest to tak kasandryczne proroctwo, tym niemniej robi wrażenie. Ten fragment Żalu brzmi tak:

rozmnożony cudownie na wszystkich nas
będę strzelał do siebie i marł wielokrotnie
ja gdym z pługiem do bruzdy przywarł
ja przy foliałach jurysta
zakrztuszony wołaniem gaz
ja śpiąca pośród jaskrów
i dziecko w żywej pochodni
i bombą trafiony w stallach
i powieszony podpalacz
ja czarny krzyżyk na listach


Szczerze mówiąc to jeśli chodzi o przepowiednię Twojej śmierci, to większe wrażenie zrobiło na mnie zakończenie w boju, a nie spotkałem się by ktoś je cytował w tym kontekście :

spłosz wizje wypłyń z tej przędzy
uważaj odstrzał przelot granat uderza tuż
i oddudniło w gruncie i ziemia nagle w górę
płomienie klaszczą w powietrzu pionowymi deskami z róż

i już nic więcej


Jakoś nie mogę przekonać się do Twojego pomnika stojącego na zbiegu Krakowskiego Przedmieścia i Kościuszki. Ponieważ stoi on niemal dokładnie w miejscu Twojej śmierci, to może tylko ten fakt ma upamiętniać. Może pan rzeźbiarz wykuł w bryle Twoją pośmiertną maskę, a słyszałem, że u tego fryzjera nieźle Cię poharatało i zidentyfikowali Cię po podpisanej książce, którą miałeś w kieszeni. No, to by coś wyjaśniało. W każdym razie na zdjęciu wyglądasz dużo sympatyczniej .
Wracając do rzekomych proroctw. W sierpniu '80 w jakiejś solidarnościowej gazecie spotkałem się z fragmentem Twojego Wulkanu:

Trzęsie już gruntem jak mina,
niejeden już zbladł parlament,
patrząc trwożnymi oczyma
na dymiące rany i szramy...

Pod ziemią dopiero kipi,
a jużeście, wielcy, ścierpli?...
Poczekajcie... zakipi lepiej...
może w lipcu... może na sierpień...


Z twoich "wieszczących" wierszy najbardziej zaszokował mnie jednak ten, który zaraz przypomnę Ci w całości. Najważniejszy oczywiście w tym szoku był kontekst, gdyż trafiłem na ten wiersz dokładnie w czasie, gdy świat się dowiedział o tragedii Kurska. Wcześniej nie zwróciłem na niego uwagi...

dno

żelazny świat tej łodzi
dotknięty kometą granatu
tonął odchodził
pionowo w słoje wody burej
chmurą na dno na dół

wewnątrz biega na przestrzał
krótkich spięć pożar
drży rży moc w grubych nitach
jęczą miażdżone morzem
blachy pancerne trzeszczą

akumulatory zalane po wręby
we mgle ryżej kwasów manometru nie odczytać
i tak wiadomo wciąż głębiej

ciemniejsze czerwieńsze lampy
chrypi cienki oddech
motor szalał na 400 amper
przeciążony zamilkł
już się poddał

sami

u kabli rur zawiśli bez ruchu
cisza cwałuje straszliwy przybysz
w zaduchu
zalewają skroń ogniste grzywy

bratersko piersią przy piersi
w sieci zerwanych drutów czy w promieniach
oficerowie pieśń zaczynają pierwsi
i łódź się w pieśń zamienia

i orłami czerwonymi w oczach atmosfera
ach tak jest umierać

ciężka ekstaza cichnie w iskier trzasku
widać chaos kształtów na dnie rozpostartych
a t l a n t y d a jest niżej
czarno-czerwona jak karty
a jak port pełna blasków

10 tysięcy lat chłonęła oceanu wino
koncentryczne budowle szumiały w jej słonej wodzie
teraz powieka zapada ostatni raz
drgną drut czas
na nowo od końca w maszynę się nawiną
będzie nowych cyfr czekiem

na głębokości stu metrów konają młodzi
zrównaliśmy przeszłe i przyszłe wieki


Uff... Z premedytacją przeczytałem Ci ten wiersz cały, chociaż mogłem ograniczyć się do kilku wersów. Jubileusz jubileuszem, ale musisz wiedzieć, że jest conajmniej parę wierszy, których nie czuję, a nawet nie lubię. Zwłaszcza z okresu "awangardowego", gdy pełno w nich było ówczesnych zdobyczy techniki: motorków, transformatorków, drucików, kółek i sprężynek.

rytmy wystukuje maleńki w piersiach motorek
od mózgu biegnie do ręki drucik nie nerw

Jak na mechanizm przystało
myśli masz ryte w metalu
krążą po dziwnych kółkach (nigdy nie wyjdą z tych kółek)
(...)
a wszystko to ty
nie możesz tego objąć szlifowanym w żelazie rozumem


Dla mnie zdobycze techniki nie zostały zdobyczami poezji, chociaż ten akurat wiersz lubię. Takich motywów na początku Twojej twórczości było jednak, jak dla mnie, zbyt wiele. Z drugiej strony, kto dziś pamięta, że to właśnie awangardowy poeta Józef Czechowicz jako pierwszy zrezygnował z interpunkcji i dużych liter w swoich wierszach? Ówcześni krytycy wręcz sobie z Ciebie kpili.

Teraz powinno być o najważniejszym bodaj aspekcie Twojej poezji - jej muzyczności, śpiewności, rytmie. Nie będzie. Ktoś albo to słyszy i czuje, albo nie. Po co więc się nad tym rozwodzić. Gdyby tej muzyczności w Twoich wierszach nie było to pewnie nigdy bym się nie dał jej tak zauroczyć.

Pora na podsumowanie tych moich pobieżnych przemyśleń na temat Twojej poezji. Aby to zwięźle ująć trzeba być jednak poetą, więc podeprę się opiniami dwóch najwybitniejszych z żyjących.

Tadeusz Różewicz we wstępie do PIW-owskiego wydania wyboru Twoich wierszy napisał: "Czechowicz cały jest z prowincji, cały ze snu, muzyki, ciszy, zasłuchania. Ze słabości. Nie wiejski i nie miejski. Poeta pogranicza. Jest jak łąka podmiejska, pełna zapachu ziół, kwiatów i traw, ale dolatują tu odgłosy miasta. Z obłokami mieszają się fabryczne dymy... Czechowicz to poeta prowincji, który pozostał do końca poetą prowincji, choć przestał być poetą prowincjonalnym. Poezja Czechowicza dodała ''awangardzie'' polskiej nowy wymiar, nową głębię, rozszerzyła pole widzenia i wrażliwości. Stała się jakby jej drugim skrzydłem, ale skrzydło to nie rozwinęło się w pełni. Zostało przetrącone."

Wierny od lat pozostaje Ci Miłosz. Pięknie Cię wspomniał w Traktacie Poetyckim.

Kochał co małe, zebrał sielski sen
Apolitycznej i bezbronnej ziemi.
Bądźcie mu dobre, wy, ptaki i drzewa.
Od czasu chrońcie grób Józka w Lublinie.


W jednym z ostatnio publikowanych wywiadów Twoją poezję Miłosz nazwał nośnikiem bezbronnego piękna. I redakcji G.W., bo tam czytałem ten wywiad, udało się kapitalnie zilustrować tekst zdjęciem, na którym trzymasz malutkiego lewka. Lwiątko jest piękne i bezbronne zarazem. Tylko, że te zwierzę zawsze pozostanie piękne, ale bezbronnym szybko być przestanie... Może tak będzie i z poezją?

Na koniec oddajmy głos na słowo komentarza samemu Czechowiczowi. W liście do Janusza Różewicza, starszego brata Tadeusza - zginął w czasie II wojny, piszesz: "Tu nie chodzi o talent, tylko o to, czy piękne kłamstwa prawdziwie grają..." Oczywiście pierwszy człon tego stwierdzenia traktuję jako swoistą kokieterię, bo cóż tam talent dla kogoś, kto go bezsprzecznie posiada. Co do reszty tego stwierdzenia, to pozwalam sobie przewrotnie zmienić nieco szyk wyrazów, by Cię uroczyście zapewnić, że Twoje prawdziwe kłamstwa dla mnie grają przepięknie!
I za to, Drogi Józefie, składam Ci dzisiaj hołd i najszczersze podziękowania!

Od lat Ci oddany
Nudziarz

Habkowce, 15 -19 marca 2003 roku


P O E Z J A , G Ł U P K U ! ! !
Wyślij Prywatną Wiadomość
Skocz do Forum:
Pajacyk
[www.pajacyk.pl]
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Aktualności
Szacunek dla tych, k...
Jubileusz
XII OKP im. Michała ...
OKP Festiwalu Litera...
VII OK Poezji dla Dz...
OKP "Środek Wyrazu" ...
XVIII Konkurs Litera...
REFLEKSY XVII Ogólno...
XXXIX OKL im. Mieczy...
Wyniki XLIV OKP "O L...
Użytkownicy
Gości Online: 26
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi

nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za treść wpisów
dokonywanych przez gości i użytkowników serwisu

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE

copyright © korgo sp. z o.o.
witryna jako całość i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragmentów serwisu jest zabronione
serwis powstał wg pomysłu Piotra Kontka i Leszka Kolczyńskiego

71913254 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion v6.01.7 © 2003-2005